Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-12-2018, 10:58   #88
Bounty
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
- Wszystko jest już w ruchu, panie Maroldo - odpowiedział mu nie głos Alana, a kobiecy. Nieco sztywny. - Wysyłam ekipę medyczną, czy przejście jest zabezpieczone? Nasi ludzie zabezpieczają teren. Jeśli wyjdą, będziemy wiedzieć.
Oczko jeszcze dychał, jakiś wewnętrzny system albo naturalna odporność walczyły z licznymi ranami. Trudno było nieobeznanemu w tych sprawach Mikowi stwierdzić, czy któraś z nich jest śmiertelna, wyglądało to bardziej tak, że wielkoludowi szwankowała elektronika. Mira oberwała gorzej, nie miała dłoni i była nieprzytomna. Elsif ciągnął ją do wyjścia.
- Dyskretnie! - rzucił Mik do słuchawki w hełmie. - Tak, żeby się nie zorientowali. I przyślijcie tu saperów.

Skoro jeszcze nie wylecieli w powietrze to pewnie już nie wylecą, lecz nie było co kusić losu. Mik wstał i założył opaskę uciskową na kikut Miry. Nanoboty robiły swoje od środka, ale to trwało, a i tak straciła sporo krwi. Dalej ponieśli ją razem, korytarzem, przez dziurę wybitą ładunkiem wybuchowym, schodami.
- Pomoc zaraz będzie - powiedział, gdy ułożyli ją na podłodze głównej hali. - Wracamy po Oczko.
Sam od razu ruszył z powrotem na dół. Mira była przytomna jak ją zostawiali. Nanoboty robiły swoją robotę. W jakim stanie znajdował się Oczko, trudno powiedzieć. Kiedy zbiegali, Maroldo jeszcze usłyszał krzyk z góry.
- Tam w głębi są jeszcze podpięci ludzie, całość zaminowana!

I już byli przy nieruchomym wielkoludzie. Ruszyli go razem z Elsifem, kiedy Maroldo nagle na krótki moment urwał się film i ocknął się sekundy później siedząc na ziemi.
- Ej, wszystko ok? - krzyknął do niego najemnik, patrząc w oczy. - Musimy cię wydobyć z tego pancerza!
- Trochę oberwałem - powiedział Mik. Jęknął odrywając plecy od ściany, o którą się opierał i z pomocą Elsifa odpiął napierśnik a potem naplecznik. Zryta pociskami i odłamkami, gdzieniegdzie dziurawa zbroja upadła z brzękiem na podłogę. Pod nią była niewiele mniej poszarpana cienka kamizelka z grafenowych nanowłókien. Przez niektóre dziury sączyła się krew. Kamizelkę również z trudem odpiął i lekko szwankującymi mechanicznymi dłońmi zaczął rozpinać koszulę.
- Jak z tobą? - zakasłał. - Chyba jesteś cały, farciarzu.
- Nie da się mnie trafić - najemnik wyszczerzył się bez większej wesołości, wyjmując kolejne opatrunki, aby powstrzymać upływ krwi u Mika. Jego pancerz nie wyglądał wiele lepiej, ale mężczyzna wydawał się być w pełni sprawny. - Niezłe zlecenie się nam trafiło, niech was szlag.
Na schodach usłyszeli nagle tupot ciężkich stóp i na dole pojawili się żołnierze z symbolami Corp-Techu. Jeden z nich zatrzymał się przed nimi.
- Jak sytuacja? Murzyn na górze krzyczał, że wszystko zaminowane i jest tu ktoś do ewakuacji - spojrzał od razu w stronę nieruchomego Oczko.
- Tak, on - odpowiedział Maroldo. - I chyba ja. Ale ja poczekam, tylko kopsnijcie jakieś opatrunki z nanożelem.
Zakasłał znów, rozpinając zakrwawioną koszulę i przyglądając się ranom. Większość była powierzchowna, ale coś chyba przeszło przez pancerz podskórny.
- W pomieszczeniu… w następnym pomieszczeniu jest android, nie niszczcie go ani nie ruszajcie bez techników. Pilnujcie go tylko, nie jest agresywny. Jak znajdziecie podpiętych do sieci ludzi to też sami nie odłączajcie. Zacznijcie od rozminowania, jajogłowi muszą zbadać całe to miejsce, key?
- Ten złom jest cały podziurawiony i ledwo zgrzyta - zameldował od razu któryś, dwóch innych zaczęło wyciągać oczko, a na dół zbiegł kolejny z symbolem medyka. Doskoczył do Maroldo i zaczął opatrywać jego rany. W głębi rozlegały się krótkie:
- Czysto!
- Czysto!
Elsif nadzorował jeszcze wyciąganie resztek robota na górę, ktoś inny wszedł z jakimś urządzeniem.
- O kurwa! Sierżancie, wszystkie ściany są wypełnione ładunkami, to cud, że to gówno nie wybuchło przy tej strzelaninie! Nie mam pojęcia czy to się da rozbroić!
- Sprawdzić wszystkie pomieszczenia i wycofać się! - polecił od razu dowódca. Mika zaraz po powierzchownym opatrzeniu dwóch żołnierzy wzięło pod ramiona i zaczęło ciągnąć w ślad za Oczko. Nie protestował.
- Na końcu piwnicy jest jakieś przejście - rzucił jeszcze do sierżanta. - Musi prowadzić na powierzchnię, sprawdźcie jak najszybciej gdzie wychodzi i zameldujcie dowództwu.
Na parterze jednak, zamiast prosto do karetki, kazał się zawlec do Remo. Potwierdzili, że usłyszeli, a Mik wkrótce znalazł się w widzianym wcześniej pomieszczeniu, gdzie JayL ciągle siedział przypięty na fotelu, a żołnierze zabierali nieprzytomnego jeńca. Haker właśnie kończył rozmowę przez holo, rozmawiając jednocześnie z siedzącą przy komputerach Lisę. Żołnierze ułożyli Mika i sanitariusz, a raczej sanitariuszka co dojrzał dopiero z bliska przez wizjer hełmu przyklękła i zaczęła na poważnie zajmować się jego ranami.
 
Bounty jest offline