Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-12-2018, 07:32   #35
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Mila kiwała głową, słuchając głosu w słuchawce i nie spuszczając jednocześnie wzroku ze swojego gościa.
- Ok. - powiedziała jeszcze zanim rozmowa się skończyła. Zmusiła się do uprzejmego uśmiechu.
- Proszę, pozwolisz, że zaprowadzę cię do loży vipów. On… zaraz tu będzie. Jeśli chodzi o napoje, bardzo mi przykro, tylko to co w menu… Przynajmniej póki On nie wróci. - szybko dodała jakby w usprawiedliwieniu.

Jeśli spodziewała się, że Cythia się zdenerwuje, musiała się zdziwić. Wampirzyca skinęła tylko głową i rzekła:
- Rozsądnie.
A następnie ruszyła do owej loży, rozglądając się naokoło i planując zaawansowany remont tej rudery.

***

- Gdzie Freta? - Lex spytał “Młodego” gdy podszedł do baru, po powrocie do klubiku.
Luca wskazał coś za plecami wampira, a ten odwracając się zobaczył ponad głowami siedzących klientów Milenę, rozmawiająca z jednym bikerów przy wejściu do sali bilardowej.
Wydziarana kobieta jakby wyczuła jego wzrok i spojrzała w kierunku baru. Bez słowa wskazała na górę, w kierunku pokoju Czerwonej Pięści.
- Cholera… - Holender mruknął pod nosem. Nie zapowiadało się na możliwość szybkiego spławienia intruzki i uniknięcia dłuższej rozmowy.
Bez entuzjazmu powlókł się ku drzwiom wieżyczki kryjącej schody na górę.

- Witam - odezwał się niecałą minutę później gdy powoli wszedł do prywatnego VIP roomu koterii. Tylko lekkim spojrzeniem ogarnął parkiet, widoczny przez taflę weneckiego lustra, na którym tańczyło już kilka osób. Zaraz jednak uwagę skoncentrował na siedzącej w jednym z foteli wampirzycy i lustrował ją powoli wzrokiem.

