Tymczasem Santiago skrzywił się na słowa Wilhelma. Jego towarzysz bezczelnie wmanewrowywał go w rozmowę z inkwizytorem przytaczając tematy, o których już ten ostatni wiedział. A dokładniej - wiedział z rozmowy z de Ayolasem i Berwinem.
Estalijczyk nie widział powodu, dla którego miałby ponownie z tym fanatykiem dyskutować. A wrednemu magowi należała się nauczka...
- Magister Wilhelm raczy pamiętać - powiedział odchylając nieco głowę tak, by widzieć von Dohnę i Wernera. - Że od czasu zmagań z przeklętym demonem cierpię na problemy z pamięcią... czasem coś pamiętam, czasem zupełnie nic... musiał mnie pomiot przeklęty mocno w głowę udzerzyć. - Uśmiechnął się samymi ustami.
- Zapewne lepiej będzie, gdy Elmer zacznie, a wy uzupełnicie szczegóły, których on nie spamiętał. Może i ja przypomnę sobie to, co z mej głowy uleciało... - zakończył szczerząc się szerzej.