| [MEDIA]https://mir-s3-cdn-cf.behance.net/project_modules/1400/7e1ad769174599.5b771a2a4e62a.jpg[/MEDIA] Peleasias 19, 458, Lasy Neverwinter
Anur i Leshana - Retrospekcja
Niecały rok przed przeniesieniem swoich sił do wnętrza Waterdeep, Miecze Leilonu funkcjonowali głównie jako siła eskortowa. Praca towarzyszenia kupcom na trasie Waterdeep-Leilon-Neverwinter nie była specjalnie pasjonująca, ale prosta i łatwo dostępna. Jednego kupca odstawiało się na danym końcu drogi, a drugą grupę prowadziło w przeciwną stronę.
Na trasie było wiele miejsc postojowych, gdzie karawany zjeżdżały się na wspólną kolację, nocleg i śniadanie, po czym ruszały jedna po drugiej w stronę następnej, bezpiecznej ostoi. Jedno z tych miejsc znajdowało się na skraju lasu Neverwinter. To tutaj Leshana usłyszała swoje imię, gdy zbierała chrust na poranne ognisko.
- LEEEESHAAAANAAAAA! - Krzyczał gnom, machając ręką i biegnąc, ile sił w nogach. Jak zwykle, wyglądał na zadowolonego z siebie. Pod pachą miał pokaźny ul, którego liczni mieszkańcy atakowali jego kaptur.
- LEEESHAAANAAAA! - powtórzył w krzyku Anur.
- RAAAWRR - dodał niedźwiedź, wyskakując zza drzew i goniąc Anura z poirytowaniem na twarzy.
Leshana z lekkim poirytowaniem zbierała opał. Musiała to robić sama… jak zwykle. Hassan sobie kogoś przygruchał, Alia znów coś “pichciła” i to pod czujnym okiem czającego się gdzieś opodal Rad’ghanuza. Na Jantara nie można było liczyć, a na Anura… chyba tylko w zakresie organizowania im kłopotów.
Słysząc swoje imię podniosła zrezygnowane spojrzenie w kierunku, z którego dobiegał do niej głos gnoma.
- Co do cho… - Otworzyła szeroko usta widząc biegnącą za małą pokraką bestię. Szybko rzuciła chrust i dobyła łuku celując w nadbiegającego niedźwiedzia.
Anur skoczył w przód, wykonując przewrót pod strzałą Leshany, która ugodziła bestię w oko, penetrując miękki korytarz czaszki w stronę mózgu, aż stworzenie zaprzestało ruchu.
- Obiad - wyjaśnił Anur, podnosząc się z ziemi. - Najwidoczniej. - dodał po chwili. Część nękających go os postanowiła dać sobie spokój, niektóre pozostałości błądziły wokół pancerza i pobliżu dziewczyny. - Tylko nie wiem, czy ktoś zna przepis na mięso niedźwiedzia w miodzie. Chyba jakaś potrawka z tego wyjdzie, nie?
Leshana przez chwilę bez słowa wpatrywała się w martwą bestię po czym zaczęła odpowiadać nieco nieświadomie.
- Alia na pewno ukręci z tego jakąś… - W końcu dotarło do niej co się stało i spojrzała szczerze wkurzona na stojącego tuż przed nią gnoma. - Czy ci już doszczętnie odwaliło? Któryś upadek zbyt mocno zaangażował twój mały łeb?
- Chciałem mu tylko to podebrać, ale rozdeptałem jakąś suchą gałąź. - Wyjaśnił się gnom, pokazując ul. - Słowo daję, misio sięgał już po drugi... albo próbował się podrapać o drzewo. - Anur wzruszył ramionami. - Zresztą, po co te nerwy? Nic się nie stało, puściłaś ładną strzałę i mamy miód. Te burżuje z karawany cukrem by się nie podzieliły. - potencjalna katastrofa, której uniknął, w ogóle do niego nie docierała.
- Czemu wyglądało to bardziej jakbyś zabrał mu ten ul tuż sprzed nosa? - Wzrok Leshany powędrował do zdobyczy gnom. Wieki nie jadła słodyczy, ale była to rzecz, którą elf raczej nie powinien się dzielić z jakimś pokurczem. - Masz szczęście, że trafiłam, zanim on trafił ciebie.
- Uwierz mi, dokładnie tego oczekiwałem - Oznajmił wciąż pewny siebie. - Zreszta, ty nie byłaś w wojsku? Nie mów mi, że po każdym zwycięstwie lamentujesz, co by było, gdyby. Chcesz trochę? - spytał, podrzucając ul.
- Twoje zachowanie nie ma absolutnie nic wspólnego z jakąkolwiek dyscypliną wojskową. Już chyba nawet krasnoludy mają nieco więcej rozsądku. - Leshana niemal prychnęła ale jej wzrok skupił się na przelatującym z ręki do ręki ulu. - No dobrze… chętnie się przyłączę.
- Co wy wszyscy macie do krasnoludów? - Nie rozumiał gnom. Bezmyślnie Anur wrócił do niedźwiedzia, na którego truchle usiadł niczym miękkiej poduszce, po czym poklepał jego bok, zapraszając Leshanę.
