Akoitka chciała krzyknąć jeszcze raz, ale słowa zamarły jej w gardle. Krasnoludy postanowiły załatwić sprawę w prosty sposób rozrąbując wilkołaka na drobne kawałki. Zaiste fizyczna eliminacja jednej ze stron negocjacji zwykle pomagała rozwiązać problem, ale jak wyeliminujesz obydwie strony sam problem przestaje mieć znaczenie.
Miecz wypadł jej na ziemię jak załamywała ręce.
- Świetna robota! - parsknęła zgryźliwie i podeszła do babci, żeby delikanie sprawdzić w jakim jest stanie. Wyglądała na martwą, ale może tliło się w niej jeszcze życie.
I była rzeczywiście obrażona. Na Olega za głupotę, na Barona za rycerską postawę i na krasnoludy za myślenie końcem topora lub garłacza.