- Jadąc możemy pogawędzić - zgodził się inkwizytor i dając dowód zaufania, dał znak swoim ludziom, żeby opuścili broń. Ci bez wahania posłuchali, zjeżdżając na bok traktu. Wozacy zacięli konie i stojąca dotąd karawana wozów kupieckich ruszyła z chrzęstem przed siebie. Bogobojni ludkowie nisko się kłaniali mijając Templariusza, a zaraz potem kierowali zaniepokojone i równocześnie zaciekawione spojrzenia na grupę awanturników. Klaus Werner zawrócił swojego wielkiego wierzchowca i ruszył przodem.
- A jak już przyjedziemy do Torrach, to oficjalne wyjaśnienia złożycie, które mój sekretarz, pan Rolf Uhland pieczołowicie zanotuje - wskazał na jednego z pomocników. Ten skłonił się delikatnie. - Wtedy też, w świetle złożonych dowodów i mojej oceny sytuacji, podejmę decyzję co dalej. Kto pierwszy?