- Szkoda staruszki. - rzekł Galeb - Ale przynajmniej gwałciciel gryzie teraz piach.
Krasnoluda wprawiło w konsternację jak właściwie doszło do tego że klątwa dotknęła zwyrodnialca. Kobieta nie ciskała czarami na lewo i prawo, ani Loftus nie wyglądał jakbyśmy włazili w paszczę lwa. Możliwe, że to wszystko działo się za sprawą tego miejsca, a nie kobiety. Pewnie co mniej rozgarnięci towarzysze odetchną z ulgą wiedząc że zarówno Babcia jak i Wilk nie żyją, ale Galeb miał podejrzenia... że samo miejsce może mieć jakąś świadomość tego co się dzieje, a kobieta była tylko jego strażniczką.
Krasnolud rozejrzał się. Jego spojrzenie spoczęło na Olegu, który zmożony wypiciem wyrwanego kowalowi miodu legł pod chatą. W oczach znów pojawiła mu się chęć mordu, wzniósł młot chętny do wymierzenia włóczędze kary, ale opamiętał się.
Dziewczyna. - Idę po Kapturka. Odciągnijcie ciała, żeby dziewczyna nie musiała ich oglądać. - rzekł i ruszył w gęstwinę rozgarniając ją młotem i przyświecając sobie runami.
- Kapturek! - wołał Galeb idąc w głąb gąszczu.
Ostatnio edytowane przez Stalowy : 28-11-2018 o 22:04.
|