Konto usunięte | Chit-chat w oczekiwaniu na sierżanta (by Amduat & Lou) Wyglądało na to, że Lucy trafiła idealnie - brak, jak na razie, sztywniaków. Do tego pies i to gadający! Jakby tych dobroci było mało, mieli w oddziale idealnie kulistowłosego jegomościa, który gdyby nie kolor owłosienia mógłby robić na substytut słońca. Albo księżyca… no w każdym razie czegoś równie okrągłego. Ludzie wokoło wydawali się pełni energii, przynajmniej ci najgłośniejsi i rzucający się w oczy. Oraz nieskacowani… nie od dziś wiadomo było, że los żołnierza ciężkim jest, zwłaszcza rano gdy głowa ciężka, a język puchnie w gębie. Po zbyt intensywnej nocnej warcie oczywiście.
- I co tam dojrzałeś MJ? - szeregowa Cyrus wreszcie zostawiła w spokoju kudłaty cud na czterech łapach, zwracając uwagę na dwunożnych członków zespołu. Stanęła przy strzelcu, niby całkowitym przypadkiem i zagaiła rozmowę, a że temat sam się nawinął po wcześniejszym wymachiwaniu bronią długą… życie.
- Albo czego szukasz? Szczęścia? Kapsli? Zaległego żołdu, albo zgubionych nadziei?
MJ nie mógł uwierzyć własnemu szczęściu. Młode dziewczę, które zwróciło na siebie jego uwagę niebanalną urodą, samo podeszło i zagadało! Zapowiadało się, że służba będzie przyjemniejsza, niż się chłopakowi zdawało. Wyszczerzył usta w uśmiechu.
- Nic z tych rzeczy - odparł łobuzerskim tonem. - W ZeBro nie chodzi ani o wypatrywanie, ani o szukanie zagubionych rzeczy.
- Taaa? A o co w takim razie? - szeregowa przybrała zaintrygowaną minę i tylko oczy się jej śmiały mało poważnie. Kiwnęła brodą na karabin - Żeby sobie pomachać żelazem, albo poudawać twardziela bez mimiki? Wiesz, takiego zimnokrwistego co nie płacze, a na gębie ma paraliż… no ale profesjonalny jest w każdym calu. Długie to draństwo… coś sobie rekompensujesz? Na długości? - zarzuciła go garścią pytań.
Brwi Martina podjeżdżały do góry coraz wyżej w miarę, jak dziewczyna zasypywała go kolejnymi pytaniami. Cierpliwie odczekał do końca wypowiedzi Lucy i wybuchnął śmiechem.
- Nie byłaś nigdy na szkoleniu dla strzelców wyborowych, prawda? - zapytał retorycznie. - Zerowanie broni. Czyli dostrajanie celownika. Brałem namiar na kilka mebli w terenie, aby się upewnić, że celownik nie robi mnie w jajo. Wiesz... - ciągnął. - Ten celownik oznacza, że czasem muszę strzelać do celów, których reszta nie da rady sięgnąć. Na przykład wrogich snajperów. Zwykle mam tylko jedną szansę. Jeden pocisk. I muszę posłać go dobrze. Jak spieprzę, to wszyscy mamy problem. A tego byśmy nie chcieli, co nie?
Tym razem Lucy słuchała, kiwając od czasu do czasu głową i robiąc minę jakby właśnie jej ktoś oznajmił, że zaprasza ją do klubu kosmitów, wręczając przy okazji czapkę z durszlaka. Zardzewiałego oczywiście.
- Chłopie… a czy ja ci wyglądam na strzelca? - rozłożyła trochę ramiona aby lepiej się zaprezentować i za uśmiechem o ironicznym odcieniu ukrywając że raczej jest pod wrażeniem - Jeśli tak to gdzie niby sobie ten karabin wsadziłam, co? Poza tym nie odpowiedziałeś na moje pytanie - pochyliła się nieznacznie w jego stronę - Rekompensujesz sobie coś?
- Niczego sobie nie rekompensuję - odparł ze śmiechem MJ. - Popatrz tylko na nich - szerokim ruchem ręki pokazał dziewczynie pozostałych członków oddziału. - Większość z nich jest większa ode mnie, a tak naprawdę na polu walki mogą mniej ode mnie. Ciekawe, czy któryś z nich trafi z dwudziestu jardów w dupsko kretoszczura. - znów się zaśmiał. - Ty też nie wyglądasz mi na strzelca wyborowego... - zawiesił głos na chwilę. - Tylko na wystrzałową dziewczynę, którą do armii wzięli chyba z naruszeniem przepisów o minimalnym wieku poborowych. Co Ty właściwie robisz w mundurze?
- No nie… kurwa po prostu nie… nie mówcie że kolejny który nie wie co z babą robić, więc ją trzyma w kuchni, a potem się dziwi, jak taką widzi na ulicy - Lucy przewróciła oczami, chociaż przy komplemencie lekko zmrużyła oczy. Jak położony pod lampą grzewczą sierściuch - Lepsza wystrzałowa niż postrzelona. Tak przynajmniej słyszałam. Nie wiem ile w tym prawdy, ludzie różne głupoty gadają, nie ma co wszystkiego słuchać - wzruszyła ramionami - Ale jeżeli rano znajdę dodatkowy otwór w swojej dupie będę wiedziała komu zamontować granat pod śpiworem - pogroziła mu palcem - Panuje tu jakiś fetysz odnośnie tylnej części pleców? Tej niższej, gdzie szlachetną swą nazwę tracą? Nudziło mi się, to postanowiłam wpaść. Żarcie za darmo… a ty co tu robisz, hm? Przejazdem, przelotem? Obudziłeś się i nagle wyszło że po pijaku ktoś ci dał do podpisania parę durnych papierów? Albo zakład - zamyśliła się - Zakład rzecz święta.
