Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-11-2018, 15:24   #53
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Angelo Gabriel Martinez, Juan Maria Alvarez i Hernan Juan Selcado

Hernan próbował złapać oddech. Z obrzydzeniem patrzył na siedzącego obok z czarnucha. Jego krew wsiąkła w tapicerkę i siedzenia a co gorsza koszulę i spodnie sicario, który wyglądał teraz jakby wracał właśnie z rzeźni. W sumie faktycznie tak było. To była jedna, wielka pierdolona rzeźnia.
- Federales. Gliny… – szepnął Selcado odpowiadając na pytanie Ede by po chwili wybuchnąć gniewem w jaki rzadko kiedy wpadał. Zaczął bić pięścią w sufit – PIERDOLONE, ZAFAJDANE, SPEDALONE FEDERALES!!!
Hernan odbezpieczył broń i włożył lufę w usta czarnucha.
- Mów kurwo prawdę to cię może nie zastrzelę! Wystawiliście nas tym pedałom!?
- Gahhaghahahafa ghhh - odpowiedział Murzyn.
Z lufą w ustach nie bardzo można było go zrozumieć.
Hernan wyciągnął lufę licząc, że był wystarczająco sugestywny i pedzio wszystko im teraz grzecznie wyśpiewa .
- Co tam pierdolisz!?
- Nieee myyy. Puta. Oberwałem.
- Co chciał powiedzieć nam Brzytwa? Kto poluje na Węże!? Odpowiadaj! - krzyczał Salcedo. Po chwili trochę się uspokoił - Wyrzucimy cię pod szpitalem, ale najpierw informacje.
- Wyrzucimy albo nie wyrzucimy. Zależy od infa. - dodał ponuro Angelo, też celując do czarnucha. Ponieważ jednak Hernan ogarniał sprawę, jego myśli zajmowała raczej treść rozmowy, którą udało im się odbyć u Czarnuchów. Szczególnie teraz - w zestawieniu z informacją, że to federalni do nich strzelali.
Przystojniak odsunął się tylko na ile mógł od Murzyna, żeby jego jucha nie zakrwawiła też jego ubrania.*
Juan cały czas wahał się czy powiedzieć o wszystkim swoim companeros.
- Jedź do gniazdka, skoro federales dopadli nas tutaj to tam też może być gorąco. Obym się mylił…
- Zostawiliśmy moją brykę. - poskarżył się Martinez.
- Widzieliśmy typów - powiedział Toedde jęcząc niemiłosiernie. - Walili do waszych w samochodzie z motorów. To byli Aztekowie. Mamy z nimi kosę o prochy przy bulwarze la Sol. Może… pomożemy sobie wzajemnie…
- Walili do was, skąd informacje że to na nas polują? - zapytał Juan.
- Widzieliśmy, ja, Brzytwa i kilku boys, jak do was napierrdalali. Tych kurtek, puta, nie pomylisz z niczym innym. To te zjeby z Aztec MC. Na własne, fuck, eyes, jakby to powiedział Brzytwa. Fuuuuck. Jak boli. Wieźcie mnie do lekarza…. puuuta….*
- Puta, Aztecowie na nas polują, a Pies skumał się z nimi…. Śmierdzi w chuj. Coś czuje że nasz szef rzucił nas na pożarcie w jakiejś większej rozgrywce… Jedziemy do nas, kurwa, mam złe przeczucie.
Angelo siedział naburmuszony. Nie lubił, gdy ktoś inny siedział za kierownicą. Poza tym nie lubił wysnuwać oczywistych wniosków.
- Czemu Pies miałby nas zdradzić? Bez sensu. To do niego nie pasuje. Czasem z niego cipa i milczek, ale... zawsze o nas dbał. Może to my wciąż nie rozumiemy o co tak naprawdę toczy się stawka. Trzeba pogadać z Psem. Bez ściemniania. Dobra, jedziemy do gniazdka. Tito się tobą zajmie - zwrócił się do dyszącego czarnucha - Jeśli mówisz prawdę, postawi cię na nogi, jeśli jednak robisz nas w el chujoso, może sprawić, że będziesz marzył o tym, by kostucha już cię zabrała. I długo do tego nie dopuścić...
Nagle mężczyzna przypomniał sobie o planowanej randce i wysłał krótkiego sms’a z informacją, że popsuło mu się auto i nie dojedzie, ale jego język osobiście przeprosi za ten fakt, gdy tylko będzie sposobność.*
- To nie Pies zdradził tylko Cammilo spierdolił sprawę strzelając do jebaki na motorze. Potem Orozco im uciekł z bazy to się pewnie wkurwili i wzięli odwet na naszych - próbował rozkminiać Hernan. Wiedział, że ich el comendante nie gra czysto a mniej zaufanych członków SV traktuje na równi z gównem, ale Angelo i Juan wyciągali zbyt daleko idące wnioski. Pies nie pozwoliłby Aztekom strzelać do swoich…chyba. Salcedo po dzisiejszym parszywym dniu niczego już nie był pewien.
- Słyszałeś co powiedział kolega? - zwrócił się do czarnucha - Jeśli nas okłamałeś nie chcę być w swojej skórze.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline