Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-11-2018, 23:47   #211
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Kiedy Wolfgang zaproponował jej wyprawę, pokręciła głową, tłumacząc że ma kilka swoich spraw na głowie. Podobnie odpowiedziała Dieterowi, tyle że jemu nie szczędziła ironicznego tonu. Cathleyn od zawsze irytowali ludzie, którzy zachowywali się wobec protegowanych jak wytresowane pieski. Chociaż nie, nawet Bones zdawał się posiadać więcej charakteru, niż podobni pochlebcy.
- Możesz powiedzieć swojemu hrabiemu cokolwiek chcesz - powiedziała na odchodne. - Nie dbam o to.
Bardzo możliwe, że właśnie narobiła sobie kłopotów, lecz nie widziała innej opcji. Była wyczulona nawet na małe próby nacisku. Jeśli ktoś próbował nagiąć jej wolę, zazwyczaj działała odwrotnie, niż od niej oczekiwano.
Ledwie wróciła do wsi jak w oczach jej pociemniało, a cały świat zatańczył pijanego walca. To, co działo się potem, pamiętała bardzo mgliście. Musiała stracić przytomność, a w śnie przyszedł do niej mężczyzna, którego zdawała się już kojarzyć. Wyglądało na to, że chciał udzielić jej wskazówek. Wizja skupiła się na jakichś podziemiach, które niejasno skojarzyła z cmentarnymi katakumbami.
Gdy ocknęła się na ziemi, stał nad nią jakiś człowiek. Ciało wciąż miała spetryfikowane, a mowę bełkotliwą. Miała wrażenie, że jej usta ulepiono z mięsistej gliny.
- Nic… mi nie jest - domyśliła się pytania. - To ta krasnoludzka gorzała.
Jeśli tamten jej nie zatrzymywał, wstała i bez dalszego słowa podążyła do swojego celu. Po drodze sprawdziła czy posiada przy sobie wszystkie rzeczy, szczególnie te, które nabyła ostatnio. Zmierzała szerokim łukiem, kilka razy upewniając się, że nikt jej nie śledzi. Dopiero będąc pewną tego faktu, ukryła się w najbliższych zaroślach. Jej oczy obserwowały życie wioski, które zwalniało wraz z zapadającym zmierzchem. Kiedy było już zupełnie ciemno, a większość mieszkańców powinna była spać, powoli opuściła swoją kryjówkę.
 
Caleb jest offline  
Stary 30-11-2018, 00:50   #212
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Gdy zatrzymali się w bezpiecznym miejscu Borys powiedział dysząc z wysiłku po biegu do Sary.
- Zgłoszę to naszemu łowcy. - kilka nerwowych wdechów
- Zastanawiam się też czy nie rozsądnie byłoby powiedzieć o tym twojemu ojcu. - powoli uspokoił oddech i już tylko lekko sapał
- Tylko myślę nad tym jak. Iść samemu czy lepiej żeby córka własna mu to rzekła. Jeśli mu powiesz może ci zabronić wychodzić a to utrudni nam widzenie. Inna sprawa, że twoje bezpieczeństwo to priorytet.
- Wojsko, żołnierze, straż. Muszą wiedzieć - odparła zlękniona Sara.
- Lepiej byś ty ojcu rzekła czy ja? - postawił sprawę klarownie. Decyzje odnośnie rodziny Sary zostawił w jej rękach. Ona lepiej znała swojego ojca.
- Ojcu ja. Pewnie - odparła szybko, wciąż zmieszana.
- Spokojnie moją droga już po wszystkim. - przytulił ukochaną Borys. - - Spójrz na to z dobrej strony. Dzięki temu zajściu ostrzeżemy innych i możemy uratować komuś życie. - Borys wypowiedział słowa otuchy w trudnej sytuacji.

Następnie odprowadził Sarę w bezpieczne miejsca na obrzeżach miasta i udał się do łowcy.

Borys ponownie tego dnia spotkał się z łowcą. Za pierwszym razem otrzymał ofertę pracy na którą się zgodził. Został medykiem grupy pościgowej za bydłokradami. Zamierzał zabrać oczywiście broń i walczyć w razie potrzeby nie do tego go jednak wynajęto. Pięć złotych koron było godziwą stawką za dwa dni pracy. Podczas ponowneg spotkania powiedział łowcy o odkryciu w lesie.

