Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-11-2018, 13:23   #89
archiwumX
 
Reputacja: 1 archiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputację
Gdy Rhail i Alette upewnili się, że jest już pusto, Alette wyjęła wytrychy i podeszła do drzwi magazynu, do którego zamierzała się najpierw włamać, aby dostać się do kanału wentylacyjnego, który miał ją zaprowadzić do pracowni Latenroota.
Cereance poszło z włamaniem wyjątkowo gładko, ledwo włożyła wytrych i napinacz, a w kilka sekund otwarła stary zamek magazynu. Były to tutaj jedyne drzwi na zwykły zamek, pozostałe otwierały się komputerowo.
Wewnątrz panował mały bajzel. Skrzynie poukładano bez ładu i żadnej reguły, poza tym wszystko było zakurzone. Nic konkretnego nie rzuciło się Alette w oczy. Dostrzegła wejście do szybu wentylacyjnego, a pod nim kilka skrzyń ułożonych w swoiste schody. Warstwa kurzu na nich była zmącona. Wyglądało na to, że ktoś najbliżej trzy dni temu już się po nich wdrapywał. Klapa wejściowa szybu zaś była poluzowana i dało się ją bez problemu otworzyć. Wciąż jednak jakiś alarm mógł być aktywny w pracowni.
Gdy Alette sforsowała zabezpieczenia wejścia do magazynu, przywołała gestem Rhaila. Następnie przygotowała datapad do podania hasła dla systemu bezpieczeństwa w kanale wentylacyjnym. Po tych przygotowaniach zaczęła wyjmować materiały do tłumienia dźwięków i dała znak, aby Rhail pomógł mocować je na sobie.
Zabrak zabrał się do pracy. Nie wyglądało, jakby podobne manewry wykonywał pierwszy raz.
Gdy skończyli, Alette rzekła: - Teraz poczekaj chwilę, aż przekażę, że jestem na miejscu.
A następnie po skrzynkach ruszyła do kanału wentylacyjnego. Przed wejściem zapaliła glowroda i zaczęła szukać gniazda, przez które miała rozbroić jego system bezpieczeństwa.
Rhil spokojnie czekał, nasłuchując, czy ktoś się nie zbliża.
Alette znalazła port blisko wejścia. Wpisała znaleziony kod, jednak nic się nie wydarzyło. Po chwili konsternacji zaczęła sprawdzać zabezpieczenia. Okazało się, że zostały już wcześniej wyłączone na stałe.
- Jasna cholera! - warknęła Alette. - Rhail! Te zabezpieczenia zostały wyłączone na dobre! Ktoś oprócz nas penetruje ten system... albo próbują tak jak my gdzieś myszkować, albo to są ci terroryści. - To zaczyna się robić wesoło - mruknął zabrak - jeśli to terroryści, to mogłoby być nam na rękę zamieszanie… ale w zamieszaniu łatwiej iść do piachu.- Jak będzie, tak będzie. Trzeba ratować Tinę! - odparła Alette i ruszyła w głąb tunelu.
Gdy dotarła do wylotu nad pracownią Latenroota, ostrożnie zajrzała do jego wnętrza.
Nad głową Alette powoli kręcił się duży wentylator, zasysając powietrze z pomieszczenia. Cereanka uważnie się rozglądała i nasłuchiwała. Niezbyt dużo widziała, ale pracownia wydawała się być pusta. Nie wykryła żadnego zagrożenia. Ponadto klapa wentylacyjna wyglądała tutaj na nigdy nie ruszaną, w przeciwieństwie do poprzedniej. Pod sobą Alette miała ławę laboratoryjną, a na niej kilka mniejszych przyrządów. Miejsca jednak wystarczyło, żeby móc tam zejść.
Gdy Alette upewniła się, że droga jest wolna, ostrożnie zdemontowała kratkę i podkradła się do drzwi do biura, gdzie przez kilka sekund nasłuchiwała, czy kogoś w nim nie ma.
