Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-11-2018, 09:38   #12
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
"Zasrane szczęście" myślał Max stojąc wyprężony w szeregu wraz z innymi, wyglądającymi na równie szczęśliwych jak on rekrutami.

Armia wydawała się dobrym pomysłem. W NCR nie było wiele roboty dla rosłego farmera, bez większych zdolności, może poza pewnym ramieniem i celnym okiem wyrobionym w czasie strzelania do pustynnych mutantów, ryciem motyką w ziemi, pędzeniem bimbru z mutowoców i zamiłowaniem do boksu. Kiedy opowiadał o tym oficerowi werbunkowemu, ten śmiał się od ucha do ucha i wydawał bić się piętami po dupie. Max nie wiedział, czy kręcił bekę z niego, czy mieli fatalne braki kadrowe i autentycznie się cieszył na jego widok.
-Synu – mówił poważnie – czeka was świetlana kariera. Jestem pewien, że już wkrótce zostaniecie oficerem – zapewniał dając Maxowi przydział. A więc to pierwsze.

"Zasrane, pierdolone szczęście" myślał czyszcząc kloaczne beczki, kiedy już skończyły katować go swoim toksycznym dymem. Najgorzej było czyścić beczki w poniedziałki, i najgorzej po oficerach, i czasem zdawało się, że puszczał z dymem i szorował całe te syfiaste balangi, które odchodziły w niedzielę. Ale przynajmniej gówno świeciło, najpewniej od nadmiaru jetu albo innego, chemicznego cholerstwa więc robotę dało się ogarnąć nawet wieczorami, kiedy nad Mojave zapadał urzekający zmierzch, a odrzucający zapach można było zdezynfekować sutą porcją bimberku z mutowoców. Najlepiej było dezynfekować szybko, aby po pierwsze nie czuć smaku mutowoca, który był dosyć specyficzny i przypominał nieco smak śliwki w benzynie, a po drugie aby nie trafić do paki za "używanie substancji niedozwolonych" na służbie. Za to można tez było poczytać książki, korzystając z jedynej chwili spokoju i to karane już nie było, o ile beczki się paliły. Wystarczyło się zameldować i miało się co najmniej kilka godzin spokoju. Patrzył na zarzynanych treningiem szeregowych, i nawet cieszył się, że odpyskował kapralowi. Ta armia nie była jednak taka zła.

Sierżant nie wyglądał groźnie. Max po prostu stał, znudzony kolejnym wymysłem armii nazywanym biurokracja. Zabawna sprawa z tymi papierkami. Max spokojnie czekał na swoją kolej, obserwując ogromną muchę, która desperacko próbowała się nażreć iguaną na patyku, widoczną na półce za plecami sierżanta. Wentylator, huczący mu na karku skutecznie zdmuchiwał jednak owo zahartowane przez naturę, ale pokonane przez technikę zwierze i Max mógł przez pewien czas podziwiać desperację owada, kiedy próbował dobrać się do żarcia. Te asymetryczne linie kiedy mucha krążyła coraz agresywniej dokoła wentylatora, nęcona zatęchłym zapachem mięsa. Kiedy jednak pies w końcu dostał iguanę, Max poczuł autentyczne współczucie dla owada. Przynajmniej dopóki nie usiadł mu na głowie.
Głośne klepnięcie w glacę przerwało na moment ciszę, a Max wbił wzrok w sufit,z miną niewiniątka podziwiając dziury w falistej blasze, będącej dachem baraku.

Kiedy przyszła jego kolej, po prostu podszedł i zaczął przetrząsać kieszenie swojej kamizelki. Chwilę grzebał, szeleszcząc i dzwoniąc różnymi, przewijającymi się przez ręce drobiazgami po czym wydobył jakąś zwinięty w kulkę papier, rozłożył go i położył przed sierżantem, dumnie, jakby prezentując trofeum. Widząc zdziwiony wzrok sierżanta, który podniósł do góry kartkę, zalaną sokiem z mutowoców, i postrzępioną na dole wyjaśnił krótko:
- Bumbulator nawalił – wzruszył ramionami – a na dole to pies...zeżarł – odburknął jakby wymagało to dodatkowego wyjaśnienia po czym zasalutował i dołączył do reszty. Zerknął jeszcze na sierżanta, i schował głębiej do kieszeni ostatnią butelkę księżycówki.Wyglądał na zadowolonego. Po numerze z kartką, rewiry powinien mieć załatwione przez co najmniej trzy dni.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est

Ostatnio edytowane przez Asmodian : 22-11-2018 o 09:46.
Asmodian jest offline