Życie nauczyło Daniłłowicza nie ufać łatwo nowopoznanym, szczególnie zaś tym, którzy pijanic pod swoim dachem nie chcieli- bowiem cóż Władysław miał począć, pić przestać!? Dlatego też złym i czujnym okiem zerkał co rusz to na Niewiarowskiego, to na ludzi poukrywanych gdzieś w krzakach.
Czy oni atrakcja jakaś, murzynka albo karzeł, żeby gapić się na nas i oglądać z uśmiechem dziwacznym? Irytacja i zmęczenie targały ciałem szlachcica. Chciał już gdzieś zasiąść w spokoju, wina napić się dobrego i zagryźć mięsiwem, średnio wypieczonym i posypanym przyprawami z krańca świata samego. O tak, tego do szczęścia mu było potrzeba!
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |