02-12-2018, 23:57
|
#1238 |
| - Nic dodać, nic ująć - podsumował wywody Berniego Lothar - Dobrze Was widzieć. Gdzie schowaliście barkę? - zapytał - [ I]I lepiej nie jedzcie i nie pijcie tu niczego. "Pan doktor" twierdził, że wieśniacy są jacy są, bo się krzyżują między sobą od lat, ale w kronikach spisanych przez miejscowego kapłana Sigmara są informacje, które temu przeczą. Rośliny, zwierzęta i ludzie wynaturzyły się nagle, w 2511, po wielkiej burzy, po której spadł "czarny deszcz". Chyba naszemu znajomemu Dagmarowi... a raczej jego potomkowi jakiś eksperyment wyrwał się spod kontroli. A już pod żadnym pozorem nieznanego mięsa. Widzieliśmy skąd je biorą. Sprawy idą naprawdę źle, kiedy mutanci żrą trupy na lokalnym cmentarzu i dzielą się nimi z "Jaśnie Panią"[/i] - dokończył szeptem dzielenie się informacjami. ***
Obecność kobieciny skomplikowała plany przeszukania domu doktora pod jego nieobecność. Lothar korzystając z zasłony rozejrzał się po pomieszczeniu, a potem włączył się więc w rozmowę i zagadywał babuleńkę by reszta mogła się rozejrzeć. Gadanina o niczym była czymś co na dworach praktykowano od wieków. Pochwalił kwiaty, poprosił by wyjaśniła mu jak o nie dba, wziął pod rękę i wyszedł z nią do ogródka. A przynajmniej taki był plan. Nie oddalał się też od wejścia, by w razie czego móc zagadać Jeana R. i dać innym szansę na przerwanie podejrzanych czynności.
__________________ Ostatni
Proszę o odpis: Gob1in, Druidh, Gladin |
| |