Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-11-2018, 20:42   #1235
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Zapłakana kobieta wzięła dziecko z powrotem na ręce i oddaliła się od tłumu żebraków-mutantów. Podobnie uczynili Wolfgang i Axel, odpychając co bardziej nachalnych wieśniaków i kierując się ku gospodzie. Jeszcze będąc daleko zobaczyli wychodzącego z niej otyłego jegomościa w peruce. Chwilę potem z zajazdu wyszli Berni i Lothar. Lothar miał przypasany starożytny miecz, który w oczach Techlera błyszczał na żółto - znak, że magia go wypełniająca płynęła z Chamonu, Żółtego Wiatru. Jednak nie rozpoznawał wzorca - geometria czaru była dla niego całkowicie obca, nieludzka; a Berni trzymał w ręce kawałek kurczaka, którym wymachiwał niczym miniaturową maczugą.


Dom wioskowego medyka wyglądał nad wyraz porządnie, co na tle innych domów we wsi wyglądało nadzywczaj nienaturalnie. Ogródek był zadbany, okiennice i dach całe, a na parapetach stały doniczki z lawendą! Chwilę przed tym, jak awanturnicy dotarli do posiadłości Rousseaux, przez bramkę wyszło dwóch niepełnosprawnych mieszkańców Wittgendorfu trzymających w rękach nebieskie flaszki i co jakiś czas pociągajacych porcję "likierku".

Przez okno kuchenne widać było, że ktoś krząta się po domu. Była to niska, stara kobiecina z siwymi włosami, która przygotowywała jakiś posiłek. Z komina szopy umiejscowionej za domem unosił się ciemny dym.
 
xeper jest offline