Cena łuku na rynku wołała o pomstę do Bogów. Postanowiła zamiast własną bronią posiłkować się mieczem kompanów i chochlą. W końcu miała gotować, a nie się bić. Wróciła więc do browaru jedynie z garkiem... i jeszcze z pewnymi pomysłami. Tam też złapał ją Saufer wygłaszając swoje rewelacje.
Dziewczyna stała prawie na baczność, gdy browarnik przemawiał i kiwała głową na każde jego zdanie.
- To znakomite pomysły. Trzeba się do tego dobrze przygotować.
- Na wyprawie z hrabią będę mu gotować. Gdybym miała trochę przypraw, które nadadzą dziczyźnie smak pasujący do piwa i wzięła beczułkę, to hrabia może być bardzo zadowolony z posiłku. Jak wyprawa się powiedzie, już zawsze będzie się mu kojarzyć z Waszym trunkiem.
- Wiem jak pachną i smakują potrawy Marii - pociągnęła nosem - Może macie różne przyprawy z których mogłabym odrobinę uszczknąć, aby podkreślić smak posiłku i zdobyć klienta szlachcia? - denerwowała się, że może nie uda jej się oczarować tileańczyka, ale co szkodziło jej spróbować. Piwo Saufera było dobre, a nic tak nie wzmacnia apetytu na trunek jak dłuższa podróż.
Potem udała się do karczmy, aby zgodnie z umową odsłużyć drugi dzień i się wyspać.