Podczas gdy Bezimienny parł konsekwentnie naprzód, Gajus wprawił w ruch miotające urządzenie i już po chwili zaczęły sypać się kamienie. O ile pierwszy pocisk chybił kompletnie, o tyle drugi świsnął koło ucha gladiatora z Kanabossy. Arlezjańczyk nie wydawał się być strzelcem wyborowym, ale im mniejszy dystans dzielił obu wojowników, tym łatwiej było trafić. Trzeci pocisk trafił Bezimiennego prosto w udo, co zabolało niemiłosiernie i na moment zatrzymało ostrzeliwanego gladiatora. W pewnym sensie Bezimienny miał szczęście - gdyby kamienny pocisk trafił w kolano lub goleń, prawdopodobnie całkowicie uniemożliwiłby chodzenie. Umięśnione udo wojownika zamortyzowało uderzenie przynajmniej na tyle, aby Kanabossańczyk nadal mógł chodzić.
Czwarty pocisk odbił się od pelty Bezimiennego. Dzięki przedramiennikowi jego ręka nie zdrętwiała od uderzenia kamienia. Zaraz potem gladiator dotarł do połowy mostu, a Gajus odrzucił procę, która wylądowała w wodzie.
Kibice nie mogli się doczekać aż miecze pójdą w ruch...
Bezimienny - lekki problem z poruszaniem, ból lewego uda przy stawianiu kroku. |