Axel z pewnym niedowierzaniem wysłuchał opowieści o kapłanie, którego siły jakieś - bogowie zapewne - wysłali do Ogrodów Morra. Nie do końca w to wierzył, bowiem bogowie niezbyt często osobiście wtrącali się z życie zwykłych śmiertelników, a nie sądził, by kapłan na takim zadupiu był kimś ważnym, lub stał się zawadą w boskich planach.
Ale cokolwiek z nim się stało, to zapewne prawdę wieśniacy powiadali przynajmniej taką, iż kapłana nie było.
- No to do chodźmy gospody - powiedział do Wolfganga.
Był pewien, że jeśli ich przyjaciele dotarli do wioski, do odiwedzili albo świątynię, albo karczmę.