Wyraz twarzy Wolfganga zniechęcił Axela nie tylko do rzucenia okiem na niemowlaka, ale nawet do wypytywania przyjaciela.
- Tak, tak - potwierdził słowa Wolfganga. - Musimy iść, ale wrócimy tu. - W tych słowach nie było obietnicy, ale raczej groźba, poparta rzucającym się w oczy dotknięciem broni.
- Chodźmy do gospody - zaproponował. - Albo... Gdzie znajdziemy kapłana? - zwrócił się do wieśniaków.