Wędrujemy wędrujemy
ścieżynami zielonymi
czy to słońce czy to deszcz
Słońce dość oszczędnie przebijało się przez liście, deszcz natomiast omijał Złote Lasy szerokim łukiem.
Elionie szło się całkiem nieźle i nim minęło południe pozostawiła za sobą zarówno gościnną ławkę, jak i równie gościnne drzewo, w którym znalazła schronienie przed burzą.
Nagle przez głosy plotkujących ze sobą ptaków przebiły się wypowiedziane przez kogoś słowa.
- Hallooo... Panienko... Możesz mi pomóc?
Środek lasu i ktoś proszący o pomoc? Jak w bajkach i baśniach?
Eliona rozejrzała się.
O dziwo - nie była to staruszka, uginająca się pod ciężarem wiązki chrustu, ani dziewczynka, spiesząca z koszykiem do chorej babci, ani też braciszek i siostrzyczka, usiłujący odnaleźć drogę do domu.
Mówiący był całkiem przystojnym młodzieńcem, nie będącym jednak ani elfem, ani człowiekiem.
Małe różki i kozie kopytka jednoznacznie sugerowały rasę.
Faun...