Przez durastalowe drzwi niewiele dało się usłyszeć, ale Alette była przekonana, że nikogo tam nie ma. Zauważyła, że drzwi dało się otworzyć od środka bez żadnych zabezpieczeń.
Cereanka ostrożnie otwarła drzwi, czujnie zaglądając do środka.
Biuro wyglądało tak jak zawsze, gdy to przychodziła odbierać zlecenia. Na środku stało pokaźne dębowe biurko, po lewej duży holoprojektor, a pod ścianą po prawej stalowe szafki z dokumentacją i raportami. Raczej nic szczególnie ciekawego. Biurko również miało kilka szufladek, większość zamykana na kluczyk.
Żeby upewnić się, że jest pewnie, podkradła się do drzwi salonu i znów chwilę podsłuchiwała przez drzwi.
Alette usłyszała wewnątrz ciche brzęczenie, prawdopodobnie z jakiejś maszyny. Poza tym nic szczególnego.
Ten dźwięk mógł nic nie znaczyć, ale Alette postanowiła go sprawdzić, zatem przystąpiła do forsowania zabezpieczeń drzwi.
Tym razem Alette musiała zhackować terminal, ale i tak poszło jej dosyć szybko. Wcisnęła guzik otwierający, a drzwi niczym błyskawica się rozsunęły, głośno przy tym huknąwszy. Alette wraz oblał zimny pot, to mogło się dla niej skończyć przyłapaniem, jeśli ktoś był w pobliżu. Tymczasem Cereanka w środku dostrzegła źródło hałasu. Oto wprost przed nią, pomiędzy regałami biblioteczki, stał podpięty do jakiegoś komputera ponad dwumetrowy droid o barczystej, solidnej sylwetce - w przeciwieństwie do patyczkowatych droidów, które napadły Tinę. Gdy drzwi huknęły, ten poruszył się gwałtownie. Jego receptory zaświeciły w półmroku biblioteki.
- Autoryzuj tożsamość - rzekł swym robotycznym głosem, nie ruszając się z miejsca.
Alette oblał pot, ale starała się nie stracić zimnej krwi.
- Alette, pomocnica Latenroota - odrzekła, starając się dyskretnie wyjąć sztylet molekularny.
Droid przez chwilę przetwarzał dane. Widocznie nie funkcjonował najlepiej. Alette zdążyła wyciągnąć sztylet i schować za plecami.
- Nie jesteś tu dziś autoryzowana. Muszę połączyć się z dowódcą i zapytać… - Droid ruszył o krok do przodu, ale zatrzymały go kable wystające z pleców, którymi był podpięty do maszyny. Na moment jego uwaga skupiła się na tym fakcie.
Alette za wszelką cenę musiała droida uciszyć. Skupiła uwagę na tym, aby nie robić hałasu i natarła na droida.
Droid nie zdążył zareagować na niespodziewany atak Cereanki. Molekularny sztylet okazał się niszczycielski nawet wobec tak twardego pancerza. Jego ostrze przeszyło głowę robota wbudowaną w tors, po czym zjechało w dół, tnąc obwody wewnątrz korpusu. Już i tak kiepsko funkcjonujący droid się zachwiał, tracąc na chwilę kontrolę nad swym ciałem. Zdołał się jednak otrząsnąć i próbował uderzyć Alette. Cereanka uniknęła jego kontry, zaś droid z impetem wyrwał się z okablowania i ruszył na przeciwną stronę biblioteki. Alette zauważyła, że zmierza w stronę alarmu, miała ostatnią okazję, żeby go powstrzymać.
Alette zdecydowanie ruszyła, aby wbić sztylet w plecy strażnika. Niczym pantera skoczyła za uciekinierem, ostrze zanurzyło się w tułowiu droida, raz, drugi, trzeci. Robot nie potrafił przebyć ostatniego metra dzielącego go od alarmu, upadł na ziemię, gdy Cereanka zniszczyła ostatnie ważne obwody w jego mechanizmie.
Po wykończeniu droida Alette zaczęła szybko zmierzać do wylotu kanału wentylacyjnego w pracowni, wzywając jednocześnie przez comlink Rhaila.
