Vermin do każdego starał się podchodzić z sercem. Gdy o kimś pomyślał źle, robiło mu się wstyd, lecz czasem paskudne myśli jak wzburzony potok zalewały głowę i nie mógł tego w żaden sposób zatrzymać. Tak się stało gdy odwiedził go Dieter i opowiedział o wyprawie, którą organizuje Acierno. Szczurołap na sam dźwięk imienia szlachcica reagował ze wstrętem. Nie znosił Acierno całym sercem, nienawidził go i szczerze nim gardził a gdy patrzył na jego arystokratyczną gębę miał ochotę pięściami zmazać mu zawadiacki uśmieszek z twarzy. Przyczyną urazy mogły być plotki, że paniczyk robił sobie wielkie nadzieje w stosunku do Adelaidy. Vermin, sierota znaleziony w górach, szczurołap bez grosza przy duszy, gołodupiec mieszkający w baraku żaden w sposób nie mógł się z nim równać. Gdy więc usłyszał, że Acierno chce pomścić hańbę hrabiego poczuł złość i zazdrość, że sam nie wpadł na podobny pomysł. Gdyby to on ujął tych łobuzów, gdyby to on okazał się bohaterem…
Początkowo chciał Dieterowi odmówić, a Acierno przekazać by pocałował go w dupę. Ale zdał sobie sprawę, że łowczy ma rację. Że schwytanie Konrada von Eisenstandt to być może jedyna okazja, by Drago został ułaskawiony i oczyszczony z zarzutów. Już rankiem, gdy dziewczyna z lasu oskarżyła jego przyjaciela o zdradę, myślał o Konradzie i o tym jak go znaleźć, ale z czasem jego entuzjazm osłabł. Nie był bohaterem i nie mógł się równać z kimś takim jak bękart hrabiego. A jednak jeśli istniała szansa, że Drago odzyska wolność, musiał spróbować.
- Zgo…da – odparł z trudem wypowiadając słowo. Wciąż nie przyzwyczaił się do brzmienia swojego głosu, Dieter pewnie też był zaskoczony gdy usłyszał jak z ust niemowy wychodzą sylaby.
Tego dnia nie czuł się najlepiej i nie chodziło nawet o wizytę łowcy i tego co planował Acierno. Coś wisiało w powietrzu. Verminowi to uczucie kojarzyło się wybudzeniem z okropnego koszmaru. Gdy człowiek wie, że nie śpi , ale zastanawia się co jest prawdą a co kłamstwem a nocne zwidy dalej prześladują go na jawie. Powinien się cieszyć, że przez najbliższe dni znów będzie miał ręce pełne roboty ze szczurami, a jednak złe przeczucia nie opuszczały go przez cały dzień. Był zmęczony, więc wieczorem położyć się wcześniej.
Wczesnym rankiem, wraz z świtaniem pojawił się w umówionym miejscu, przy słupie ogłoszeniowym.