Spotkanie nowych towarzyszy sprawiło, że cichy zazwyczaj Jace ożywił się bardziej niż dotychczas. Czemu się dziwić skoro tak samo jak on byli z tej samej wioski. Kharrick pozazdrościł takich znajomości. Dla niego wszyscy byli obcy. Zawsze.
~~Wszyscy? Ty też?~~
~...~ złodziejowi drgnęła powieka. ~Tak. Ja też. Wiesz jak to jest patrzeć w lustro i nie wiedzieć na kogo tak naprawdę się patrzy?~
~~A próbowałaś tak zrobić?~~ zamruczał głos ~~Spojrzeć na siebie?~~
~Dawno temu. W sumie... w sumie nie pamiętam kiedy. A ty? Nie ciasno ci? Może chciałbyś mieć... własne ciało?~
~~Ale przecież je mam, o tutaj~~ dłoń Kharricka uniosła się i wskazała na niego.
~!~ Kharrick zbladł. ~Inne niż moje!~
~~Nasze, moja droga, nasze...~~
Złodziej panicznie rozejrzał się czy nikt nie zauważył jego dziwnego zachowania. Przetarł twarz dłońmi i potrząsnął głową. Miał wrażenie, że warstwa złych myśli zbierała się niczym kula śniegowa.
Informacja, że Yastra ciągle żyje i zabija okolicznych hobgoblinów odeszła bez echa. Tylko brat Laury zainteresował się pokazując, że jej nie zna. Złodziej był zaskoczony, bo mimo wszystko Phaendar nie było duże. Widać jednak nawet w takiej miejscowości osoby mogły się nie znać. Jak Lepperov zszedł z drzewa wyjaśnił Mikelowi kim jest elfka.
- Yastra jest z Phaendar tak jak wy. Powiedzmy, że... - urwał widząc co robi Laura. Patrzył na nią z na wpół otwartymi ustami patrząc jak pająki wychodzą z jej gardła. Wypuścił głośno powietrze jak już pajęczaki rozprawiły się z drzewem.
- Ok. Nie chce tego oglądać drugi raz. - powiedział czując niejasność z żołądku. - Ja pierdole dziewczyno ostrzeż następnym razem.
Przetarł twarz próbując wymazać z pamięci obraz z głowy. Nieskutecznie wciąż pojawiał się pod powiekami.
- Tak, Yastra. To elfka z Phaendar. Pokłóciliśmy się... powiedzmy. Różnica zdań była na tyle duża, że odeszła. Nie zostawiła nas jednak na pastwę tylko sama biega teraz po lasach i zabija Żelazne Kły. Przepraszam na moment.
Kharrick odszedł na bok pozbywając się zawartości żołądka. Jednak to było za dużo. Pająki wychodzące z gardła... brrr. Nie. Pogładził gardło wyobrażając to sobie i już mu było na nowo źle.