Franko czuł rosnącą frustrację. Nie miało to tak się skończyć. Złapał alfonsa za marynarkę i rzucił nim w stronę podnoszącego się z trudem ochroniarza. Miał nadzieję, że to wystarczy, ale jeśli nie, poprawi bez litości.
- Mariono musimy pogadać - warknął sztucznie obniżonym głosem, choć gniew i frustracja jaka go ogarniała trochę mu w tym pomogła. - Lepiej odpraw kolegów i chodź po dobroci. Widzisz, że nie masz szans…
Franko nie zmienił postawy bojowej gotów do kolejnego ataku.