Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-12-2018, 21:28   #158
shewa92
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Ojciec, wiedząc jakie zdolności Mikel posiada, zagonił go do pomocy przy naprawianiu prowizorycznych szałasów, w których mieszkali teraz Phaendarczycy. Los chciał, że spotkał tam akurat te osoby, które chciał spotkać najbardziej: Rufusa i Ivana.
- Czołem półbrzydale! - zawołał do nich z daleka. Bracie byli jednymi z niewielu osób, przy których chłopak czuł się swobodnie, zwłaszcza że nie obrażali się za jego docinki, a i sami ich nikomu nie szczędzili.
Półorki parsknęli śmiechem, po czym zamachali do Mikela, by podszedł i pomógł im ze stawianiem szałasów.
- Akurat urodę to mamy po was! - odparował mu Rufus.
- Jeżeli rzeczywiście tak wyglądam to możecie mnie zabić. Tak będzie lepiej dla świata ! - zaśmiał się chłopak, a bracia do niego dołączyli - Cieszę się, że Was widzę. Będę miał komu złoić skórę. Od ostatniego razu sporo się nauczyłem i tym razem żaden z Was nie poradzi sobie tak łatwo! - Mikel kontynuował zabawę. *
- Mocnyś w gębie się zrobił, zobaczymy, w rękach też - Irvan chciał walnąć go po przyjacielsku w plecy, ale po uderzeniu w pancerz zaklął z bólu i złapał się za dłoń, co Rufus skwitował kolejnym parsknięcie. - Potrenujemy potem, a teraz pomóż nam tutaj - rzucił Irvan, grożąc bratu pięścią.
Mikel ochoczo przyłączył się do pracy. W międzyczasie oczywiście nadal wymieniali się uszczypliwościami. W przerwie pomiedzy jednym szałasem a drugim, wyjął dwa małe woreczek z tytoniem i trzy proste drewniane fajki. - Tak pomyślałem, że głupio mi tak z pustymi rękami wracać do domu. - przekazał podarunek braciom, którzy wyszczerzyli się do niego.
- A już myślałem, że nic nam nie przywiozłeś - rzucił Rufus z udawanym zawodem.
-No dobra. Skloro mamy chwilę to mówcie co się z Wami działo i co ważniejsze… Komu się nie udało? - Mikel na samą myśl o tym, co może zaraz usłyszeć, stracił dobry humor.
- Kurwa, łatwiej będzie powiedzieć, komu się na pewno udało - warknął Irvan - O, tym tutaj. Masz szczęście, że Twoi staruszkowie akurat modlili się w kaplicy
- Od pewnego czasu wydaje mi się, że Cayden czuwa nade mną i moją rodziną. - wydawało się, że chłopak ma na myśli coś więcej, ale nie kontynuował tematu. - Komu zatem na pewno się udało? Porvyn? Diethardem? Kining? - padły szybkie pytania.
- Porvyn i Diethard dłubią przy czymś wewnątrz chaty, ale Kining zniknęła gdzieś w trakcie ataku - odpowiedział Rufus, a w słowo wszedł mu Irvan - Jej mi akurat nie szkoda, wredna suka
- Ojciec mawia, że złego licho nie bierz, więc pewnie jeszcze ją spotkamy. - Mikel znowu zaczął się uśmiechać - Prezenty nie były po to, żeby się im przyglądać, wiec może zrobimy z nich użytek? - zasugerował i usiadł wygodnie na ziemi opierając się o pobliskie drzewo.
- Nie zaszkodzi, i tak uwiniemy się szybko - bracia nie oponowali i po chwili cała trójka z zadowoleniem pykała z fajeczek.
Kharrick zgodnie z obietnicą błądził po obozie. Zatrzymał się widząc trójkę gamoni siedzących i palących fajkę zamiast coś robić. Uśmiechnął się do siebie i zakradł do nich tak aby go nie zauważyli.
- A co mi tu nie robicie? - wyłonił się jakimś cudem zza drzewa o które się opierał Mikel.
- Na wszystkie świętości! Nie rób tak więcej! - zawołał Mikel i jakby dopiero wtedy zauważył na kogo krzyczy - … proszę Pana - widać było, że chłopak speszył się. - Naprawiliśmy co było do naprawienia, a teraz rozmawiamy. - tłumaczył się dalej - Może chce Pan dołączyć? - to mówiąc wyciągnął nieśmiało jeszcze jedną fajkę w stronę Kharricka.
- Tylko bez “Pana”. Kharrick wystarczy. - złodziej usiadł obok rozkładając się. - Czyli nie mam w czym przeszkadzać, to dobrze. Wygląda na to, że znów podpadłem twojej siostrze.
-To raczej ona ma w zwyczaju podpadać wszystkim dookoła Panie Kharick. - Mikel nawet nie zauważył, że dalej zwraca się do złodzieja oficjalnie - Mam nadzieję, że jej Pan wybaczy. Nie miała lekko w wiosce. Dlatego jest taka…- szukał odpowiedniego słowa - … wredna.
Złodziej westchnął.
- Postaram się, ale niczego nie obiecuję. Wciąż mówisz do mnie per pan.
-Ahh. No tak. Faktycznie. To przez moją mamę. Przepraszam. Kharricku. - ostatnie słowo jakoś przeszło mu przez gardło bez dodawania “Panie”.
Złodziej tylko machnął ręką aby się młody nie przejmował.
- Przynajmniej cię wychowywała, więc ciesz się. Dobrze cię wychowała. Tak po prawdzie to ciekaw jestem gdzie wędrowaliście ze swoją siostrą. Nie miałem okazji posłuchać jak zaś rodzice przejęli na wejściu do obozu.
- Bywaliśmy w różnych miejscach, ale nigdzie na dłużej. Tak naprawdę chodzi o Laurę. Jej zdolności nie są często spotykane i tutaj nie mogła się nauczyć nad nimi panować, a nie mogłem puścić jej samej. - Mikel wyjaśnił pokrótce. - A Pan.. To znaczy Ty Kharricku, dużo podróżujesz? Co Cię sprowadziło do naszej osady? - w miarę upływu rozmowy widać było, że chłopak czuje się nieco pewniej.
- Zajechałem z Farrowem i Clidonem na święto - złodziej rozejrzał się aby pokazać chłopakowi o kogo chodzi. - Kupcy. Byli na tyle mili aby mnie zabrać ze sobą i nie kazać za to płacić. Tak to… wyszło, że trzeba zostawić swoje życie za sobą. Tak bywa. Może słyszałeś o tym mieście, jestem z Kaer Maga. Varisia. Także nie jestem nawet z waszego kraju.
- Nie. Raczej nic mi to nie mówi. To chyba daleko? - zadał nieśmiało pytanie.
- Oj, nieco… - w tym momencie Kharrickowi uruchomiła się potrzeba opowiadania tego co przydarzyło się na drodze. W większości nie były to mrożące krew w żyłach przygody, a głupkowate zdarzenia od karczmy do karczmy. Gawędzili tak jeszcze chwilę i nawet udało im się wciągnąć w rozmowę półorczych braci, którzy w kwestii karczemnych awantur też mieli niejakie doświadczenie. Mikel znalazł też chwilę by podzielić się z Kharrickiem swoimi pomysłami na wyjście sytuacji w jakiej znaleźli się teraz Phaendarczycy.
 
shewa92 jest offline