Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-11-2018, 20:50   #147
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Przyzwana w dość obrzydliwy sposób przez Laurę chmara pająków błyskawicznie oplątała hobgoblińskie zwłoki, po czym rozpierzchła się po drzewach. Ktoś znający się na robactwie czy sprawach naturalnych szybko przejrzał by tą sztuczkę, ale dla zwykłego obserwatora powstałe kokony wyglądały imponująco - i odstraszająco. Mając to za sobą, drużyna mogła kontynuować drogę do chatki Kelocha. Spotkanie w lesie kogoś przyjaznego i gotowego do pomocy, nawet w tak nieprzyjemnej scenerii, z pewnością podniosło wszystkich na duchu - w szczególności Laurę i Mikela, którzy teraz mieli już pewność, że ich rodzice wydostali się z atakowanego Phaendar. W trakcie marszu Jace wyjaśnił rodzeństwu, co wydarzyło się w ciągu ostatniego tygodnia - niespodziewany atak hobgoblinów, ucieczkę z miasteczka, wędrówkę po Fangwood.

Chmury, o których ostrzegał Sulim, zbliżały się w niepokojącym tempie, połyskując błyskawicami, a wraz z nimi coraz bardziej wzmagał się wiatr. Nie minęło kilka godzin, kiedy burza pochłonęła puszczę, a wraz z nią rozpętało się istne piekło. Dookoła pociemniało jak o zmierzchu, lodowaty deszcz spadał istną ścianą wody, a wicher wyginał drzewa, zrywał nawet potężne gałęzie i miotał nimi po całym lesie. Widoczność była niemal zerowa - ciemności tylko co jakiś czas rozświetlał błysk pioruna. Podobnie ze słuchem, jednostajny szum deszczu przerywały jedynie grzmoty. Przebywanie na zewnątrz byłoby prawdziwą udręką, jeśli nie poważnym zagrożeniem, dlatego wszyscy tym bardziej byli wdzięczni Sulimowi, który w ostatniej chwili odnalazł rozległą gawrę, wprowadzając do niej całą drużynę w momencie, kiedy pojedyncze krople deszczu zmieniały się w ulewę. Teraz wystarczyło spokojnie przeczekać załamanie pogody. Ciekawe, jak w tych warunkach radzili sobie Yastra i Rathan? Elfka nie dość, że wciąż żyła, to jeszcze aktywnie działała przeciwko Legionowi - ale jednocześnie nie wyglądało na to, by zamierzała wrócić do grupy.


Jaskinia, a raczej bardzo rozległa nora, została wykopana całkiem niedawno, i to przez coś całkiem dużego - dało się tu nawet stanąć, choć garbiąc się. Wewnątrz czuć też było ciężką zwierzęcą woń, przebijającą nawet zapach mokrego i zmęczonego Psotnika. Kiedy hałasujący deszcz na krótką chwilę zelżał, ze skrytej w ciemnościach dalszej części gawry dało się usłyszeć posapywanie. Towarzysz Sulima oparł się delikatnie o krasnoluda, warcząc niespokojnie.
 
Sindarin jest offline