Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-11-2018, 16:31   #51
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Zwiastunka Świtu nalała sobie wody do glinianego kubka i przysłuchiwała się rozmowie. Ludzie mówili tak szybko, że zaczynało ją to męczyć. Może ten starzec miał rację mówiąc, że wszędzie szerzy się chaos, skoro oni tak lekceważąco do niego podchodzili. Rozmawiali ze Skawenami, obrzucali się przekleństwami i odnosili się do tych przekleństw z lekceważeniem. Jej człowiek, z którym spędziła prawie całe jego życie, był inny. W jego sercu gorzała nienawiść do tego co wrogie naturze i Bogom, a jego czyny zawsze podążały za jego sercem. Słyszała, że ludzie nie są tacy, ale skoro jej człowiek, żył na tym świecie, dlaczego inni nie podążali jego drogą?

Uznała, że nie potrafi brać udziału w tych rozmowach. Trochę ją ciekawiły, ale cały dzień zmęczył ją dość, by przedłużała swoją obecność w sali.
- Niech Kurnous i Hoeth prowadzą was bezpiecznie w waszej podróży wędrowcy. Kroczcie pewnie obraną drogą i powróćcie spełniwszy swoje zadanie. Ten, który opiekuje się braćmi słusznie gromadzi wiedzę o waszej przeszłości. Ten kto nie wie skąd przychodzi, nie wie gdzie idzie. Mrok zasnuwa mu oczy i nie dostrzeże wyciągniętej ku niemu dłoni Morai-heg. - uniosła się na krześle i położyła jedną dłoń na sercu, a drugą na stole. Na koniec wzrok swój skierowała na Rowan i pochyliła głowę w uprzejmym geście pozdrowienia.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 25-11-2018, 21:22   #52
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Gdy wyruszyli z kapliczki Elvira była milczącym cieniem takiej jaką poznali. Siedziała na wozie myśląc o tym co zobaczyła i doświadczyła. Mieszkała w dość niebezpiecznym terenie i walczyła nie raz z zielonoskórymi czy bandytami, ale nigdy nie widziała szczura takich rozmiarów. Krążyły legendy o stworach zwanych skavenami, ale uważała je za bajki do straszenia dzieci. Jednak w każdej bajce jest ziarnko prawdy.

Dotarli do klasztoru u spotkanie z ich pracodawcą nastąpiło z marszu. Elvira chciała się wtrącić do negocjacji, ale Jaśnie wielmożny Erik się wtrącił a gdy dziewczyna usłyszała kwotę aż zaniemówiła i już nie chciała się o nic targować by nic nie zepsuć. Takie pieniądze to nieczęsto się ogląda.
Mimo wszystko popisy rajtara nie zostały niezauważone przez Panią Sierżant lecz nie zamierzała psuć wizerunku przed mnichami.
Po spotkaniu udała się do swojej kwatery, a raczej celi bo komnaty, które dostali je właśnie przypominały. W sumie to i tak było lepsze niż to co w życiu miała dzieląc izbę w chacie z rodzicami i dwójką rodzeństwa. Niby później tylko z rodzeństwem, ale intymności czy prywatności raczej nie zastałą.
W celi zdjęła całe ubranie i wysuszyła tak jak się jej zazwyczaj udawało. Wsadziła ubranie w koc i gniotła by cała woda i większość wilgoci wchłonęła się. Tak przygotowane ubranie ponownie włożyła. Nie miała zapasowego. Nie było jej dane zabrać go z domu więc musiała nacieszyć się tym co miała. Może we wiosce uda się nabyć za zaliczkę nowe, czyste i wygodne ubranie.

Wzmianki o dzieciach chaosu były przykre bo porównywalne do czegoś co jest największym zagrożeniem ludzkości. Nie zamierzała ingerować chociaż lekko poczerwieniała i przewróciła parę razy oczyma. W głębi serca wiedziała w czym rzecz tkwi i o czym myśli starszy mnich.
- Chciałam się zapytać ojcze wielebny. Czy coś się zmieniło ostatnimi czasy. jacyś obcy przybyli i nie opuścili tych ziem? Większa agresywność zielonoskórych czy nie daj Talu tych zwierzoludzi?- Wtrąciła się Elvira.
 