MJ słysząc tyradę dziewczyny podniósł ręce w geście udawanego popłochu.
- O, przepraszam, nie wiedziałem, że taka harda z Ciebie sztuka. - powiedział. - Pewnie, że wystrzałowa dziewczyna jest lepsza. Od każdej innej. - Wyszczerzył znów zęby w uśmiechu. - Co do strzelania w dupska... nie bój się, do swoich nie strzelam. Chyba, że... - zawiesił głos. - Z innej broni. I w innych... eee... okolicznościach. - Urwał na chwilę. - A co do mojej historii... to w sumie chyba tak samo jak Ty: zaciągnąłem się dla darmowego żarcia i kasy lepszej niż ta, jaką zrobiłbym na sprzedawaniu skórek gekonów i iguan na patyku. No i może trochę dla adrenaliny. Polowanie na zwierzaki na Pustkowiach potrafi być cholernie nudnym zajęciem... może dlatego, że przez większą część czasu całkowicie samotnym. - zakończył, pozwalając, by uśmiech na jego twarzy nieco zbladł.
- A tam harda, cenić się trzeba - prychnęła z dumą - Nic za darmo, a jak się da to potrójnie kasować...hm, to mówisz że na swoich używasz innej broni, w innych okolicznościach? - powtórzyła za nim, główkując chwilę nad tym zagadnieniem aż pstryknęła palcami, chociaż podjęła ponurym tonem - To co, na swoich strzelasz z ucha, nie? Wiesz że to nieładnie i ma krótkie, koślawe nóżki? Ktoś się dowie i wkurzy… a wtedy żadne chowanie po Pustkowiach nie pomoże. Mogłabym ci powiedzieć czym się wcześniej zajmowałam, ale za mały jesteś - rzuciła w niego ironicznym wyszczerzem - Nie będę ci psuła dzieciństwa, dam się pocieszyć niewinnością. Zobaczysz, za miesiąc perspektywa spokojnego szwendania w pojedynkę… a tam, zatęsknisz do tego. Albo zakleisz uszy, zawsze są inne opcje.
Uśmiech MJa stał się niemal drapieżny.
- Nie miałem na myśli strzelania z ucha. - wyjaśnił tonem, w którym niemal czaił się cień pogróżki. - Jeden taki, który tego kiedyś próbował, do dziś nie wygrzebał się z pewnej jaskini, w której go schowałem. Brzydzę się konfidentami. - grymas na jego twarzy wyraźnie dawał do zrozumienia, jak ciepłe uczucia żywi dla owych osobników. - A co do strzelania... miałem na myśli inne. - znów zawiesił głos na chwilę. - Przyjemniejsze. - Westchnął. - Ale to może temat na kiedy indziej.
- Mhmm… odruchy normalne jednak gdzieś tam są - Cyrus mruknęła niby do siebie, obserwując uważnie sylwetkę strzelca od góry do dołu - No zobaczymy, jak w praniu wyjdzie i czy plamy nie zostaną - wzruszyła ramionami, wyglądając na raczej mało przejętą - Chcesz iść się postrzelać z kolegami? Droga wolna, na pewno znajdziecie odpowiednią… dziurę - ściągnęła usta aby nie roześmiać się w głos - Może gdybyś był z tych, co znają instrukcję działania kobiety poza kuchnią… kto wie? Moglibyśmy się wtedy dogadać a tak - tutaj westchnęła ciężko i boleśnie, żeby chwilę potem prychnąć w pogodnej tonacji - Jak będziesz grzeczny może… powtarzam i kładę nacisk: może. Zrobię ci szybkie szkolenie z instruktażu. Wtedy przestaniesz macać się po spluwie i zobaczysz że życie potrafi być ciekawsze niż widok przez lunetę - wskazała brodą na broń.
MJ przekrzywił nieco głowę i obdarzył Lucy figlarnym spojrzeniem złośliwego leprekauna.
- Cały urok w tym, żeby zwierzyna nie wiedziała, że do niej celują - skwitował. - Strzelać prosto w oczy potrafi byle zakapior. A co do strzelania... do facetów strzelam wyłącznie z tego - potrząsnął karabinem. - Instrukcje obsługi, powiadasz... - dodał z namysłem. - Czas pokaże, czy będą mi do czegoś potrzebne. - rzucił okiem w kierunku, z którego nadchodził już sierżant. - Na razie chyba lepiej będzie, jak staniemy w szeregu. Idzie tu jakiś ważniak. - zauważył trzeźwo.
__________________ Mam dość ludzi tak szczelnie zawiniętych we własną zajebistość, że zza krawędzi rulonu nie dostrzegają innych ludzi.
Ostatnio edytowane przez Loucipher : 25-11-2018 o 22:20.
Powód: Naprostowanko.
|