- Jestem. Co się dzieje? - odparł zapytany.
- Trochę się pochrzaniło... Musiałam wykończyć robota strażniczego - odparła. - Możesz spojrzeć na strażników Grakkusa? Czy nie nabrali jakichś podejrzeń?
- Jasne - odparł i wyszedł na korytarz. Cicho podszedł do rogu i wyjąwszy malutkie lusterko na teleskopowym trzonku, rozłożył je i wysunął powoli za róg.
Obydwaj Chissańscy gwardziści stali tam, gdzie powinni, nawet nie drgnąwszy z miejsca. Prawdopodobnie nawet gdyby w Pałacu zaczęła się istna wojna, nie ruszyliby się stamtąd. Ich jedyną misją było strzeżenie kolekcji Grakkusa.
- Stoją jak stali - powiedział do comlinka, oddaliwszy się na swoją poprzednią pozycję.
- Dobra! Już nic nie powinno mnie tu zaskoczyć. Zatem możesz iść na arenę - odpowiedziała Alette.
- Poczekam. Robota strażniczego też miało nie być - odparł Rhail.
- Jak zamierzasz tam zostać, to postaraj się wypatrzeć Latenroota na tyle wcześnie, abym zdążyła się oddalić od tego bajzlu - odrzekła Alette.
- Jeśli Lenteroot wróci teraz, podczas walk, to jesteśmy w czarnej dupie - powiedział zabrak, stojąc na “warcie”.
- Dobrze! Przystępuję do przeszukania. Uważaj na siebie! - Poszukiwaczka zakończyła rozmowę, a następnie poszła po głowę droida, aby dobrać się do jego banków pamięci.
Alette tym samym sposobem, jakim włamała się do wcześniejszych droidów, dostała się do pamięci droida. Okazało się, że był on przez większość czasu nieaktywny, jego historia sięga 15 lat wstecz, ale bez żadnych konkretów. Pół roku temu został przeprogramowany ze swojej poprzedniej ultra agresywnej postawy, a w pamięci pozostały tylko puste odnośniki do wojskowych strategii i procedur Federacji Handlowej. Pięć miesięcy temu wgrano mu nowe dane, między innymi kod do deaktywacji alarmu, ale od tego czasu był rzadko używany i widocznie borykał się z jakimiś trudnymi do rozwiązania problemami technicznymi i przestano go aktualizować parę miesięcy temu. Na pewno nie pełnił prawowitej funkcji ochroniarza.
Robot miał interesującą historię, ale poszukiwaczka nie miała czasu w nią wnikać... Pobrała na protokoły komunikacyjne z komputerem, przy którym go przyłapała, i szybko zaczęła je przeglądać, szukając sposobu na przełamanie ich zabezpieczeń.
Alette poradziła sobie doskonale, na komputerze znalazła wszystko, czego potrzebowała. Zyskała pełną kontrolę nad mieszkaniem Lenteroota, a przynajmniej nad elektroniczną częścią.
Po przejęciu kontroli nad system informatycznym Alette postanowiła się zabezpieczyć... otworzyła drzwi do sypialni, następnie wykasowała wszystkie hasła otwierania drzwi i dezaktywowała terminal wejścia z korytarza tak, aby wyglądało na awarię z zasilaniem. Po tych czynnościach znowu wezwała Rhaila.
- Co tam, drugi droid?
- Nie. Za pomocą tego pobitego udało mi się przejąć kontrolę nad systemem informatycznym pracowni i zablokować wejście. To powinno dać czas na ewentualną ewakuację, gdybyś zauważył Lenteroota - odpowiedziała Alette.
- To bierz się do roboty. Walki trochę potrwają, ale nie da się przewidzieć nieprzewidzianego. Im szybciej skończymy, tym bezpieczniejsi będziemy - powiedział Zabrak.
- OK! - odparła Alette i wróciła do eksploracji systemu.