Hakon jest offline  
Stary 26-11-2018, 15:24   #53
 
WielkiTkacz's Avatar
 
Reputacja: 1 WielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputację
- Podejrzliwe pytania padają z twoich ust niewiasto - Przeor spojrzał ze zdziwieniem na Elvirę. - To spokojna okolica, którą nawiedzają jedynie głodne zwierzęta. Podróżują tutaj pielgrzymi i ludzie w potrzebie ukojenia duszy w bliskości z naturą. Mówię oczywiście o ziemiach przynależnych do klasztoru. Co do Frugelhofen… Musicie pytać miejscowych o podróżnych. Nie prowadzę ewidencji każdego przypadkowego wędrowca - Przeor nie podejmował posiłku widząc, że i tak wiele z niego nie zostało po wygłodniałych gościach. Dopił jedynie wino z kielicha i wstał. - Teraz pozwolicie, że udam się na spoczynek, co i wam ze szczerego serca doradzam. Zwłaszcza, że dla nas dzień zaczyna się już niebawem…

Przeor wyszedł z sali, a pozostała grupa udając się na spoczynek zastanawiała się co Jean-Louis ma na myśli. Już niebawem mieli się o tym przekonać. Tymczasem Brat François postanowił oprowadzić Ursulę po placu klasztornym, gdyż była ciekawa sytuacji Simona.


Brat François wiedział co robi i jaką drogą prowadzi atrakcyjną Ursulę. Oczywistym bowiem jest, że braci klasztornych Taala nie obowiązuje celibat, chyba że któryś złoży śluby czystości. François nie ślubował jednak nikomu czystości...i dobrze, bo wedle jego potrzeb byłoby to nader niewskazane. Wyszli z refektarza i udali się długim korytarzem w prawo - prosto do wielkich drewnianych drzwi, rzeźbionych we zwierzęce motywy. Ursula zatrzymała się chwilę i spojrzała na wizerunek jelenia wyrzeźbiony w centralnej części drzwi.

- Te drzwi zamówił jeszcze Opat René de Muscadet. Ostatnie jego dzieło dla klasztoru przed śmiercią. Biedak cierpiał na tuberculosis, znaczy się… suchoty - wyjaśnił prędko upewniając się, czy Ursula rozumie o co mu chodzi. Uśmiechnęła się jedynie.
- Opat? Więc aktualnie klasztor nie ma Opata tylko Przeora? - dopytywała wyszkolona w tej materii Ursula.
- Tak. Jean-Louis nie podjął decyzji kto ma zostać Przeorem i nie objął jeszcze urzędu Opata. W skromności swej i wolny od grzechu mam nadzieję i modlę się do Taala, bym to ja został nowym Przeorem, gdyż pełnię urząd Szafarza. W końcu to mnie należy się to najbardziej… - Podniósł ton w swoich ostatnich słowach. Brat François opamiętał się patrząc na Ursulę, która wnikliwie rejestrowała jego słowa i miny. - Przejdźmy dalej - głos Brata stał się znów potulny i łagodny.

[MEDIA][/MEDIA]

Otworzył masywne drzwi i oczom dziewczyny ukazała się ogromna sala z dużym paleniskiem na środku. W sali było całkowicie pusto, nie było zdobień, ściany wykonane były z misternie poukładanego kamienia, a sufit w całości wykonany z drewna, w którym również rzeźbione były motywy zwierzęce, ale również góry w obliczu prawdopodobnie różnych warunków pogodowych - wnosiła Ursula patrząc na coś co mogło być podmuchem wiatru, a obok piorunem.

Dopiero po chwili zobaczyła ciało mężczyzny leżącego za paleniskiem w mroku. Podeszła kilka kroków i rozpoznała w nim Brata Opa. Ten leżał na plecach, ręce miał skrępowane ciernistymi linami, z których ściekały stróżki krwi. Ursula już chciała mu pomóc, ale François złapał ją za ramię.