- Panie zbierać zioła byłem. Stado usłyszałem. Ten chód te głosy… - sam zamilkł na chwilę. - Zwierzoludzie, zwierzoludzie jak nic.
- Co wy mówicie? Od dawna tu ich nie było. Nawet z zielonoskórymi spokój względny. Coś żeście namieszali panie. Dzika jakiegoś żeście nie słyszeli? - łowca nie wyglądał na przekonanego.
- Nie namieszałem. Klnę się na krew i honor. Błagam panie byś tego nie zlekceważył. Cenę będą ludzkie życia. Wiem jak mówią zwierzoludzie, Kislev to niebezpieczne miejsce. Gdybym miał cień wątpliwości nie przyszedłbym tu. Skoro jestem i łeb nadstawiam. Ma to swoją wagę. - Borys powiedział szczerze i bezpośrednio.
- Pójdę po Gottharda, zbadamy to - widać że łowca dał wiarę słowom.
- Zaprowadzisz nas w to miejsce? - podpytał Kislevczyka.
- Oczywiście i dziękuję za zaufanie. - pokiwał głową Borys. Następnie udał się z łowczym w oba miejsca.
 
Icarius jest offline  
Stary 03-12-2018, 00:15   #213
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Robin nie bardzo mogła odmówić Hrabiemu. Ani nawet Dieterowi. Nie chciała też jednak odmawiać Wolfgangowi. Widząc, że tak czy inaczej zaraz wyruszy opłaciła swój udział w turnieju łuczniczym i przygotowała się do wyruszenia zbierając najpotrzebniejsze rzeczy i informując ojca i macochę o tym, że przez najbliższe trzy-cztery dni może jej nie być, ale na turniej powinna wrócić. I że zaraz po nim znów zniknie.

***

Myśląc jak pogodzić obie wyprawy doszła do wniosku, że gdyby się dało tego Acierno przekonać, by najpierw polowanie zrobił a dopiero potem iść po Konrada to byłoby super. “Syrenę” wystarczy ubić, a tego zbója pewnie w niewolę będzie chciał brać, więc lepiej zacząć od polowania, żeby w jego trakcie jeniec nie zwiał. Zrezygnowała z rozmowy, gdy dowiedziała się, że szlachcica nie obchodzi jakaś wyimaginowana “syrena”.
Kłócić się nie zamierzała, taktyka to nie jej działka. Zostawiła ją Wolfgangowi.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 03-12-2018, 01:02   #214
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Przystojny żołnierz, oprócz przedstawienia się szybko przeszedł do opowieści o interesującej wyprawie wynikającej z niezbyt zrozumiałej dla Fay sytuacji, w której w każdym razie pojawiał się hrabia, a wraz z nim jego pieniądze. Niestety dziewczyna nie zamierzała polować na bandytów, a robienie ludziom krzywdy miało się nijak do gotowania im obiadów. Ucieszyła się więc z zawartej znajomości i ruszyła w dalszą drogę.

Dużo więcej czasu spędziła w browarze, gdyż nie tylko postanowiła lepiej przyglądnąć się produkcji piwa, ale i zaznajomić z drugim nowoprzybyłym nabytkiem Saufera, Abelardem. Akolita zdaniem Fay mówił za dużo o Bogach i śmierci, a za mało o pieniądzach i piwie, ale o współpracownikach najlepiej nie dyskutować. Dla niej recepta na sukces była prosta: poszerzyć asortyment. Nie dzieliła się jednak z akolitą i browarnikiem dalszymi pomysłami. Musiała zdobyć więcej detali i ustalić komu może ufać. Poza tym, formalnie nie była jeszcze pracownikiem browaru. No, a jeśli chodzi o Bogów, to Fay zawsze miała do nich wielki szacunek i cześć, a modlitwa była dla niej najważniejszą częścią dnia. Tak przynajmniej powiedziała akolicie, bo uznała, że ostrożność w spotkaniu z ludźmi wiary nigdy nie zawadzi.