- Alexander in ‘t Veld - Wyciągnął dłoń zbliżywszy się do spokrewnionej. - W czym mogę pomóc?
Kobieta podniosła się powoli z siedzenia i poprawiła okulary. Miała na sobie eleganckie ubranie, zupełnie nie pasujące do miejsca.
- Cyntia Vardalos - przedstawiła się nie uścisnawszy podanej dłoni - Projektantka wnętrz, designerka, szef biura wybitnego projektanta i wizjonera architektury przyszłości Karla Amadeusa. Widzę, że subtelność nie jest pańską mocną stroną i przechodzimy od razu do sedna?
- Okoliczności nie sprzyjają subtelności pani Vardalos, niestety. - Zapraszającym gestem wskazał dłonią na fotel na którym wcześniej siedziała, a sam spoczął na kanapie. - Nie wątpię w Pani talenty, jestem nawet skłonny pokładać wiarę w tym iż jest Pani jedną z najlepszych w swoim zawodzie... - dodał zaraz przypatrując się przy tym gościowi. - Sęk w tym, że w kwestii wystroju klubu, musiałaby pani rozmawiać z managerką, nie wydaje mi się jednak aby panna Vranješ planowała zmieniać wygląd wnętrza.
- Och... ten człowiek? - Cynthia wydawała się odrobinę zdziwiona, zajmując wskazane miejsce i z gracją przesuwając dłońmi po udach, by wyprostować materiał spodnium.
- Dobrze, mogę z nią rozmawiać, choć wydaje mi się, że strefa rodziny powinna być poza obszarem jej decyzji. A to ona mnie interesuje, skoro mam tu mieszkać i pomóc wam uporać się ze wspomnianymi, jak pan to ujął wyjątkowo zgrabnie, o-k-o-l-i-c-z-n-o-ś-c-i-a-m-i.
- Jak to… mieszkać? - Lex zmarszczył brwi. Kierunek w którym zmierzała ta rozmowa zdecydowanie nie przypadł wampirowi do gustu. Starał się ukryć lekkie zaskoczenie. - I czemu miałaby nam Pani pomagać z jakimikolwiek okolicznościami?
- Och, czyż to nie oczywiste? Ponieważ zostałam przysłana przez górę żeby pomóc wam z nimi sobie poradzić. Chyba... nie macie tam wysokich notowań. - powiedziała z udawaną prostodusznością, po czym wstała. - Proszę mnie oprowadzić. Czasu zostało nie tak znowu wiele do świtu.
- Problem w tym - wampir odpowiedział nie poruszywszy się - że ta góra, która nota bene też specjalnie wysokich notowań tu nie ma, nie zachwyciła nas zaszczytem przekazania nam tych rewelacji. - Nie spuszczał z Cynthii spojrzenia.
Ta popatrzyła mu prosto w oczy. Zdjęła okulary i uśmiechnęła się półgębkiem. Nie było jednak ani śladu wesołości w jej oczach.
- Ja to robię. A pan chyba orientuje się, że głupotą byłoby w tym momencie i w tej sytuacji odrzucać moją pomoc. Zapewniam zresztą, że gdy tylko rozwiążemy sprawę, wyprowadzę się i nie spędzę tu ani jednej nocy dłużej niż to konieczne. Zatem pytanie brzmi czy długo pan, panie Alexandrze planuje udowadniać sobie właściwą wielkość swego przyrodzenia, czy przejdziemy do konkretów?
- Wielkość mojego przyrodzenia udowadniam inaczej. - Lex nie spuszczał wciąż wzroku. - To byłby ciekawy manewr… - zmrużył oczy i uśmiechnął się - mieć wiedzę o wizycie tu kogoś i zaoferować pomoc, by móc torpedować eliminację okoliczności, aby doprowadzić do pozbycia się stąd naszej gromadki. Z przykrością muszę stwierdzić, że kolejne noce po rozwiązaniu sprawy, to kwestia akademicka, bo nie spędzi tu Pani ani jednej, Pani Vardalos, póki nie zweryfikujemy kto faktycznie Panią przysłał.
Wampirzyca niespiesznie okrążyła dzielący ich stół i podeszła do Lexa, siedzącego na kanapie.
- A jednak zdaje się mieć pan pewne kompleksy. - Powiedziała, stając przed nim jakby zaraz miała faktycznie zacząć jakiś pokaz. - Dobrze, proszę pana, proszę potwierdzić moją wiarygodność, a ja dzisiejszą noc spędze jeszcze w starej miejscówce, co właściwie jest mi na rękę. Naprawdę jednak nie chcę tracić czasu. I tak jak nie chce go tracić na kłótnie, tak też nie zamierzam czekać z pracą aż szanowny mikró péos mi na to pozwoli. Pytanie brzmi więc czy sam mi pan opowie co ustaliliście już, czy mam przepytać personel... w sposób skuteczny, acz może mało dlań przyjemny, jeśli się rozumiemy.

Lex milczał przez chwilę, po czym nagle uśmiechnął się.
- A wie Pani, że coś w tym może być? Kompleksy… mój psychoanalityk szlocha desperacko, gdy widzi mnie w drzwiach… - rzekł jakby z nostalgią, lecz wzrok zaraz mu stwardniał. - Gówno ustaliliśmy. Przepraszam, nie przy pięknej kobiecie. No więc ustaliliśmy kupę, bo ten świr zrzucił to na nas ledwo dwie godziny temu. I…
Przerwał mu dźwięk nadchodzącego sms.
- Przepraszam… - rzekł wyciągając komórkę i po odblokowaniu powiedział krótkie: - Esemes.
Zobaczył zdjęcie nadpalonej szmaty i komentarz Lwa:
Cytat:
Napisał Lev
To Adama. Idę go szukać dalej.
- I… krw...mć… - wycedził przez zęby.
Cynthia usiadła obok, lecz powstrzymała się, by zajrzeć mu przez ramię.
- Coś w temacie? - zapytała uprzejmie.
- Weryfikacji? Owszem. - Wampir wygasił telefon i odchylił głowę na oparcie kanapy. Przymknął oczy. Skupiał myśli.
- Czy ten esemes dotyczył tematu zabójstwa? - wciąż uprzejmie acz jednak z dziwnym naciskiem na sylaby powiedziała wampirzyca. - Chciałabym też wiedzieć czy macie wrogów, skoro mam wierzyć w waszą niewinność. Czy jest ktoś, kto chciałby zwrócić na was uwagę lub wam zaszkodzić? Chodzi mi zarówno o... rodzinę, jak i zwykłych śmiertelników.
- Nie Pani Wolf, nie dotyczył. Jednak weryfikacja Pani osoby nagle się skomplikowała. - Otworzył oczy. Łączność jakąkolwiek z Rodziną Belgradu mieli przez Adama, wszystko zaczęło się cholernie komplikować. - Co zaś do wrogów, to któż ich nie ma?
- To mało precyzyjna informacja. I nie chce mi się wierzyć, że pana pamięć jest tak krótka, by nie objąć nazwiska Vardalos. Co zaś się tyczy tego źródła informacji... nie wiem co pan ma na myśli i widać bardzo pana ten fakt cieszy, jednakże pozwolę sobie przypomnieć, że to wy a nie ja jesteście w ciemnej dupie, za przeproszeniem. I to wy odpowiadanie głową za sprawę. Tak, głową. To nie jest eufemizm ani przenośnia. Macie przerąbane, więc zalecam większą otwartość. W pewnym sensie niczym nie ryzykujecie. Niczym więcej niż to, co już jest zagrożone. - uśmiechnęła się uprzejmie.
- Otwartość… - Lex smakował to słowo. Podniósł głowę z oparcia i znów spojrzał na wampirzycę. - Niech będzie i otwartość - zgodził się bez uśmiechu. - No więc otwarcie: ktoś właśnie dorwał jednego z nas, tego co ma kontakt z resztą tej belgradzkiej rodzinnej szajki. Bez niego ciężko ustalić czy to ktoś od nich Panią przysłał Pani Wolf. A bez pewności, że robi Pani dla nich, to otwartość nieprzyjemnie kojarzy mi się z otwieraniem drzwi kobiecie do wyjścia.