- Nie! Nie wolno! To jego kara za złamanie ślubów milczenia. Wedle reguły klasztornej obowiązywać go będzie jeszcze do jutrzejszej komplety. Wtedy będzie mógł podjąć ostatnia modlitwę i położyć się głodnym na spoczynek. Taką decyzję podjął Brat Investigator w sprawie jego, gdyż głupi Op poszedł i wyjawił sam swoje winy przed Przeorem. Myślał, że ten odpuści mu winy… Naiwny.
- Jakie winy? - zapytała ciekawa sytuacji Ursula.
- W drodze do La Maisontaal spisał swe słowa na papierze. Nie było to złamanie ślubów milczenia w dosłownym znaczeniu, ale jednak Brat Investigator nie popuścił tym razem i reguła musi być wypełniona. Zostawmy go tutaj i...może odprowadzę cię do pokoju… - pogładził dłonią Ursulę po jej dłoni. Zapewne niegdyś skorzystała by z tej propozycji, a Brat François przeżyłby noc godną uniesień wyznawców Slaanesha. Zapewne. Jednak sprawy miały się inaczej. Złapała jego dłoń i z uśmiechem na twarzy odwinęła drugą dłonią w jego policzek z całej siły.
- Zgrzeszyłeś Braciszku...A to jest twoja kara… - i kopnęła go z całej siły kolanem w jego święte klejnoty.

Wycie cierpiącego z bólu Brata François było słychać jeszcze przez jakiś czas na korytarzu. Ursula zorientowała się, że z kapliczki nie ma wyjście na zewnątrz i udała się z powrotem do pokoju na spoczynek - wcześniej jednak udała się do Manfreda - dowiedzieć się czy Simon w porywie emocji nie zrobił czegoś co nie wypada i oczywiście by poinformować go co zaszło.


Dzień następny zaczął się wcześniej niż myśleli. Pierwszy dzwon klasztorny wybił na jutrznię około wschodu słońca, lecz dla wszystkich był to jeszcze środek nocy - dużo się nie pomylili, gdyż jak się później okazało, pierwszy dzwon wybił niewiele po północy na pierwsze czytania i modlitwy. Na jutrznię wybił dopiero drugi dzwon, a i wtedy słońca nikt za bardzo nie uświadczył. Nawet dla Rowan przyzwyczajonej do wczesnego wstawania, było to niczym tortury. Manfred przywykły do miejskiego wstawania i innych zgoła ceremoniałów porannych nie mógł dojść do siebie jeszcze długo po brzasku.

Rankiem gdy już było pewne, że wszyscy wstali Brat François oprowadził zainteresowanych kolejno w istotne dla nich miejsca. Łaźnie pominął, gdyż kąpieli zażywa się w klasztorze aby zmyć z siebie grzechy dnia. Do refektarza zaprowadził ich w pierwszej kolejności, aby posilili się na drogę - strawa była mniej bogata niż przy powitaniu. Można powiedzieć, że bardzo postna. Podobną wyprawkę każdy dostał na drogę: kilka jabłek, suszone mięso w plastrach, dwa bochenki chleba i po pięć podpłomyków, mały garnuszek miodu oraz na wszystkich sagan kaszy z grzybami, dwa litrowe gąsiorki z winem i duży krążek lokalnego sera Salad Bleu. Dodatkowo dostali worek z mieszanką owsa, otrębów pszennych i suszu traw i kilka karmiaków dla koni. Oczywiście Przeor pamiętał o Ryżym i zapewnił mu wszelkie dodatkowe udogodnienia kulinarne jakie mógł zaoferować na drogę. Tak oto dostali dodatkowo jajka, warzywa do polewki wieczornej gotowanej na ogniu, grzyby suszone, zioła w pokaźnej ilości dwudziestu różnych sakiewek, mleko oraz herbatę ziołową do zaparzenia.

Przed wyjazdem gdy już szykowali się do drogi, Przeor odnalazł ich na placu. Podszedł do nich w towarzystwie Brata François, który chyba wstał lewą nogą, gdyż minę miał ani do tańca ani różańca.

