Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-11-2018, 23:27   #37
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Ruszyli spod klubu, pojechali obrzeżem China Town, potem skręcił na obwodnicę wokół lotniska o tej porze panował tu niewielki ruch. Pomknęli ile fabryka dała, a nie wiele dała. Samochód łykał kilometry zbyt wolno jak na gust Franka. W końcu skręcili na północ, po obu stronach górowały dwa stadiony. Dziś grali “Metal Angels”, specjalnych tłumów jednak nie było. Jak im się poszczęści to wymęczą remis.Tylko zatwardziali lokalni patrioci przychodzili na mecze.

Parę chwil później przejechawszy pod wiaduktem kolejowym znaleźli się w starej dzielnicy przemysłowej. Tu na obrzeżach, parę starych magazynów z czerwonej cegły odnowiono i ogrodzono. Wiszące wzdłuż płotu bannery informowały o zawodach paintballowych. Ledwie minęli “przygraniczny pas” i nawierzchnia się pogorszyła, tu już były tylko wysypane żużlem uliczki. Ostatnią działającą latarnie zostawili właśnie za sobą. Reflektory samochodu wycinały drogę w mroku. Przynajmniej tak to odbierał Tomy wyglądając przez okno. Franko widział wszystko dokładnie, może nie ze szczegółami, ale wystarczająco dobrze by nie mieć problemów, gdyby nagle padły światła. Zbliżali się, mięśniak wyłączył światła i zatrzymał w cieniu rozpadającego się budynku. Przewaga zaskoczenia zawsze się przyda.

Ledwie wysiedli, owiał ich zimny i wilgotny wiatr. Powietrze było tu inne. Może nie świeższe niż w mieście, ale inne. Podobnie jak wtedy. Też padała mżawka, tylko było cieplej. Skrzypiąc butami po żwirze podszedł do drzwi magazynu, były uchylone, wszedł do środka i nagle coś spadło mu na głowę. Czyjeś ręce chwyciły go za ramiona, próbował walczyć, ale nagle coś ukłuło go w szyję, a potem… potem…
- Stary, ej - Tommy machał Frankiemu przed oczami - mówię do ciebie, śpisz?
- Nie śpię.


Podeszli cicho, omijając wysypaną żwirem drogę. Zbliżyli się do ściany. Tommy podskoczył i złapawszy się parapetu zajrzał w mrok. Obok stanął Frank także lustrując wnętrze. Chłopak popatrzył na kompana, potem w dół, Frank wciąż stał na ziemi..
- Takim drągalom to dobrze.
W ciszy doszli do starych drzwi, Tommy wślizgnął się do środka. Już miał zrobić krok dalej, gdy z tyłu dobiegł go zgrzyt metalu. Frank musiał bardziej otworzyć drzwi by się zmieścić. Nasłuchiwali chwilę, ale panowała niczym niezmącona cisza. Ruszyli dalej, Tommy wyjął komórkę i poświęcił by cokolwiek widzieć. Zmarnowali dwadzieścia minut, ale nikogo nie znaleźli. Dopiero wracając do drzwi, Franki dostrzegł ciemną plamę na betonowej, potrzaskanej podłodze. Tommy poświęcił. Jedna spora plama i kilka mniejszych, rozmazanych butami. Nagle w świetle komórki coś zabłyszczało. Tommy kucnął i podniósł niewielką strzałkę. Taką, jak na filmach przyrodniczych strzelano do zwierząt by je uśpić. Zimny dreszcz przeszedł Frankiemu wzdłuż kręgosłupa.
Ułożywszy dziewczynę tak by nie zadławiła się wymiocinami, Sullivanowi nie pozostało nic poza czekaniem. Po jakiś dwudziestu minutach zauważył światła na drodze. Ale nie były to światła karetki, za niskie. Kazał schować się psom i sam także zniknął z widoku. Kilka chwil później na placyk, chrzeszczac żwirem pod kołami, wjechał radiowóz. Zatrzymał się i wysiadło dwóch gliniarzy. Zapaliwszy latarki zaczęli się rozglądać. Jeden z nich wypatrzył dziewczynę. Przyłękł przy niej. Drugi wciąż się rozglądał.
- To ona - powiedział pierwszy. - Daj znać do bazy, ja zadzwonię.
Ten drugi wyjął krótkofalówkę i powiedział:
- Tu wóz 27, jesteśmy na miejscu zgłoszenia. Ktoś sobie jaja robi, nikogo nie znaleźliśmy, popatrzymy jeszcze chwilę i zwijamy się. Odwołajcie karetkę. Ktoś może w tym czasie naprawdę potrzebować pomocy.
- Dzięki, przyjąłem, bez odbioru - odpowiedział ktoś z centrali.
Pierwszy tymczasem skończył rozmawiać przez telefon.
- Będą za chwilę, akurat są w pobliżu. Zwijamy się.
- A ona?
- Zaraz ją odbiorą.

Gliniarze wsiedli do radiowozu i odjechali. Czerwone tylne światełka szybko zniknęły między budynkami.
- To była niezła zadyma - powiedział Frank.
- Skąd wiesz? czytasz ze śladów jak indianiec?
- Widzę
- wskazał ręką ścianę i drzwi, Tommy poświęcił, kolejne plamy krwi. Jakby ktoś wyrżnął łbem, kilka razy.
- Ciii - powiedział Tommy, obaj znieruchomieli. Do ich uszu doszedł delikatny chrzęst żwiru. Doskoczyli do drzwi i ostrożnie wyjrzeli. Czarny SUV z wyłączonymi światłami właśnie parkował, drugi zawrócił i pojechał dalej. Z zaparkowanego samochodu wysiadło czterech facetów. To co zwróciło uwagę to to, że przy otwieraniu drzwi nie zapaliło się światło w samochodzie. Osobnicy wyjęli pistolety i podzieliwszy się na pary podbiegli do ścian magazynu, niknąć w widoku.
 
Mike jest offline