Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-12-2018, 06:50   #1239
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Z gosposią poszło łatwo. Nie dowidziała i nie dosłyszała. Wyjątkowo, jak na mieszkankę Wittgendorfu nie miała żadnych zniekształceń. Żeby się z nią dogadać, Berni musiał każde zdanie powtarzać co najmniej dwa razy i to bardzo głośno.

- Doktora nie ma w domu – wyjaśniła, próbując dojrzeć z kim rozmawia. Była znacznie niższa niż Zingger, przez co musiała zadrzeć w górę głowę i wyciągnąć ku niemu szyję. – Ale jak coś skarbeńku potrzebujesz od pana doktora, to usiądź sobie wygodnie w poczekalni, o tam. Jak wróci z obchodu wsi, to z pewnością się Tobą zajmie. To człowiek-dusza, dla każdego znajdzie czas. Zna się na leczeniu jak mało kto. A tutaj jest co robić. Ludziska biedne, wygłodzone, to i łacno na choroby zapadają.

- Już rozeszła się wieść, że likier dobry? Próbować chcecie? To do bimbrowni idźcie, do Kurta. On tam pieczę nad kotłem i maszynerią sprawuje. Ale ja nie polecam tego trunku. Mam coś lepszego – wyciągnęła z kredensu butelkę wypełnioną pomarańczowym płynem. – Naleweczka babuni z malin. Oj, dobra rzecz. Niemal tak skuteczna, jak niektóre medykamenta pana doktora. Spróbować chcecie?

Poczekalnia była niewielkim korytarzykiem, w którym postawiono prostą, drewnianą ławę i wieszak na wierzchnie odzienie. Były tu tylko jedne drzwi, z mosiężną tabliczką głoszącą: GABINET.
 
xeper jest offline