- Mam nadzieję, że poranne dzwony nie przeszkodziły wam nadto podczas snu - zaśmiał się Jean-Louis. - Gdy już wyjedziecie z klasztoru kierujcie się na Kaczy Staw. Po drodze możecie się zaopatrzyć w inne dobra u mieszkańców. Może znajdziecie coś przydatnego bardziej niż słowo boże - popatrzył na Erika. - Potem kierujcie się w stronę wodospadu. Widać go ponad drzewami. Tam czeka was ciężki podjazd na górę, ale dacie sobie radę. Potem już przeprawa lasem i górami w kierunku doliny Frugelhorn. Wcześniej jednak zapłacę wam to na co się umówiliśmy. François… - Przeor przejął od niego woreczki z wyliczonymi kwotami. Postanowiłem wypłacić wam umówioną zaliczkę w imperialnej walucie - przekazał każdemu należną część. - Pozostaje mi życzyć wam szerokiej drogi i niech Taal czuwa nad wami podczas waszej wyprawy.
 
__________________
Prowadzę: Liczmistrz; Kwestia Ceny
Gram: Zdarzenie
WielkiTkacz jest offline  
Stary 26-11-2018, 17:50   #54
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Rowan przebudziła się do dźwięku porannych dzwonów. Sama pora nie była dla niej uciążliwa ale ilość hałasu jakie produkował klasztor by nie do zniesienia.
Dziewczyna szybko przebrała się w już suche ubranie podróżne i spakowała starannie swoje manatki. Jeszcze przed porannym posiłkiem zniosła je do stajni gdzie gniadosz spędził noc. Łowczyni przywitała się z koniem przygotowując go do drogi. Korzystając z luksusu jakim było suche siano i słoma Rowan nagrała porządnie brzeg zwierzęcia i sprawdziła jego podkowy.
Następnie osiodłała i wprowadziła że stajni pod koryto z wodą. Kiedy zwierzę mogło się po nocy napić ona uwiązawszy to by nie zrobił sobie wycieczki poszła na poranną strawę.
Ilość jedzenia jaką dostali na drogę była dla Rowan przytłaczająca ale wewnątrz widziała w tym zasady jakie panowały w jej domu. Być dobrym i szczerym dla wszystkich.

Dziękując szczerze przeorowi za zapłatę, gościnę i jedzenie wyruszyła z towarzyszami do miasta niektórzy mieli zamiar się zaopatrzyć w niezbędne rzeczy. Rowan miała opory przed szastaniem pieniędzmi przed wykonaniem zadania więc ograniczył się do tego co uznała za niezbędne. DOtarłszy na coś w rodzaju ryneczku zaczęła się rozglądać za niezbędnymi rzeczami.


Pytała czy ktoś nie ma na sprzedaż małego kociołka w zastępstwie tego który był dziurawy a także czy był ktoś kto miał na sprzedaż z jedną czy dwie wiązki strzał. Trochę to trwało ale w końcu znalazła osoby które mogły jej sprzedać odpowiednie rzeczy. Po wszystkim czekała na resztę w umówionym miejscu. Stary dziurawy kociołek zostawiła przy drodzę, był mało użyteczny jako garnek, ale jeszcze może robić za poidełko dla mniejszych zwierząt.
 
Obca jest offline  
Stary 30-11-2018, 09:16   #55
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Elvira zamierzała się porządnie wygrzać i nie zwlekała z położeniem się spać. Od razu po kolacji udała się do pokoju gdzie rozłożyła do suszenia swoje ubranie a sama, cała naga wskoczyła do czystej pościeli, którą dostarczyli mnisi.

Pobudka była za wczesna. Harmider, który się zrobił w klasztorze nie dał możliwości spania dłużej. z Reszta i tak po chwili do drzwi celi zapukał jeden z mnichów prosząc na śniadanie.
Elvira ubrała już w wysuszone ciuchy i ruszyła z grymasem niezadowolenia na posiłek. Nie zamierzała dyskutować, ale jakoś ukrywanie złego nastroju nie było w jej naturze.

Śniadanie było o wiele skromniejsze od kolacji, ale dające energii i poprawiające humor Elviry. Przy posiłku nawet nie była kąśliwa do Erika.
Po posiłku podeszła do Przeora i otrzymała tubę z małym zawiniątkiem. Jak się okazało były to przyrządy do kreślenia map z całkiem sporym zapasem kartek i narzędzi.
Po miłym pożegnaniu ruszyli przez wieś i gdy Rowan oddaliła się na zakupy Elvira ruszyła za nią z zamiarem zakupu dodatkowego ubrania. Szukała praktycznego odzienia. Spodnie, koszula itd. Nie chciała wykwintnego ciucha, który by spodobał się wśród wyższych sfer a ubrania przygotowanego do podróży. Lina długości 10 metrów także znalazła się wśród zakupów a następnie doczepiona do plecaka w którym wcześniej schowała dary od mnichów. Racje, które dostała i pozostali powiększyły zapasy i Pani sierżant miała dobry humor.

Zjawiła się o czasie, a nawet przed w miejscu zbiórki. Ciekawiło ją czy podróż odbędzie się w wygodzie na wozie czy będzie musiała maszerować jak zazwyczaj.
 
Hakon jest offline  
Stary 03-12-2018, 00:17   #56
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Przeor spojrzał na Frugelhorn wyrastający w oddali wyraźnie ponad pozostałe szczyty gór. Przez chwilę zamyślił się i wspomniał zmarłego Opata klasztoru, swego mentora i przyjaciela. René de Muscadet wierzył, że jedność rasowa Starego Świata jest kluczem do zwyciężenia Chaosu. Była to jedna z wielu jego mądrości. Szkoda, że nie mógł mu teraz doradzić jak rozmawiać z elfką. Poprosił na bok Yll zdając sobie sprawę, że tutaj jej misja się nie kończy i czas o tym porozmawiać.
- Wiem, że prosiłem Cię już o wiele, ale z uwagi na przyjaźń między tobą, a René nieśmiało oczekuję pomocy. Czy zgodzisz się towarzyszyć im w tej wędrówce? Może to pozwoli oderwać się od trosk i wspomnień tak bolesnych z pewnością
Yll Zwiastunka Świtu wciągnęła powietrze i uniosła rękę jakby trzymała w niej kości, które dopiero zamierzała rzucić.
- Towarzyszenie szlachetnemu bratu w drodze to obowiązek, każdego komu jego bezpieczeństwo leży na sercu. Wdzięczność nie jest konieczna, gdy nie ma żadnego długu - powiedziała po chwili zajmując się studiowaniem horyzontu. Uniosła drugą rękę i pochwyciła nić, której Przeor nie był w stanie dostrzec. Ruch wydawało się, na mgnienie oka, rozmył światło w tym miejscu.
- Córka klanu podąża za głosem Bogini, nawet jeśli jest w żałobie. A Bogini słucha głosów przyjaciół i dobrych ludzi - zawiesiła głos, a opat był w stanie się domyślić, że powinien powiedzieć, coś więcej.
- Ymmm… Tak - Dintrans nie wiedział co powiedzieć. Rzadko kiedy wiedział co przy niej mówić. Na elfach znał się prawie w ogóle, tylko z kontaktów Opata z nimi.
- Rozumiem, że zgadzasz się z nimi podróżować?
Elfka odwróciła głowę w jego kierunku. Spróbowała myśleć jak ludzie. Nie było to łatwe. Zamknęła oczy. Otworzyła. Znów zamknęła. W końcu odezwała się.
- Po co? To banda ludzi z przypadku, która szuka pieniędzy. Pierwszy, co na to wpadnie obrabuje resztę na nocnym postoju i ucieknie ze złotem, które dałeś im. Reszta będzie go gonić. Yll jest córką klanu, a nie opiekunką zbieraczy złota. Rozumiesz? - wypuściła powietrze i jeszcze raz go nabrała jakby to co zrobiła kosztowało ją bardzo dużo wysiłku. Wypowiadała słowa, ale nie należały one do niej. Przypominało to walenie młotem, a nie grę na harfie o setce strun, gdzie każdy dźwięk przeplatał się z kolejnymi i poprzednimi.
Jean-Louis zachował spokój po jej słowach, mimo że wezbrała w nim złość i zastanawiał się co jego poprzednik widział w elfach.
- To typowe słowa, których mogłem się spodziewać od elfki z Loren. Władcy mają rację mówiąc, że jesteście zbyt zadufani żeby okazać zrozumienie, nie mówiąc już o pomocy. Wasza walka z Chaosem nie istnieje tak samo jak wsparcie dla ludzi czy krasnoludów. Zamykacie się w swoim królestwie i tam żyjecie z dala od innych. Taka jest prawda…
Elfka zmarszczyła delikatnie nos co w przypadku elfów odpowiadało drapaniu się po głowie. Coś zrobiła źle, ale nie była w stanie zrozumieć co. Z myślenia jak ludzie płynęły tylko porażki. Postanowiła więc ponownie pomyśleć jak elf. Łaskawy i współczujący. Bo właściwie to powinna go zabić. Przestała się dziwić własnym braciom, którzy uważali ludzi za pustych głupków myślących tylko o majątku i posiadaniu rzeczy. Długo zbierała myśli, ale ona w przeciwieństwie do ludzi miała czas.
- Nie rozumiecie nas, tak jak my nie rozumiemy ludzi. To nie znaczy, że nie mamy wspólnych wrogów - długo musiała układać to zdanie.
- Gdzie są wrogowie natury? - bała się powiedzieć cokolwiek innego. Obawiała się, że przeor znów się obrazi.
- Tak… Tylko wspólni wrogowie nas łączą w takim razie. W tych rejonach może narodzić się zło, którego jeśli nie powstrzymamy, zagrozi również Loren. Wydaje mi się, że to dostateczny argument. Jednak nie nalegam. Robię to tylko z uwagi na mój szacunek do nieboszczyka - odszedł od Yll i wraz z Padre skierowali się w stronę klasztoru, co najwyraźniej miało zaakcentować koniec rozmowy.
Zwiastunka Świtu zastanawiała się jeszcze przez chwilę, co Przeor robi przez wzgląd na nieboszczyka. Traktuje ją jak najemnego przepatrywacza, czy może obraża na prymitywne sposoby? Jej łagodna natura nie pozwoliła jednak podążać myślami w tym kierunku zbyt długo. Popatrzyła chwilę w horyzont, a potem poszła spać. Tuż przed świtem opuściła klasztor i odjechała nie oglądając się za siebie.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 03-12-2018, 22:37   #57
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Posiłki mnichów były bardzo skromne. Może dlatego nie spotkał jeszcze nigdy krajana mnicha. Ryży musiał uszczuplić własne zapasy jedzenia, aby się najeść i móc zasnąć. Przynajmniej zdobył nazwisko kupca, który zdawał się być głównym kontrahentem klasztoru. Dowiedział się też w jaki sposób radził on sobie z trudnym terenem. Oraz wielu użytecznych rzeczy: nikt nie robił tutaj sera z dodatkiem marchwi, ani tym bardziej nikt specjalnie warzywami nie handlował. Zadowolony z wyników tego wieczora i szczęśliwie najedzony zapadł w drzemkę. Bardzo krótką drzemkę. Właściwie to mógł się wcale nie kłaść, ponieważ w środku nocy mnisi rozpoczęli modły. Zły poszedł więc do stajni, ściągnął koc i ułożył się na sianie, zakrywając głowę tak, aby nie dochodziły do niego żadne dźwięki. Nad ranem coś go zaniepokoiło i obudził się czujny. Okazało się, że to tylko ta elfka, która nic nie mówiąc (i pewnie nawet go nie dostrzegając) odjechała konno. Miał nadzieję, że jeszcze zaśnie, ale nic z tego. Niedługo potem reszta podróżników zaczęła się krzątać i szykować do drogi.
Humor mu się wcale nie poprawił, gdy zobaczył ich prowiant na drogę. Połowę swojej porcji zjadł od razu na śniadanie. Potem zajął się przygotowaniem siebie i Natki do podróży. Nie mógł się już doczekać podróży i opuszczenia tej przymierającej głodem pustelni.
 
