Szeregowa Cyrus zamarła w pół głaszczącego ruchu, rozdziawiając usta i lekko wybałuszając oczy. Zamrugała nimi kilka razy, potrząsnęła głową, ale cud przed jej oczami ciągle cudem pozostawał.
- Ty mówisz! - krzyknęła rozradowana, zamykając otwór gębowy coby piachu doń nie naleciało. Wznowiła też czochranie psiej sierści, rozanielona podwójnie.
- Randka poważna sprawa, jasne że pomogę. Wyczeszemy ci wszystkie paprochy - zaczęła nadawać z przejęciem, dokładając do głaskania drugą rękę - Zrobimy z ciebie najprzystojniejszego kawalera w tej dziurze. Nity też ci przeczyścić? Albo nasmarować żebyś nie skrzypiał... niestety nie mam żarcia, ale potem można się za czymś zakręcić - mruczała do niego, aż do chwili, gdy wyszła sprawa afromena. Rzeczywiście jego włosy przyciągały uwagę swoją dostojnością.
- Twoja idealnie kulista fryzura robi ogromne wrażenie i wiem już, że stanowić będzie powód do kompleksów. Przynajmniej u mnie - powiedziała poważnym tonem, wstając z klęczek i kiwnęła głową na przywitanie. Dalej słuchała poszczególnych imion i rewelacji.
- Dzięki Utang... - westchnęła, uśmiechając się szczerze i jakby trochę z ulgą - Idzie się tu pogubić, albo ochujeć. Albo wpaść do dziury, gdzie nikt nic nie wie, albo nie słyszał. Tak przynajmniej wiem na czym stoję, a to już sukces. Zanim was znalazłam... a chuj w to - machnęła ręką - W końcu się udało. Przenieśli mnie z Camp Golf, myślałam że tam mieli nasrane w papierach... a tu taki psikus - westchnęła ciężko na koniec i znowu machnęła zbywająco ręką - A dobrze tu chociaż karmią?