Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2018, 22:26   #126
Avitto
Dział Fantasy
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Klasztor Boga Snów

Harald postanowił zwrócić się ze swymi pytaniami do Olgierda. Siedział na podłodze gładząc brodę a widząc spojrzenie Grossheima sprężyście podniósł się na nogi.
- Chyba należy ci się kilka słów wyjaśnień - zagadnął wojownik, empatycznie odgadując myśli rycerza.
- Ktoś się dobiera do nas, brachu. Odkąd odkryliśmy, że książęta Sylvanii szykują się do zbrojnej inwazji wysyłamy na ich teren patrole, by przejrzały ich plany. Nie muszę mówić, ze ciężko się ich obserwuje? - Sapnął z wrednym uśmieszkiem.

- Patrole przysyłały kolejne raporty, lecz otrzymywane informacje nie tworzyły całości. Wysyłaliśmy więc kolejne patrole. I tak z siedemdziesięciu przed dwoma miesiącami zostało nas niecała dwudziestka. Wczoraj przeor wezwał nas w środku nocy na plac. Część i tak nie spała. Od tamtej pory siedzimy tutaj. Mordujemy zombie, które ktoś tworzy pod samym naszym nosem. Nie wiemy, ile ich jest i namierzamy ich tylko dzięki pomocy Pana. W eterycznej postaci szybciej przemieszczasz oddział.
Wszystko w tym ataku jest nietypowe. Normalny nekromanta powinien znajdować się blisko przy ożywieńcach. Dziś jeszcze żadnego czarownika nie spotkaliśmy. Przeor podejrzewa wysoko urodzonego wampira. Ja myślę, że to ma sens. Trupiaki wciągnęły nas w pewną intrygę, dalej jednak nie wiemy dlaczego.


- Na mój rozum, mimo wszystko, nie ma się czym martwić. Na tej sali są sami waleczni i majętni ludzie. Poradzimy sobie, jak zawsze. Choć nie powiem, starej Gertrudy zaczęło mi ostatnio brakować. Miała wizję i ruszyła na południe - zwilżył gardło napojem.
- Wielu tu nie przybywa a i tak większość odchodzi wkrótce po tym. Ale, koniec końców, nikt tu wierności drugiemu człowiekowi nie ślubował - podsumował i podszedł napełnić kubek.

W drugim końcu dużej sali elf mimochodem podsłuchał krótkiej wymiany zdań między opatem i przeorem.
- Dalej chyba nic z tego, Nilsie - zaczął arcykapłan.
- Ciągle wiemy niewiele.
- Są wykończeni, a wizja zakończyła się zdecydowanie. Jakby ktoś oddzielił nas kurtyną.
- Wyeliminowaliśmy kilka grup, kapłani wezmą grzyby i staną na murach. Transport wypuścimy lada dzień. Ochotnicy pomogą, dostali wiadomość. Nowa ma kogoś w miasteczku. Śniła o nich.
- Ja śniłem o cyckach. Raz nawet o czarnych.
- He he, Olaf... Bo cię pokara.
- Ale sam wiesz, nie mów, nie zawsze ma to wszystko sens.
- No nie zawsze.



Ponura strażnica

Kapitan śmiertelnie poważnie podszedł do sprawozdania ze snu, jakie zdał jego podwładny. Ważąc naprędce wszystkie uzyskane informacje wysłał strażnika na dół z dyspozycją powołania pod broń służby ochotniczej. Nie śmiał zatrzymywać elfa i podążającej za nim dziewczyny ukłonił im się tylko grzecznie, choć minę miał nietęgą, spiętą i niepewną. Rozmowę z von Höcherko kontynuował już za zamkniętymi drzwiami.


Uśmiech Morra

Popołudnie stawało się dojrzałe. Do gospody Coruja trafiła po hałasie. Na wejściu uderzył ją zapach potu. Z trudnością znalazła dla siebie miejsce by zzuć z siebie odzienie wierzchnie i dać odpocząć nogom. Wkrótce w drzwiach pojawił się inny elf.
Był to Eryastyr, a wraz z nim trudna do zauważenia Benedykta. Knajpa w ciągu kilku godzin zmieniła się nie do poznania. Trwający konkurs w siłowaniu na rękę zgromadził nie tylko uczestników, ale i spory wianuszek gapiów. Syn karczmarza przyjmował stawki. W aktualnym pojedynku Kabana z Tylczakiem było dwa do pięciu.
- Spróbujesz się, elfie? - Zagadnął Eryastyra młody.
- Daję trzy korony niezależnie od wyniku walki. Jak wygrasz to więcej, bo ze stawek - błysnął uśmiechem na zachętę.

W karczmie był jednak ktoś jeszcze. Gdy tylko Benedykta złowiła ciekawskie spojrzenie pomocnika reketera ten zerwał się z ławy i ruszył do tylnych drzwi prowadzących do wychodka na podwórzu.
 
Avitto jest offline