Przy spotkaniu ze szlachcicem, który dodatkowo, był (zdaje się) bliskim znajomym Marii, dziewczyna spąsowiała. Zachowywał się wyjątkowo, jak to na szlachcica przystało i obdarzył ją swoją uwagą, chociaż nie była tego godna. Nie wypadało odmawiać jego prośbie, więc przyznała, że udział wyprawie jest możliwy na warunkach zaproponowanych przez szlachetnego tileańczyka. Złotem zaś nie gardziła nigdy, gdyż po długiej podróży jej zasoby były istotnie nadszarpnięte. Bardzo nadszarpnięte. Niezwykle nadszarpnięte. Stawiało ją to w dramatycznej nieomal sytuacji, dodała pąsowiejąc jeszcze bardziej. Zakupi nawet łuk na tę okazję, aby polować na zwierzęta i dla obrony własnej. Niestety, przyznała, nie posiadała strzał, których koszt był monstrualny. Ich brak, jak nieśmiało zauważyła, mógł być istotną przeszkodą w używaniu łuku. Przed udaniem się na targ, już dużo bardziej spokojna, zapytała jeszcze Marię, czy mogłaby pożyczyć od niej na wyprawę jakiś większy kociołek.

Potem udała się do kupców targować się o cenę łuku i odrobiny przypraw, które mogłyby poprawić smak posiłków dla szlachcica.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 03-12-2018, 14:36   #215
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
*** Abelard ***

Czas do wyprawy upływał, postanowił więc tego dnia zdobyć jeszcze informacje na temat zapotrzebowania na towary z Księstw. Przyprawy, kadzidła, futra, oraz jedwab, te towary najczęściej stamtąd przypływały. Rozeznał się, czy ktoś na taki transport mógłby czekać i ile mógłby za niego zaoferować. Targu jednak na razie żadnego nie ubił


*** Borys ***

Razem z łowcą, myśliwym i jego psami udali się na miejsce, gdzie Borys słyszał zwierzoludzi. Na miejscu jednak, choć obaj w szukaniu śladów byli wyśmienici, nie znaleźli nic, co wskazywałoby na obecność zwierzoludzi. Grunt był suchy i twardy, ślady szczególnie całego stada by nie ominęli. Na miejscu były jedynie ślady ludzkie.
- Chybaś jednak dzika widział, jak mówiłem…- rzekł z przekąsem Dieter. - Dobra, przespacerowaliśmy się, możemy wracać już. Kolega przewrażliwiony jakiś…

Dieter i Gotthard rozłączyli się we wsi, Bogdanov natomiast ruszył do miasta, a tam…


*** Fay ***

Maria zgodziła się na użyczenie kociołka bez większego problemu. Uśmiechnęła się szczerze do dziewczyny i życzyła udanej wyprawy..

Gdy spotkała się po południu z Saufererm, ten potwierdził iż z panem Acierno rozmawiał.
-Wyruszycie z nim, jeśli się zgodzicie. Może po drodze jakie miejsca będą, gdzie w zboża dobrej jakości można się zaopatrzyć, czy zioła dobre rosną?

- Do tego też ma żona wpadła na niemało zaskakujący dla mnie pomysł. Ciężko mi jednak jej odmówić, dlategoż przedstawiam go tobie. Jako przedstawiciel naszego browaru udasz się z karawaną do Mortensholm, która wyruszy za dni parę. Dowiesz się, czego tam potrzebują i spróbujesz nawiązać relacje handlowe. A ja jeszcze dowiem się, czy pozwolą dołączyć nam muła z wozem, byś próbki naszego trunku dostarczyć mogła.



*** Rudolf ***

Bednarz odpuścił chatę cyrkowca i zajął się pracą. Zaczął szkolić młodego, wykonał groty, a po otrzymaniu reszty materiału do Robin udał się do Schultza. Na kolejny dzień powinien mieć strzały gotowe.

Miasto obiegły kolejne plotki o Richtofenie, podobno dostarczyli mu ogromne ilości lin, węgla i piasku. Rudolf postanowił się do niego udać. Stanął jednak przy granicach, gdyż okazało się że gospodarstwo stało się terenem zamkniętym. Krzyczący o naruszeniu prywatnej własności i wymachujący widłami chłopi przepędzili Bednarza.

Spotkał się jeszcze z Wolfgangiem, by na koniec udać się na spotkanie z Rozamundą. Obdarował ją paczką słodyczy, po czym zaczęli rozmawiać. O wyprawie za granice Imperium. o tym że chciałby nabyć psy, czy też znaleźć pomocnika młodego. Jednego już znalazł, ale przydałby się kolejny. Tematy im się kleiły.


*** Wszyscy - późne popołudnie ***

Kapitan Trottel chodził tam i z powrotem po głównej ulicy. Krzyczał najgłośniej jak mógł, by wszyscy mężczyźni między szesnastym, a sześćdziesiątym rokiem wstępowali do oddziałów. Kapitan Becker natomiast próbował utrzymać porządek i uspokoić wszystkich. Wszystko to spowodowane było doniesieniami Andersa i Stutzera, którzy właśnie siedzieli w “Pod Czarnym Orłem”, potwierdzonymi osobnymi doniesieniami zielarki Sary. A doniesienia te mówiły, że w lesie pojawili się zwierzoludzie i każdy z tych trzech, plus jeszcze Borys, obecności ich zaznał. A ta wieść rozeszła się prędkością błyskawicy po całym mieście.

Becker i Trotell ostatecznie się sami pokłócili na środku drogi, krzycząc o prymatach jurysdykcji, czy innych trudnych dla większości słowach. A mieszkańcy zmierzali do tawerny, by usłyszeć dokładniejsze i najświeższe wieści od naocznych świadków.
 
AJT jest offline  
Stary 03-12-2018, 17:38   #216
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Abelard nie miał wiele do roboty. Podowiadywał się w sprawach handlowych... może kupcem nie był, ale smykałkę jakąś miał. Ha! Zbierze się zamówienie, a z wypłaty od karawaniarza kupi się dobroci i puści w Kreutzhofen z, miejmy nadzieję, jakimś zyskiem. Proste, ale skuteczne!

Dużo też przyszło mu się głowić co takiego w Księstwa wiozą i miał jakieś podejrzenia... ale mniejsza z tym. W drodze powrotnej z całej tej hecy z Acierno, któremu ani trochę nie ufał, a bestyją, którą należało Oczyścić... Tak czy inaczej, miał zamiar zdobyć trochę grosza na własnym targu. Ot, kupi się... potrzaski! Handel spekuacyjny na całego, ale Księstwa to prymitywne miejsce, a z kalkulacji mu wychodziło, że metalowe produkty powinny cenę chwycić...

Kiedy dowiedział się o zwierzoludziach poczuł Zew. Trzeba pogadać z figurami by mu szansę na przemówienie dały. Wszak plugastwo to wróg Imperium i Ludzkości. Nawoływanie do ukrócenia ich życia, jak i wszelkiego innego plugastwa, czy pomiotu magyji i czystego chaosu... Tak. To była idealna okazja również do tego by zaplusować i by lud słuchał się swych pryncypałów, bo Wróg nie śpi, a znamię jego chciwość, samolubstwo i zew krwi! Z tą myślą ruszył w kierunku Gospody.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline  
Stary 03-12-2018, 22:02   #217
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

