Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-11-2018, 17:57   #208
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Abelard miał roboczy dzień. Dużo ludzi, dużo gadania i dużo ciągania za języki. Zrozumiał w końcu właściwą sytuację jaka miała miejsce w Kreutzhofen. Nie szanowali tu Bogów, a co za tym idzie ich przedstawicieli na tym świecie. Liczyły się tylko zyski, monety i wpływy. To była ciężka lekcja, ale szybko zrozumiał co trzeba zrobić...

Umocnić pozycję, rozkręcić biznes, wygryźć konkurencję, pozbyć się jawnych heretyków. Był bystry i choć może nie tak bystry i obrotny jak co niektórzy, ale miał plan. Prosty, ale jak najbardziej realny. Potrzebował tylko się zakotwiczyć i zarobić pierwsze pieniądze. Prawdziwe pieniądze, a miał potrzebę na nie.

Kaplica sama nie stanie na nogi, księgi same się nie zjawią, wiedza sama, jeśli nie wyrwana, nie przybędzie. Pozycja sama się nie umocni. Ale! Były i na to metody...

Podchodzenie Suferów było w dwóch turach. Pierwsza, komitywna, nie przyniosła rezultatów. Druga uderzyła jednak w to co stary browarnik miał a celowniku... poprawę piwa i wygryzienie Bugmana. Coś na co mógł przystać. Wyjaśnił mu plan, naszkicował zyski i koszty. Nawet dostanie wynagrodzenie. Dwukrotne tyle ile proponował w ofercie... cóż Andreas widocznie był zacięty i dobrze...

Jednak akolita nie był handlarzem... jeszcze. Był za to człowiekiem oczytanym i miał potężny atut w swoim repertuale wiedzy. Naukę, wręcz sztukę, która była o wiele trudniejsza niż zawiłości prawa czy teologi... i miał zamiar na tym zbić kapitał, a w przyszłości? Przyszłość była kwestią otwartą i zmienną. Choć wolał stabilizację to wiedział, że jeśli przetrwa rok to pozostałe lata będą pryszczem.

Po ubiciu targu udał się do „Il Tauro Rosso” gdzie spędził większość czasu na pogaduszkach. Plan był prosty. Nauczyć się jak najwięcej z języka Tileańczyków i wiedzy o ich ziemiach rodzimych, a przy czym najlepiej się uczyć jak nie przy alkoholu?

Kiedy wieczorem wychodził z tawerny już lekko się zataczał. Wtedy dopadł o Wolfgang... zgodził się i powiedział, że pomoże. W końcu taki stwór to niechybnie pomiot chaosu jest, a chaos należy wypleniać. Podobnie wiedział, że i zapisze się na tą wyprawę kupiecką. Tak, czy inaczej, zapytał Żołnierza czy nie miałby nic przeciwko wspólnym treningom walki?

Nie był kamieniarzem, ani innym budowlańcem, ale wyceniał naprawę dachu i murów kaplicy na jakieś dwieście karli... plus jakieś dwieście na biznes... coś na domostwo... jakiś grosz mniejszy i większy na jałmużnę... tak, miał ręce pełne roboty.

Kiedy wszystko było ustalone udał się na spoczynek z zamiarem wczesnego porannego wstawania. Miał materiały do nadgonienia, ludzi do poznania, plotek do zasłyszenia i kontaktów handlowych do zawiązania. Szczególnie upatrzył tu sobie Garnizon. Szedł o zakład, że część swoich zapasów "specjalnych" sprowadzają, a po co przepłacać, gdy ktoś miejscowy może je stworzyć? Wszak odpada cała gama prowizji i kosztów transportowych!
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 27-11-2018 o 18:49.
Dhratlach jest offline