Elvira zamierzała się porządnie wygrzać i nie zwlekała z położeniem się spać. Od razu po kolacji udała się do pokoju gdzie rozłożyła do suszenia swoje ubranie a sama, cała naga wskoczyła do czystej pościeli, którą dostarczyli mnisi.
Pobudka była za wczesna. Harmider, który się zrobił w klasztorze nie dał możliwości spania dłużej. z Reszta i tak po chwili do drzwi celi zapukał jeden z mnichów prosząc na śniadanie.
Elvira ubrała już w wysuszone ciuchy i ruszyła z grymasem niezadowolenia na posiłek. Nie zamierzała dyskutować, ale jakoś ukrywanie złego nastroju nie było w jej naturze.
Śniadanie było o wiele skromniejsze od kolacji, ale dające energii i poprawiające humor Elviry. Przy posiłku nawet nie była kąśliwa do Erika.
Po posiłku podeszła do Przeora i otrzymała tubę z małym zawiniątkiem. Jak się okazało były to przyrządy do kreślenia map z całkiem sporym zapasem kartek i narzędzi.
Po miłym pożegnaniu ruszyli przez wieś i gdy Rowan oddaliła się na zakupy Elvira ruszyła za nią z zamiarem zakupu dodatkowego ubrania. Szukała praktycznego odzienia. Spodnie, koszula itd. Nie chciała wykwintnego ciucha, który by spodobał się wśród wyższych sfer a ubrania przygotowanego do podróży. Lina długości 10 metrów także znalazła się wśród zakupów a następnie doczepiona do plecaka w którym wcześniej schowała dary od mnichów. Racje, które dostała i pozostali powiększyły zapasy i Pani sierżant miała dobry humor.
Zjawiła się o czasie, a nawet przed w miejscu zbiórki. Ciekawiło ją czy podróż odbędzie się w wygodzie na wozie czy będzie musiała maszerować jak zazwyczaj.