Siedzieli teraz blisko siebie, zbyt blisko by nie drażniło to instynktu drapieżnika. Cynthia starała się ukryć nerwowość raz po raz zaczesując wyimaginowane kosmyki włosów za uszy. Zapomniała też o okularach, które ściskała w drugiej dłoni, a bez których jej twarz wyglądała dużo młodziej i delikatniej.
- Gdybym okazała się nie mówić prawdy, winien mnie pan zabić a nie pokazywać wyjście. Z tego tylko powodu myślę, że sensowne by było trzymanie mnie blisko. Nie wiem na ile orientuje się pan w strukturach góry, ale mogę chyba zdradzić, że jestem protegowaną Pani Li, członkini najwyższej rady. Mam nadzieję, że ta informacja ułatwi panu zadanie. Tymczasem zaś możemy podejrzewać, że ten, który został... złapany. I wyeliminowany, jak rozumiem, trafił na jakiś ważki ślad. Trzeba to zbadać, aczkolwiek poruszanie się w pojedynkę jest teraz wysoce nierozsądne. Polecam więc wezwać pana kolegę i... jeśli ktoś jeszcze ze spokrewnionych tu mieszka, wszystkich, a badając sprawę poruszać się przynajmniej w dwójkach. Można tu też uwzględnić panią managerkę, oczywiście i tych urokliwych panów w przykusych ubraniach z dołu.
- A może jednak w trójkach? - Lex udał, że na poważnie rozważa ten temat. - Kąt widzenia lepszy, 120 stopni a nie 180.

Nozdrza wampirzycy delikatnie zafalowały. Poza tym jednak wyraz jej twarzy nie zmienił się.
- Musi być naprawdę niewielkich rozmiarów. Nic dziwnego, że szuka pan wsparcia w trzeciej osobie.
- Trójkąty potrafią być miłe. Na tą zaś chwilę… Lev bada co się stało z Adamem. - Lex spojrzał Cynthii w oczy. Kimkolwiek była, wątpił by ich skład i personalia nie były wampirzycy znane. - Póki nie da nowych informacji, trzeba czekać. Ale nie bezczynnie. Mam zamiar obejrzeć miejsca zbrodni Pani Wolf, kimkolwiek Pani jest... niczym nie ryzykuję idąc tam z Panią. Zainteresowana?
Ta skrzywiła się lekko, zerkając na swoje białe szpilki, jednak podniosła się z kanapy i założyła okulary na nos.
- Vardalos. To naprawdę za trudne dla pana? Czy droczenie się ze mną jest jakąś przedszkolną formą adoracji?
- Pulp Fiction - odpowiedział również wstając. - Pani Wolf. - Skierował się ku drzwiom by otworzyć je dla wampirzycy.
- Wolę teatr - prychnęła, mijając go i kierując się w stronę wyjścia.

Lex otworzył drzwi i przepuścił ją, wyjmując przy tym komórkę.
- Sms. Pisz - powiedział nie przejmując się zbytnio, że wampirzyca może słyszeć.
Cytat:
Napisał Lex
Daj znać co ustaliłeś Lev, idę na razie zbadać miejsce zbrodni. Jak będziesz potrzebował pomocy - pisz.



 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline