Gdy zatrzymali się w bezpiecznym miejscu Borys powiedział dysząc z wysiłku po biegu do Sary.
- Zgłoszę to naszemu łowcy. - kilka nerwowych wdechów
- Zastanawiam się też czy nie rozsądnie byłoby powiedzieć o tym twojemu ojcu. - powoli uspokoił oddech i już tylko lekko sapał
- Tylko myślę nad tym jak. Iść samemu czy lepiej żeby córka własna mu to rzekła. Jeśli mu powiesz może ci zabronić wychodzić a to utrudni nam widzenie. Inna sprawa, że twoje bezpieczeństwo to priorytet.
- Wojsko, żołnierze, straż. Muszą wiedzieć - odparła zlękniona Sara.
- Lepiej byś ty ojcu rzekła czy ja? - postawił sprawę klarownie. Decyzje odnośnie rodziny Sary zostawił w jej rękach. Ona lepiej znała swojego ojca.
- Ojcu ja. Pewnie - odparła szybko, wciąż zmieszana.
- Spokojnie moją droga już po wszystkim. - przytulił ukochaną Borys. - - Spójrz na to z dobrej strony. Dzięki temu zajściu ostrzeżemy innych i możemy uratować komuś życie. - Borys wypowiedział słowa otuchy w trudnej sytuacji.
Następnie odprowadził Sarę w bezpieczne miejsca na obrzeżach miasta i udał się do łowcy.
Borys ponownie tego dnia spotkał się z łowcą. Za pierwszym razem otrzymał ofertę pracy na którą się zgodził. Został medykiem grupy pościgowej za bydłokradami. Zamierzał zabrać oczywiście broń i walczyć w razie potrzeby nie do tego go jednak wynajęto. Pięć złotych koron było godziwą stawką za dwa dni pracy. Podczas ponowneg spotkania powiedział łowcy o odkryciu w lesie.
- Panie zbierać zioła byłem. Stado usłyszałem. Ten chód te głosy… - sam zamilkł na chwilę. - Zwierzoludzie, zwierzoludzie jak nic.
- Co wy mówicie? Od dawna tu ich nie było. Nawet z zielonoskórymi spokój względny. Coś żeście namieszali panie. Dzika jakiegoś żeście nie słyszeli? - łowca nie wyglądał na przekonanego.
- Nie namieszałem. Klnę się na krew i honor. Błagam panie byś tego nie zlekceważył. Cenę będą ludzkie życia. Wiem jak mówią zwierzoludzie, Kislev to niebezpieczne miejsce. Gdybym miał cień wątpliwości nie przyszedłbym tu. Skoro jestem i łeb nadstawiam. Ma to swoją wagę. - Borys powiedział szczerze i bezpośrednio.
- Pójdę po Gottharda, zbadamy to - widać że łowca dał wiarę słowom.
- Zaprowadzisz nas w to miejsce? - podpytał Kislevczyka.
- Oczywiście i dziękuję za zaufanie. - pokiwał głową Borys. Następnie udał się z łowczym w oba miejsca.