Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-12-2018, 20:37   #54
GreK
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
- Wodę - rzucił Alvaro do kelnera. - Nie zostanę długo - wyjaśnił.

Czuł się nieswojo. To nie była jego piaskownica i nie miał możliwości użyć tutaj swoich zabawek. Musiał bawić się w to co inni.

Bacard nie sprawiał wrażenia sympatycznego gościa. Oreja dokładnie wyczuwał dlaczego Jose darzy go taką awersją i dlaczego przylgnęło do niego przezwisko Dupek. Lecz Fernandez Perez nie był tutaj po to, żeby go polubić.

- Pokaż mu - powiedział do antykwariusza.

- Zobacz - Jose podał monetę Bacabowi.

Ten wyjął rękawiczki, takie cieniutkie, z miękkiej skóry i dopiero gdy je nałożył, wziął monetę do ręki i uważnie obejrzał, mrużąc przy tym oczy jak kot. Długo, spokojnie, niemal z religijnym namaszczeniem.

- I co sądzisz?

- Wygląda przekonująco - powiedział spokojnie. - Ale to podróbka.

- Jesteś pewien? - zdziwił się Jose. - Mi wydaje się być autentyczna.

- Nie jest - krótko uciął Bacab. - Jest naprawdę dobrze zrobiona ale to kopia. Drobne różnice w szlifie i zdobnictwie. Chociaż złoto jest prawdziwe i wykonanie też nie nowoczesne. Myślę, że kopia pochodzi z XIX wieku. I chyba nawet wiem, kto mógł ją zrobić. Hose Juan Maria Olvidados. Jestem pewien na dziewięćdziesiąt dziewięć procent. Przykro mi amigos. Na wolnym rynku dostaniesz za to z dwa tysiące, nie więcej.

Oreja nie wiedział dlaczego, ale sądził, że sukinsynek w garniturze kłamie. Sprawdza ich? Liczy na to, że oskubie czy może coś ukrywa - nie było ważne. Ale, jakby powiedział to ten cały Bacab, Ucho był niemal na dziewięćdziesiąt dziewięć procent przekonany, że brodaty elegancik chce ich okantować.

Alvarez podrapał się po bliźnie.

- Dobrze, że się z panem skonsultowaliśmy - powiedział zabierając monetę. - Jose mówił, że można polegać na pana znajomości tematu, senior. W takim razie nic tu po nas. Dziękujemy za poświęcony czas. Więc te pozostałe monety to też podróbki - rzucił wstając do sklepikarza. - Do widzenia senior Bacab.

- Pozostałe? - niemal jednym głosem zapytali Bacab i Jose.

- Masz ich więcej, senior? - Bacab wyraźnie chwycił przynętę. - Nawet jeżeli to kopie Olvidadosa, można całkiem nieźle na nich zarobić.

- To prawda - przytaknął Jose. - Chociaż ja uważam, senior Bacab z całym szacunkiem, że mamy do czynienia z oryginałem z Wielkiej Armady.

Alvaro machnął zniecierpliwiony ręką.

- Nieważne. Myślałem, że to oryginał ale… Podrzucić cię gdzieś amigo - zwrócił się do Jose, - czy…

- Powiedziałem, że na dziewięćdziesiąt dziewięć procent to dzieło Olvidadosa - powiedział Bacab i Alvaro już wiedział, że kłamał. - Tutaj jest słabe światło. Nie mam swoich rzeczy do ekspertyzy. Mogę się mylić. Powiedzmy, na potrzeby naszej konwersacji, że to oryginał. Ile by pan za niego chciał, senior?

Alvaro westchnął. Przez chwilę trzymał jeszcze Bacaba w niepewności po czym zdecydował się spokojnie usiąść.

- A więc dopuszcza pan myśl, że one - specjalnie użył liczby mnogiej - mogą być oryginałami. TA tutaj należy do Jose. Dałem mu ją. Pozostałe są u mojego przyjaciela Elsombre. - Nie spuszczał wzroku z brodacza rejestrując czy zareaguje na imię. Ten jednak albo był pierdolonym mistrzem kamiennej twarzy, albo imię Elsombre nic mu nie mówiło, bo nawet brewka mu nie tykła. - Na pewno zechce pan zbadać dokładniej to cacko, jeśli jednak mamy rozmawiać o interesach, szukam informacji. Kto jeszcze próbował handlować oryginałami z Wielkiej Armady?

- Hahaha - zaśmiał się brodacz spoglądając na Jose’a tak, jakby przyprowadził na spotkanie kompletnego idiotę. Antykwariusz miał rację. Bacab był pretensjonalnym dupkiem zadzierającym wypachnionego nosa. I nawet specjalnie tego nie ukrywał.

- Nikt legalnie. - Wyjaśnił w końcu. - A nielegalne źródła to nie jest coś, czym bym się interesował monsieur. Wielka Armada to było kilka okrętów. Ówczesna duma floty. I dwa z nich przepadły. Zaginęły bez wieści. Najprawdopodobniej padły łupem piratów, bo dublony znalazły się potem na Karaibach. Dlatego uważam, że ma pan do czynienia z podróbką Olvidadosa. A tak się składa, że uczestniczyłem ostatnio w transakcji w której częścią sprzedawanej kolekcji było dziewięć dublonów zrobionych przez tego mistrza kopiowania historycznego.

- No trudno. Gdyby pan jednak słyszał o kimś kto handluje oryginałami, proszę zadzwonić - napisał numer telefonu na chusteczce, - wtedy wrócimy do rozmowy. Teraz czas już na mnie, zmarnowałem już wystarczająco wiele pańskiego cennego czasu senior.

- Rozumiem, że mam kontaktować się z panem przez seniora Jose?

- Ma pan mój numer, proszę dzwonić - rzucił Alvaro wychodząc.

Znowu był w ślepej uliczce zwanej czarną dupą. Myślał, że złapał trop, że znajdzie kogoś, kto podrzuca oryginalne dublony pod martwe, bezgłowe ciała ale nie. Chyba, że ten dupek Bacab wie więcej niż chciał powiedzieć i złapie przynętę.

Stan rozdrażnienia nie mijał. Musiał wykonać dwa telefony. Od Hoyosa chciał się dowiedzieć czy mają Manivela. Chciał jeszcze spróbować złapać Gonzaleza Zamora. Nieuchwytność gryzipiórka wzmagała irytację. A później odłożone w czasie spotkanie ze Śliskim.

Podrapał się w miejsce, w którym było kiedyś ucho. Blizna zaczynała go coraz bardziej swędzieć, jakby pod zabliźnioną raną poruszał się jakiś mały, nerwowy czerw. Drapanie jednak dawało tylko chwilową ulgę i jeszcze zwiększało nieprzyjemne, drażniące uczucie swędzenia.
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline