Benedykta planowała złapać za rękaw Białego, aby donieść mu o podejrzanym typie opuszczającym karczmie, ale nie zdążyła. Ów zaczął krzyczeć o niebezpieczeństwie. Dziewczyna nie nawykła do tak gwałtownych działań, do tego głośnych i publicznych odsunęła się nieco i rozejrzała niepewnie. Zombie zombimi, ale czy ten podejrzany mężczyzna nie zamierzał się przypadkiem na jej muła? Potem pomyślała, że ostatecznie podejrzany typ nie może wiedzieć o niej zbyt wiele.
Westchnęła, a jej niepewność zwiększyła się tylko, gdy karczmę ogarnął harmider. Wcisnęła się w wolną przestrzeń rozważając, czy to na pewno był dobry pomysł i wtedy kątem oka dostrzegła kolejną postać niepodobną do lokalnych mieszczan. Biały też ją dostrzegł ruszając w jej kierunku. Jego rasa, ale raczej się nie znali. Druga, jak ją błyskawicznie ochrzciła, wyglądała niegroźnie i z poznania jej powinno wyniknąć więcej korzyści, niż kłopotów. W kilku szybkich ruchach dostała się za plecy elfa i w związku z trudnością przedostania się bliżej wlazła na ławę, dzięki czemu mogła wreszcie zobaczyć Drugą z bliska.
- Umiesz zabijać zombie? - zapytała - Potrzeba, kogoś takiego.