Poranek przywitał ich rześkim i czystym powietrzem. Wszystko pachniało świeżością, trawa była soczyście zielona, słońce przebłyskiwało przez gałęzie drzew. Jace wyszedł z jaskini i przeciągnął się chłonąc przyrodę pełną piersią. Zanim wyruszyli w drogę, Beleren zdążył wykonać swoją rutynową rozgrzewkę składającą się z rozciągania, pompek, podciągnięć i chodzenia na rękach.
Prostą sztuczką oczyścił swoje ubranie z brudu i smrodu zanim zasiedli do śniadania, także zanim wyruszyli w drogę był w całkiem niezłym nastroju biorąc pod uwagę jaką traumą była wizyta w
Gristledawn.
Droga z powrotem się nie dłużyła. Głównie dzięki nowym towarzyszom. Złodziej nie mógł nie zauważyć, że Jace dużo gada z Laurą. Uśmiechając się pod nosem zasadził młodzieńcowi kuksańca w bok kiedy wiedźma akurat rozmawiała ze swoim bratem.
-
Ktoś jest bardziej obecny niż zwykle - zauważył szczerząc się.
Jace spojrzał z góry na łotrzyka. Już miał na końcu języka kąśliwą ripostę, ale wstrzymał się. Kharrick nie był stąd i póki co nie podzielał opinii reszty.
- Pijesz do czegoś konkretnie? - spytał mimo to.
- Jeśli lubisz pająki w różnych miejscach ciała, droga wolna - uśmiechnął się.
-
Och zwyczajnie zauważam, że poświęcasz otoczeniu więcej uwagi niż swoim myślom. Chyba ją lubisz co? - złodziej zapytał unosząc jedną brew wskazując ukradkiem na Laurę.
- Miło nie być jedynym dziwakiem w grupie - Jace wzruszył ramionami.
-
Mówisz to mając za towarzysza Sulima? Gdzie indziej znajdziesz drugiego krasnoludzkiego druida mającego ciągoty do napakowanych zielonych kobiet? - Kharrick szepnął konspiracyjnym tonem. Jace westchnął tylko na wzmiankę o Sulimie
- Sulim nie jest stąd. - powiedział spoglądając ukradkiem na druida.
- Mówiłem Ci, że nie zrozumiesz. - dodał nie spuszczając ciekawskich, świdrujących na wylot, błękitnych oczu z oczu Kharricka.
-
Cóż, powiedziałeś w grupie, nie w mieście - skwasił się złodziej. -
Jak rozumiem, bardzo ci doskwierali co? - To mała i przesądna społeczność, większość mimo wszystko to ludzie prości i zabobonni. Nie można ich winić za słabe zdolności percepcji kognitywnej - odpowiedział wymijająco. Najwidoczniej Beleren nie chciał kontynuować tematu, bowiem zmienił temat:
- Nie jest to, ani Laura powód Twojego zainteresowania, prawda? -
-
Przejrzałeś mnie na wylot! Nigdy wcześniej nie spotkałem człowieka posługującego się taką… magią jak twoja. Tylko o nich słyszałem. Powiedz umiesz zaglądać wewnątrz umysłu? - Co masz na myśli? -
-
No na przykład dowiedzieć się o czym myśli druga osoba. [media]https://lh3.googleusercontent.com/-069Im6reVnI/Vzwf0DtRNLI/AAAAAAAAADQ/sHxWmz5hy0EVK9kgAHp99uhmqu3jMIdAQ/w530-h530-n/jace.jpg[/media]
Wejście do umysłu innego człowieka było dziecinnie proste. Jace opanował podstawy gdy był jeszcze małym dzieckiem, stąd też zdawał sobie doskonale sprawę co inni o nim sądzą. Przeskanowanie niczego nie spodziewającego się umysłu łotrzyka nie stanowiło również wyzwania dla młodego Belerena. Jeszcze nim Kharrick otworzył usta by odpowiedzieć na pytanie, Jace już był w środku. Możliwie delikatnie, bez łamania barier, prześlizgnął się po powierzchownych myślach, tych zdradzających nastrój, emocje. Szybko, ale bezpiecznie zagłębił się wmieszając się w potok myśli krążących chaotycznie, trafiając na te najbardziej wyraźne - powierzchowne, nieskrywane
~ …. druga osoba ~ wyczytał końcówkę wypowiadanego zdania.
~ Ciekawe, czy zadziała jak u ojca? ~ usłyszał i już miał odpowiedzieć, gdy wyłapał coś jeszcze. Poczuł gorąco bijące gdzieś w piersi i na twarzy. Miał tylko nadzieję, że się nie rumieni.
~ Czy on musi mieć takie ładne oczy? ~
Jace był zupełnie nieprzygotowany na taką myśl. Owszem, czytał to czasem podczas Święta z głów przyjezdnych dziewczyn, ale od mężczyzny? Lekko zmieszany spuścił wzrok kończąc czar jedną myślą. Spojrzał przed siebie próbując opanować emocje. Zbytnie wzburzenie odwracało jego uwagę i utrudniało czarowanie, toteż Beleren szybko nauczył się kontrolować swój umysł przez skupienie się na swoim ciele. Zaplótł ręce z tyłu formując palcami skomplikowany gest, który zawsze czynił, gdy musiał ochłonąć. Miał nadzieję, że się jednak nie rumieni.
- O-opowiedz mi o swoim ojcu - powiedział starając się brzmieć naturalnie.
- Albo nie, pogadajmy o Twoich oczach - Jace spojrzał na złodzieja świdrujących go oczami.
Ten rozdziawił usta najpierw blednąc potem zaraz nabierając rumianego koloru. Zasłonił dłonią twarz wydając z siebie jęk zażenowania.
-
Miałem nadzieję… ym... To będzie tak samo irytujące - mruknął. Nie szło tak dobrze z opanowaniem się jak Belerenowi. Jeszcze dobrą chwilę dłużej próbował coś wystękać.
-
Proszę daj mi się przygotować następnym razem. - jego głos był wysuszony i brakło mu pewności, którą lubił zazwyczaj pokazywać.
-
To co z moimi oczami? Ach… tak. Zauważyłeś. Khm. Sulim też zauważył. - powiedział jakby to miało cokolwiek tłumaczyć.
-
Wiedźma… - urwał -
Jestem zbyt ciekawski czasami i nieuważny. - Tak… ja, hm… - niezręczna sytuacja ciągnęła się jeszcze chwilkę. Jace naprawdę nie wiedział co powiedzieć.
- Cóż, - wybąkał w końcu -
przynajmniej nie będziesz odstawał od reszty jeśli chodzi o reakcje na mnie - wysilił się na uśmiech.
Kharrick uniósł brwi.
-
Znaczy dostejsz dużo komplementów o swoich oczach? - uśmiechnął nieco pewniej.
-
Nie przejmuj się, ja to akurat zostałem przeszkolony. Powiedzmy, że mój ojciec też lubił tak robić. Wolałbym abyś ostrzegał co prawda, to może wyobrażę sobie cycki Laury - mrugnął porozumiewawczo mając nadzieję, że wiedźma tego nie usłyszała.
- Większość woli żebym tego nie robił w ogóle, zamiast ostrzegać że będęµ. A co do tego drugiego… - Jace uśmiechnął się w kierunku Laury -
nie będę sondować Ciebie -
Resztę drogi mężczyźni spędzili w mniej lub bardziej niezręcznej ciszy.