 Czeladnik

- Od czego by tu dziś zacząć - Rudolf podrapał się po świeżo ogolonej brodzie i rozejrzał po warsztacie. Emmerich z zaciekawieniem rozglądał się dookoła.
- To może od robienia beczek, panie Rudolf? - nie czekając na dalsze instrukcje chłopak się odezwał. - Ja tatce w browarze przy beczkach sporo pomagałem, to i znam się na nich, mówię Panu.
- Taa…
- skwitował rzemieślnik. - Ano, niby od beczek zaczniemy. Znaczy się od metalu. Widzisz, większość rzeczy, jakie produkujemy w warsztacie, musi zostać spięta taką metalową taśmą - wskazał na obręcz na jednej z beczek. - Jedną, ale częściej kilkoma…
- Ja wiem, to się nazywa bednarka. Dlatego też nazywają was bednarzem -
błysnął wiedzą adept.
- Bardzo dobrze - pochwalił niezrażony Rudolf. - Tak, jak mówiłem, jest to jedna z prostszych czynności, więc od niej zaczniemy naukę. Ale najpierw spróbujemy zrobić wiadro. Przyniesiemy sobie…
- Wiadro?
- wszedł mu w słowo Emmerich? - To ja mam się uczyć wiadra robić? Tatko powiedział…
- Słuchaj, chłopcze. Zasada tutaj jest taka. Ja mówię, ty robisz co Ci każę. Albo sobie z Twoim tatką pogadam. Jasne?
- tym razem chłopak nic nie powiedział, tylko ponuro pokiwał głową. - Z robienia samych beczek rzadko kiedy da się wyżyć. Trzeba wiele rzeczy umieć zrobić. A zresztą… beczka to najtrudniejsza rzecz i o niej nauczysz się na końcu. No a teraz idziemy wybierać klepki, podobnej wysokości - poinstruował czeladnika i ruszył z nim w stronę zapasów. - Do nauki wykorzystamy klepki najgorszej jakości, żeby materiału niepotrzebnie nie zmarnować. Weźmiemy drewno olchowe, ono na wiadra się nadaje, ścięte z młodego drzewa i krótko sezonowane. Zapamiętaj od razu, że im starsze ścięte drzewo i im dłużej na dworze sezonowane, tym cenniejszy to materiał. Musisz zapamiętać gdzie co leży, żeby nie pomieszać. Będę Cię co dzień pytał o to aż będę miał pewność, że wiesz.
Następnie spędzili sporo czasu przechodząc między leżakującymi klepkami. Rudolf tłumaczył Emmerichowi gdzie jaki rodzaj leży, gdzie starsze drewna, gdzie młodsze. Jak odnaleźć te dłużej sezonowane, od krótko. W końcu wybrali materiał na wiadro. Bednar widział, że chłopak jest skołowany samymi informacjami o składowaniu drewna, więc postanowił dać mu trochę czasu na ochłonięcie.
- Emmerich, słuchaj no. Wziąłem Cię do terminu, bo mam dużo roboty i potrzebna mi pomoc. Ale przydałby mi się jeszcze jeden chłopak jakiś obrotny. Nie, żeby na bednarza się szkolił, ale żeby mi klientów nowych szukał. Nie znasz kogoś takiego?
Chłopak przystanął i pociągnął nosem.
- Może Franz od kowala?
- Młody Schmidt? A niby czemu ojciec miałby mu pozwolić przyjść do pracy do mnie?

Emmerich pociągnął nosem zakłopotany.
- No ja nie wiem. Mnie ojciec posłał.
- Ale Ty masz brata, to co innego. Pomyśl o kimś, kto ma dużo rodzeństwa, gdzie niezbyt bogato w domu.
- To z Weilerberga może kogoś? Tam u nich niebogato.
- A znasz kogoś sprytnego?
- No ni za bardzo. My się z wioskowymi tak zbytnio nie trzymamy.
- No szkoda. Jakby Ci ktoś do głowy przyszedł, to daj mi znać. A teraz bierzmy się do montowania wiadra.
- Panie Rudolf… a jest taki jeden nowy… parę dni temu przypłynął z Tilei…
- A co z nim?
- No on pasażer na gapę, wyrzucili go tu, chłopak nie ma ani rodziny, ani pieniędzy. A chyba sprytny, jak tyle czasu na łodzi go nie znaleźli, co?
- Może…
- Rudolf potarł policzek. - Przyprowadź mi go po pracy. Jak mu na imię?
- Mówi, że Carlo.


 
Gladin jest offline  
Stary 05-12-2018, 21:56   #218
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Świeżo mianowana Łowczyni nie chciała być zapamiętana jako ta, która została wylana już pierwszego tygodnia, zajęła się więc swoją "pracą". Mając pozwolenie na polowanie w lasach Hrabiego nie narzekała na brak celów. Wybrała wyrośniętego, czterdziestofuntowego koziołka (uśmiechając się przy tym - połowa wieśniaków słysząc o "koziołku" myśli o młodym capie, a nie o samcu sarny. Eh, nawet poroża od parostków nie odróżniają) i sprawnie go oczyściła.
Po odstawieniu go (na polecenie Dietera) do dworskiej kuchni oczyściła też siebie, poćwiczyła przed turniejem, wpadła przekąsić coś w domu i zostawić zarobione monety ojcu. Korzystając z wolnej chwili poszła obejrzeć dziwowisko - mądrą świnię piekarza Armanda podczas spaceru. Na razie o niej tylko słyszała, a nie miała do tej pory kiedy obejrzeć czegoś takiego.
A potem poszła spać, by rano dołączyć do wyprawy wypoczęta.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 06-12-2018, 23:27   #219
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Abelard potrafił zwietrzyć okazję kiedy jedną widział, a że nie za wiele ich widział, to trzymał się tych które zaobaczył. Tym bardziej, że same się pchały w sieć czy jak to rybak o rybach mówi... Mniejsza. Ważne, że była, a to była rzecz piękna i cenna.

