Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-11-2018, 00:50   #212
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Gdy zatrzymali się w bezpiecznym miejscu Borys powiedział dysząc z wysiłku po biegu do Sary.
- Zgłoszę to naszemu łowcy. - kilka nerwowych wdechów
- Zastanawiam się też czy nie rozsądnie byłoby powiedzieć o tym twojemu ojcu. - powoli uspokoił oddech i już tylko lekko sapał
- Tylko myślę nad tym jak. Iść samemu czy lepiej żeby córka własna mu to rzekła. Jeśli mu powiesz może ci zabronić wychodzić a to utrudni nam widzenie. Inna sprawa, że twoje bezpieczeństwo to priorytet.
- Wojsko, żołnierze, straż. Muszą wiedzieć - odparła zlękniona Sara.
- Lepiej byś ty ojcu rzekła czy ja? - postawił sprawę klarownie. Decyzje odnośnie rodziny Sary zostawił w jej rękach. Ona lepiej znała swojego ojca.
- Ojcu ja. Pewnie - odparła szybko, wciąż zmieszana.
- Spokojnie moją droga już po wszystkim. - przytulił ukochaną Borys. - - Spójrz na to z dobrej strony. Dzięki temu zajściu ostrzeżemy innych i możemy uratować komuś życie. - Borys wypowiedział słowa otuchy w trudnej sytuacji.

Następnie odprowadził Sarę w bezpieczne miejsca na obrzeżach miasta i udał się do łowcy.

Borys ponownie tego dnia spotkał się z łowcą. Za pierwszym razem otrzymał ofertę pracy na którą się zgodził. Został medykiem grupy pościgowej za bydłokradami. Zamierzał zabrać oczywiście broń i walczyć w razie potrzeby nie do tego go jednak wynajęto. Pięć złotych koron było godziwą stawką za dwa dni pracy. Podczas ponowneg spotkania powiedział łowcy o odkryciu w lesie.

- Panie zbierać zioła byłem. Stado usłyszałem. Ten chód te głosy… - sam zamilkł na chwilę. - Zwierzoludzie, zwierzoludzie jak nic.
- Co wy mówicie? Od dawna tu ich nie było. Nawet z zielonoskórymi spokój względny. Coś żeście namieszali panie. Dzika jakiegoś żeście nie słyszeli? - łowca nie wyglądał na przekonanego.
- Nie namieszałem. Klnę się na krew i honor. Błagam panie byś tego nie zlekceważył. Cenę będą ludzkie życia. Wiem jak mówią zwierzoludzie, Kislev to niebezpieczne miejsce. Gdybym miał cień wątpliwości nie przyszedłbym tu. Skoro jestem i łeb nadstawiam. Ma to swoją wagę. - Borys powiedział szczerze i bezpośrednio.
- Pójdę po Gottharda, zbadamy to - widać że łowca dał wiarę słowom.
- Zaprowadzisz nas w to miejsce? - podpytał Kislevczyka.
- Oczywiście i dziękuję za zaufanie. - pokiwał głową Borys. Następnie udał się z łowczym w oba miejsca.
 
Icarius jest offline