Zaintrygowana niespójnościami w historii droida strażniczego zajrzała do logów związanych z droidami, szybko sprawdziła pod kątem anomalii i skopiowała je na datapad, następnie poszukała i pobrała pliki dotyczące misji, jaką dostał Rhail. Podobnie postąpiła z plikami dla misji, w jaką mieli się wybrać, przy czym pobieżnie je przejrzała w poszukiwaniu potencjalnych zasadzek.
W systemie nie było żadnych informacji na temat zadania Rhaila, a także możliwych przyszłych misji całej ekipy “archeologów”. Na szukanie anomalii potrzeba było za dużo czasu, by się tym teraz zajmować, ale Alette zgrała sobie wszystkie dane droida do przebadania na statku.
Po porażce poszukiwań poszukiwaczka wyszła do głównego katalogu Latenroot i po informacjach tam znalezionych spróbowała zgadnąć, do czego tego komputera używa jej były mentor.
Komputer ten służył głównie do diagnozy droidów i astromechów. Na dysku znajdowało się ich oprogramowanie w różnych postaciach, jednak zbyt trudne do zrozumienia w tej chwili. Z tych informacji i tego, jak wyglądała pracownia wychodziło na to, że Lenteroot naprawiał wiele starych droidów, których nigdzie indziej się już nie używało. Alette nie znalazła tu żadnych informacji o jakichkolwiek artefaktach.
- Komputer opiekuna kolekcji artefaktów nie ma o nich żadnych danych, a jest zawalony oprogramowaniem droidów? - przemknęło przez głowę zaintrygowanej Cereanki, która z braku czasu ograniczyła się tylko do skopiowania danych.
Gdy skończyła z komputerem, udała się do sypialni Latenroota w poszukiwaniu kluczy do biurka stojącego w biurze.
Cereanka zaczęła przeszukiwać sypialnię Neimoidiana. Jej wystrój był dosyć surowy i prosty, łóżko nie było wielkie, obok znajdowały się szafy z ubraniami, kolejne biurko przy drzwiach. Nawet tutaj Alette natrafiła na części droidów Federacji Handlowej. Lenteroot musiał mieć obłęd na ich punkcie. Alette rozpoznała w jednej z gablot wyłączonego Cam Droida, który wyglądał na całkiem sprawnego. Natrafiła też na mały sejf wbudowany pod łóżkiem, a po krótkich oględzinach stwierdziła, że jest to jeden z najlepszych dostępnych powszechnie na rynku - Magna-Lock. Włamanie się do niego było wręcz niemożliwe nawet z najlepszym sprzętem. Obok zaś na szafce nocnej leżało małe urządzenie przypominające miniaturowy projektor galaktyki, przedstawiający coś na mapie. Mogła to być mapa z lokacjami artefaktów lub podobnych rzeczy, lecz jej interpretacja nie była tak prosta. Alette sprawdziła pod poduszkami, w innych szafkach, niestety nie znalazła żadnych kluczy.
Zobaczywszy Cam Droida, postanowiła go przejąć. Podeszła do gabloty i ostrożnie sprawdziła, czy da się ją otworzyć. Wystarczyło dosłownie pół minuty z wytrychem, aby otworzyć gablotkę. Drugie tyle Alette poświęciła, by z bliska przyjrzeć się zdobyczy. Droid był wielkości główki kapusty i wydawał się być sprawny, miał antenę, przez którą można było bezpośrednio transmitować obraz - obecnie zakodowany najpewniej na któryś z komputerów Lenteroota.
Po fizycznym przejęciu nad nim kontroli należało opanować jego system informatyczny. Wzięła urządzenie i zaniosła je do zhakowanego i tam go podłączyła, a następnie korzystając z niego, weszła do jego systemu.
Droid rzeczywiście miał za zadanie przesyłanie transmisji na ten komputer, Alette go odłączyła. Teraz na statku mogła go ponownie przeprogramować, by nadawał dla niej.
Alette postanowiła jeszcze namierzyć katalog, do którego droid wysyłał swoje nagrania. Znalazła tam kilka zakodowanych nagrań, które również zgrała na swój datapad.
 
__________________
Szukam tajemnic i sekretów.
archiwumX jest offline