Więc co miał zamiar wykorzystać? Zbierającą się w karczmie łumnie ludzką tłuszczę, czy jak by ktoś oczytany w piśmie, jak on, określił potencjalnymi plebanami. Konflikt więżniara Beckera i kapitana Trotella? Pikuś który da się załatwić. Ogólnie dla obeznanych było widać kto prymuje. Przemowa do ludu bożego? Tu już lekko pod górkę...

Szybko ogarnął wzrokiem zbieraninę licząc ludzi. Było ich trochę, ale co tam. Trzeba będzie nieco szarpnąć groszem, ale...! To był kalkulowany wydatek na który mógł sobie pozwolić. Nie wiedział w końcu jak długo będzie mu jeszcze dane pożyć...

- Jak zapewne wszyscy już wiecie... - powiedział donośnie do zebranych stoją przy kontuarze - ...ponure chmury wojny zawisły nad Kreutzhofen. Byłem tam, na froncie, na północy i wiele zbrodni pomiotów chaosu widziały me oczy. Teraz jednak, jesteście tu, razem i wiedzcie, że tylko razem działając jak jeden mąż możecie rozproszyć ten mroczny cień który niczym całun spowija te ziemie. Wiem, że nie wszyscy z was mają w sobie Wiarę, lecz wiedzcie, że jak mówił sam Młotodzierżca, "Gdzie dwóch, czy trzech niczym bracia stają przeciwko Plugastwu tam ja jestem między nimi". Bogowie o was nie zapomnieli. Nie ważne co niektórzy mówią, albowiem Oni są zawsze z nami oczekując naszego spojrzenia, a ja widzę w was żar. Żar pragnienia dobra. Żar który rozpala by chronić co duszy bliskie, rodzinę, przyjaciół. Nie dajcie umrzeć temu płomieniowi i nastawcie uszy na słowa naszego kapitana Trotella, albowiem z nim przyjdzie wam ramię w ramię pełnić najświętszą ze wszystkich posług. Posługę bezpieczeństwa. Miejcie też na baczeniu słowa dowódcy Beckera, gdyż i jego rolą jest zapewnić bezpieczeństwo, lecz nie tam, lecz tu, na miejscu. Teraz jednak, wybaczcie mi przydługie słowa i skosztujcie razem ze mną naszego miejscowego specjału rodziny Saufer, bo nasze jest smaczniejsze od importowanego. Kufel dla każdego, na mój koszt.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline  
Stary 06-12-2018, 23:54   #220
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Cena łuku na rynku wołała o pomstę do Bogów. Postanowiła zamiast własną bronią posiłkować się mieczem kompanów i chochlą. W końcu miała gotować, a nie się bić. Wróciła więc do browaru jedynie z garkiem... i jeszcze z pewnymi pomysłami. Tam też złapał ją Saufer wygłaszając swoje rewelacje.

Dziewczyna stała prawie na baczność, gdy browarnik przemawiał i kiwała głową na każde jego zdanie.
- To znakomite pomysły. Trzeba się do tego dobrze przygotować.
- Na wyprawie z hrabią będę mu gotować. Gdybym miała trochę przypraw, które nadadzą dziczyźnie smak pasujący do piwa i wzięła beczułkę, to hrabia może być bardzo zadowolony z posiłku. Jak wyprawa się powiedzie, już zawsze będzie się mu kojarzyć z Waszym trunkiem.
- Wiem jak pachną i smakują potrawy Marii
- pociągnęła nosem - Może macie różne przyprawy z których mogłabym odrobinę uszczknąć, aby podkreślić smak posiłku i zdobyć klienta szlachcia? - denerwowała się, że może nie uda jej się oczarować tileańczyka, ale co szkodziło jej spróbować. Piwo Saufera było dobre, a nic tak nie wzmacnia apetytu na trunek jak dłuższa podróż.

Potem udała się do karczmy, aby zgodnie z umową odsłużyć drugi dzień i się wyspać.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:37.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172