Gladin jest offline  
Stary 04-12-2018, 23:28   #58
 
Porando's Avatar
 
Reputacja: 1 Porando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputację
Gdy Ursula i Simon poszli kupić zapasy na targu, Manfred nie wyszedł z wozu, mało się też odzywał. Polecił im tylko kupić trochę mocnego alkoholu, jeśli taki tu będzie. Gdy byli już na drodze, zatrzymał wóz w bezpiecznej do rozmowy bez świadków odległości i rzekł do towarzyszy:
- Gdzie jest Zwiastunka Świtu? Nie jedzie z nami? Sądziłem że będzie czekać na nas na drodze - zapytał rozglądając się dookoła - Mam wam jeszcze kilka rzeczy do przekazania. Po pierwsze - w klasztorze dzieją się dziwne rzeczy. Wczoraj Ursula znalazła brata Opa skrępowanego i dręczonego. Miała to być kara za rzekome złamanie ślubów milczenia, chodziło o tę kartkę. Oprócz tego jeden z braciszków zaczął się do niej dobierać, ale już za swoje dostał... - zrobił krótką przerwę, po czym kontynuował - Nie znam tajników kultu Taala, ale tortury za słowo pisane niezbyt się mają do kultu życia i cyklu natury. Oprócz tego rozrzutność przeora jest mocno podejrzana. Tak wysoka płaca, wydana lekką ręką... Nie chcę nikogo oskarżać, ale być może idziemy prosto w paszczę lwa - odchrząknął i wyjął z wozu tubę na zwoje. Wyciągnął spory zwitek różnych skrawków papieru.
- I tu dochodzimy do drugiej sprawy. Ursula i Simon uczą się czytać. Zrywamy więc sobie ogłoszenia z słupów i tablic ogłoszeń, by mieć na czym ćwiczyć. Większość z nich to teksty o dupie Maryni, ale czasem trafiają się perełki zawierające cenne informacje. Taka jak to - pokazał wszystkim kartkę z podobizną kobiety:


- To list gończy za kobietą o imieniu Muriel, wystawiony przez Magistrat w Nuln. Jest wiedźmą, podobno bardzo niebezpieczną. Ostatnio była widziana w górach Szarych, czyli bardzo daleko stąd. Dwa tygodnie temu spotkaliśmy jednak na swojej drodze łowcę nagród o imieniu Baltazar. Uparcie twierdził że ta wiedźma ukrywa się gdzieś w "dolinie Taala". Kurhany to dobre miejsce na ukrycie się, nikt normalny nie będzie się tam kręcił. Za wiedźmę jest nagroda, 100 koron za dostarczenie jej żywej do Magistratu w Nuln, by spłonęła na stosie. Stos można też rozniecić samemu, na miejscu, wtedy jednak nagrodą będzie tylko poczucie dobrze spełnionego obowiązku. Znam jednak jedną osobę, która ma wtyki w Kolegiach Magii w Altdorfie - czarodzieje oferują za takie osoby zawsze 50% więcej, w tym wypadku 150 koron. Magistrowie lepiej są w stanie ocenić czy rzekoma wiedźma faktycznie świadomie para się czarną magią i nadaje tylko na stos, czy też błądzi jak we mgle nie wiedząc jak opanować swój magiczny talent i zamiast ognia wymaga nakierowania na słuszną drogę. I tu pojawia się pytanie: jeśli ją spotkamy i jeśli będzie to w naszej mocy by ją pojmać, to czy pomożecie mi doprowadzić ją do Altdorfu? Nagroda oczywiście do podziału, a jako zaliczkę mogę wam oddać połowę mojej pensji od przeora
- rozejrzał się po towarzyszach starając się odczytać reakcje - I jest jeszcze trzecia sprawa. Jak już pewnie zauważyliście mam spory, pusty wóz i pakuję się nim w góry. Nie będę ukrywał że podczas wyprawy w bezdroża chciałbym zebrać trochę składników do leków. Rzadkie górskie ziółka i takie tam. Nie chciałbym żebyście mieli pretensje że was spowalniam albo wykorzystuję, więc jeśli chcecie to mogę oddać wam część mojej zapłaty od mnichów, tak byście nie czuli się pokrzywdzeni ani wykorzystani.
 