Elfka dosiadła się do gnoma.
- Te pokurcze żrą ziemię, jak w ogóle można im ufać? - Leshana wzruszyła ramionami. - To tak jakbyś chciał współpracować z jakimś wyjątkowo brzydkim kamieniem.
- Oh nie, nie w tę stronę. - Anur wysilił się i przełamał ul na pół. - Sam nie lubię właściwie każdego, kogo jeszcze nie znam. Czego by nie żarł. W końcu ich nie znam. - podał połowę miodu Leshanie. - Ale po co nienawidzić kogoś ponad innych? Do tego całą rasę? Nie powinni na to najpierw jakoś zasłużyć?
- Nie powiedziałam, że nienawidzę ich ponad innych. - Leshana przyjęła kawałek plastra miodu i zaczęła wysysać słodycz z pojedynczych otworków. Uśmiechnęła się czując słodki smak na języku.
- Eh? To ty bardzo niemiła jesteś. Przynajmniej takie mam wrażenie. - Skomentował Anur. - Kogo lubisz w takim razie? Hassana?
- Nie przypominam sobie bym powiedziała coś niemiłego. - Elka wzruszyła ramionami spoglądając na gnoma. - Lubię Hassana, ale resztę mieczy również. Inaczej bym tyle z wami nie wytrzymała.
- Liczyłem na ciekawszą odpowiedź. Romantyczne ballady dobrze się sprzedają. Przyjdź się pochwalić, jakbyś miała materiał! - poprosił Anur, wgryzując się w płat miodu.
- Może sam byś popracował nad materiałem. - Leshana ze smakiem zajadała się miodem. Przez chwilę cieszyła się słodkim smakiem w milczeniu. - To co jest między mną i Hassanem… to raczej jedynie odreagowywanie.
- Odreagowania czego? Mord cię grzeje? - Zdziwił się Gnom. - Hassana pewnie tak, ale ty wyglądasz na cnotliwszą, a przynajmniej nie tak brutalną. Zresztą jak wszystkie elfy. Może oprócz czarnych. O czarnych dziwne rzeczy czytałem.
Elfka westchnęła ciężko. “Grzeje” tylko jakiś gnom mógł użyć takiego określenia… albo krasnolud. Niestety trzeba było przyznać pokurczowi, że trafił w sedno.
- Nie jestem typowym elfem. - Mruknęła cicho odsuwając twarz od plastra miodu. - Ale odreagowywanie.. nie ma nic wspólnego z walką.
- Czasami zastanawiam się, po co ta walka jako taka. - Anur zmienił temat. - Jasne, jak się nie urodzisz w arystokracji, to musisz wyciąć swoją drogę w górę, tylko co potem? Jak już będę bogaty i wielki jak ci wszyscy imponujący ludzie? - zapytał. - Może ty walczysz o coś bardziej konkretnego? Skoro nie z pożądania.
- Jeśli już będziesz “bogaty i wielki” to inni będą się chcieli bić z tobą by zająć twoje miejsce. - Leshana wzruszyła ramionami i zerknęła na gnoma. - Mnie wychowano bym została wojownikiem. Walcze bo świat tego ode mnie wymaga.
Gnom spojrzał na Leshanę skonfundowany. - Pokaż ten świat palcem - poprosił.
Leshana zatoczyła palcem koło ponad swoją głową i wróciła do przerwanego posiłku.
- Ale muszę też przyznać, że mam też z walki nieco radości. - Chyba po raz pierwszy tej rozmowie szczerze uśmiechnęła się do gnoma.
- Ha! Mam nowego kompana! - Ucieszył się gnom. - Niech jeszcze zobaczę jak Rad'ghanuz się uśmiecha, to będę ufał wam wszystkim. - sam się uśmiechnął. - Ja dbam tylko o pieniądze. - Stwierdził Anur. - Jak będzie mnie stać na emeryturę, to pewnie się na nią zdecyduję. Więc trzymaj mnie blisko i rób heroiczne rzeczy, o sobie ballad nie napiszę!
Elfka prychnęła.
- Będziesz mi musiał odpalić jakiś procent od tych ballad. - Przerwała zjadanie miodu gdy na plastrze pozostała już tylko niewielka część. Może.. zaniesie ją Hassanowi? Powoli zaczęła oblizywać palce.
- Pogadamy, jak już na nich zarobię. - Obiecał Anur, zeskakując z niedźwiedzia. - Pozbieram za ciebie chrust, więc zajmij się misiem! - poprosił, uciekając w las i zostawiając Leshanę z ponad stukilogramową bestią.
Elfka odprowadziłą poirytowanym wzrokiem uciekajacego gnoma, poważnie rozważając czy by nie spróbować znów swego szczęścia w strzelaniu do ruchomych celów. W końcu jednak westchnęła ciężko i spojrzała na rozsypany chrust, potem na bestię, na której siedziała i w końcu na resztkę miodu. Zeskoczyła z niedźwiedzia i ruszyła w kierunku obozu by poprosić Hassana o pomoc.
|