Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-11-2018, 21:12   #1227
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- Czasy ciężkie - odparł medyk, drapiąc się po brzuchu brązowymi od tytoniu paluchami. - Burza jak burza. Znaczy, dosyć niezwykła bo strasznie gwałtowna była. Wiele drzew połamała i niemałe szkody we wsi i na zamku wyrządziła. A to co tu się dzieje, to cóż... Efekt wielowiekowego krzyżowania się populacji na małym obszarze. Wszyscy są tu spokrewnieni. Dochodzi do tego, że brat z siostrą, wiecie... Ja jednak - postukał dumnie palcem w klatkę piersiową. - robię wszystko, żeby ulżyć tym biedakom. Moje doświadczenie pozwala mi na dogłębne zbadanie wielu przypadłości i bezbłędną diagnozę. Mam w domu aptekę i zajmuję się przygotowywaniem leków dla biedaków. Wszystko to nieodpłatnie, poza marną pensją jaką płaci mi dobrodziejka von Wittgenstein. Wybaczcie Panowie, ale obowiązki wzywają - spojrzał na zawieszony na łańcuszku zegarek. - Poranny obchód... Muszę zobaczyć jak się mają moi podopieczni. Jeśli chcielibyście się spotkać, to zapraszam do mnie nieco później. Z pewnością traficie. Taki ładny domek z ogródkiem.


Axel zrobił miejsce kobiecie, która podała zawiniątko Wolfgangowi. Ten z wahaniem wziął dziecko i spojrzał pod okrywające je, brudne szmaty. Zdębiał. Odebrało mu mowę i zdolność logicznego rozumowania. Na chwilę znalazł się w chaotycznej pustce. Jego umysł opanowały demony. Nie był w stanie pojąć tego na co patrzył. A patrzył na owiniętą w szmaty hybrydę człowieka i pająka. Malutkie dziecko łypało na niego sześcioma czarnymi oczami. Poza zwykłymi rączkami miało patykowate, wystające z becika stalowoszare odnóża i zielonkawą skórę pokrytą w wielu miejscach plackami szarej szczeciny. Zamiast zębów, z ust potworka wystawały niewielkie, ociekające jakąś mazią szczękoczułki.

- Czemuż Panie tak patrzycie na małego Rolfa? To aż tak poważne? Powiedzcie Panie, że mojemu dzieciątku nic nie będzie! Proszę! - płakała zrozpaczona matka wpatrując się z nadzieją w Wolfganga.
 
xeper jest offline