Porando jest offline  
Stary 06-12-2018, 10:37   #59
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację

Rowan spojrzała z dziwnym wyrazem twarzy na człowieka z wozem i dwójką towarzyszy.
- Mam już pracę to tworzenie mapy okolic i zbieranie opowieści o miejscowych legendach. Zato mi zapłacona i to mam zamiar zrobić. - Powiedziała ucinają w jej opinii temat dorabiania sobie polując na innych ludzi. Jej matkę co jakiś czas też ktoś oskarżał o czary wprawdzie nikt nie wystawił za nią listu gończego, ale wizja że ktoś nie winna mógłby spalić na stosie bo ktoś pchnął plotkę w świat była dla Rowan odrażająca. Opowieść o bracie Opie owszem zdziwiły ją ale nie znała Ursuli by mieć pewność że kobieta nie wymyśliła tego. Jeśli Op rzeczywiście złamał prawo swojego kościoła możliwe że należała mu się kara jaką za to przyznano. Słowa medyka odebrała za kontynuacje wygłaszania poglądów z kolacji o religii, więc starała się je zignorować.
- Powinniśmy ruszać, pogoda w górach bywa zmienna a mamy pracę do wykonania. - Powiedziała.
 

Ostatnio edytowane przez Obca : 06-12-2018 o 21:07.
Obca jest offline  
Stary 06-12-2018, 11:48   #60
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Nie spodziewał się wiele, kiedy zaczepił dwóch rosłych chłopów wyglądających na traperów. Po kilku chwilach wymieniania uprzejmości mieszaniną łamanego reikspielu i bretońskiego. Dłuższą chwilę spędził też na powiedzenie traperom, że nie chodzi mu o mąkę
- Ach, poudre! - załapał w końcu wysoki blondas – Bum! - pokazał ręką jakby strzelał z pistoletu. Erik westchnął głośno i przytaknął. Ulga jaka malowała się po tym, jak traper sięgnął do sakiewki i wyciągnął kule i ładunki prochowe, owinięte w brązowy pergamin niewątpliwie musiała podnieść cenę. "Całe szczęście przeor zacnie sypnął zaliczką" pomyślał rajtar zamierzając bez wahania zgodzić się na zaproponowaną cenę. Która była wysoka. Całe cztery karle zmieniły właściciela.
- Oui. Mer...ci? - Niepewny łamanego bretońskiego pożegnał traperów, którzy uśmiechnęli się od ucha do ucha zamierzając przepuścić jego karle w najbliższej karczmie. Sam zaś poszedł szukać reszty ekwipunku. Zamierzał rozejrzeć się za konopną liną, jakimś workiem, może kilofem. Kilka pochodni też nie od rzeczy byłoby wziąć jak również obrok dla konia. Ciepły koc i jakieś futrzane okrycie stanowiły ostatnie rzeczy z listy. Szli w góry, więc lepiej było mieć co ciepłego do okrycia.

"Polowanie na czarownice? W tej opuszczonej przez bogów dolinie?" pomyślał Erik słysząc propozycję Mannfreda. "Choć właściwie...czemu nie?" zmarszczył brew.
- Panie Opper, a skąd nam to wiedzieć? Przeor na pewno człek mądry a jak zarządza swoją trzódką, to jego sprawa, nie nasza. Do klasztorów nie biorą z poboru, a ci co tam siedzą raczej siedzieć chcą. Więc skoro brat Op cierpi, pewnie cierpieć chce i może to jakieś absolutio. Jeśli zaś chodzi o paszczę lwa...jakoś zdechnąć trzeba. Lepiej w siodle z mieczem w dłoni, niż ze strzałą w plecach. Jak dla mnie, może ta paszcza lwa być – wzruszył ramionami rajtar szykując się do drogi.
- Polujecie na wiedźmę? O ile macie odpowiednie dokumenty uprawniające was do ścigania wiedźm i czarowników, najlepiej ze świątyni Sigmara to czemu nie. Jednak tą wiedźmą zajmiemy się po zbadaniu tych grobowców, bo nie wyobrażam sobie wlec kobiety w kajdanach czy klatce po całej dolinie. Bywam okrutny, ale nie jestem rakarzem. Zróbmy o co prosi nas przeor i za co wzięliśmy pieniądze i wtedy się pomyśli – rajtar spakował ostatnie rzeczy i był gotów do drogi.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est

Ostatnio edytowane przez Asmodian : 06-12-2018 o 16:39.
Asmodian jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:36.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172