| Afterparty - część dziewiąta - Niech cię Terrence - sapnęła tylko Alice, owiewając gorącym oddechem penis Joakima, nim posłusznie wzięła go do ust. Trening jaki tu przechodziła wydawał się użyteczny. Było jej coraz łatwiej z Dahlem. Teraz już pewniej się do niego zabrała, nie biorąc go może tak głęboko jak wcześniej przymusił ją Terry, ale jednak robiąc to głębiej niż wcześniej sama. Zaczęła ssać i poruszać głową, żeby Dahl nie czuł się pozostawiony bez opieki.
Tymczasem de Trafford również nachylił się i zaczął bawić się jądrami Joakima. Najpierw zassał jedno, potem drugie… Następnie oba… Alice w tym czasie nie zaprzestawała swojej czynności. Zobaczyła, że de Trafford zaczął lizać mosznę Dahla niczym kot. Następnie przesunął język w górę i tarł nim tę długość, do której Harper nie docierała. Nawet nie musieli aż tak bardzo starać się i uważać, żeby nie uderzać w siebie głowami… Byli zadziwiająco zgranym tandemem. Zupełnie, jak gdyby nie pierwszy raz robili wspólnie coś takiego. Joakim na pewno mógł sobie tak pomyśleć.
- Nie cierpię… was… - wyrzęził. Następnie zaczął miotać się i uderzać głową o wezgłowie. Ciało Alice jednak unieruchamiało go. - Ja tego… nie wytrzymam… - głos załamał mu się lekko, jakby miał zaraz zacząć płakać. A może już to robił.
Śpiewaczka zmartwiła się o niego, ale nie przerywała tego co robiła. Nie mogła teraz przerwać, bo to byłoby dla niego zbyt bolesne w tym stanie. Przyspieszyła tylko ruch głową, by dać mu ulgę nieco szybciej. Spięła mięśnie ud, by lepiej utrzymać sobie jego biodra i klatkę piersiową pod sobą w bezruchu. Oparła się o niego biustem i dłońmi pogładziła jego uda tuż nad kolanami, knykciami drażniąc Terrence’a, który był tuż obok.
Najpierw usłyszała jęk. Następnie ciężar w jej ustach stał się jeszcze sztywniejszy… o ile to było możliwe. Wtedy zalała ją cała fontanna gorącej niczym lawa cieczy. Trwało to kilka długich sekund, zanim Joakim spuścił się w niej całkiem. Kiedy tylko to zrobił, a Alice uwolniła go ze swoich ust… De Trafford błyskawicznie złapał jej głowę i pocałował ją mocno. Ich języki złączyły się pośród morza słonego soku Dahla. Terry bez wątpienia również chciał go posmakować. Kropelki potu skapywały z jego włosów na jej twarz. Czuła, że jej sutki były tak sztywne, że ją bolały. Jak gdyby miały za chwilę wybuchnąć.
Jakimś tylko cudem rudowłosa nie zakrztusiła się i zdołała połknąć. Całując Terrence’a westchnęła i oparła dłoń na jego ramieniu. Czekała aż ją puści, chciała bowiem sprawdzić co z Joakimem i czy znowu nie próbował udusić się poduszką… Mimo, że jej ciało drżało od podniecenia, najpierw czuła powinność, żeby upewnić się co z mężczyzną, któremu właśnie na spółkę uczynili przyjemność.
Ten leżał nieruchomo i ciężko oddychał. Mamrotał pod nosem przekleństwa. Bez wątpienia był już kompletnie wybudzony.
- Jutro sobie porozmawiamy… - mruknął, nawet na nich nie patrząc. - Jutro…
Wtem Terry wyminął Alice i jej ciało, które znajdowało się tuż nad Joakimem. Przybliżył się, idąc kolanami po materacu, do jego głowy. Zaczął się nad nią masturbować. Co Dahl, rzecz jasna, zauważył.
- Nawet kurwa o tym nie myśl… - zaczął. - Ty jebany… gwałcicielu.
De Trafford na chwilę zostawił swoją męskość. Po to, aby uderzyć dłonią Joakima w policzek.
- Nikt nie będzie straszył mnie pod moim własnym dachem… - warknął. - Że zgwałci mnie, mojego gościa… i moją służbę…
Znów chwycił swojego penisa i kontynuował.
Alice powoli obróciła się, by usiąść na podbrzuszu Joakima przodem. Spojrzała na to co robił Terrence i wstrzymała oddech
- Naprawdę chcesz… - powiedziała, ale zaniemówiła. Przyglądała się przez moment męskości Terry’ego, a potem zerknęła na twarz Dahla. Czy ją też miał za gwałciciela? Otarła usta wierzchem prawej dłoni.
- Zrobię to - de Trafford poświadczył. - Otworzysz usta? - zapytał.
- Chyba cię pojebało… - Joakim warknął. - Jeżeli to zrobisz… - zaczął.
Ale nie dokończył, bo Terry dotykał się coraz szybciej. Ściągał swój napletek i naprowadzał go. Co chwilę ukazywał Dahlowi swoją żołądź po to, aby ją zaraz ukryć.
- Naprawdę chcesz…? - Joakim nieświadomie chyba powtórzył słowa Alice i tak jak ona zaniemówił. W porę zdążył zamknąć oczy, gdy wystrzeliła w nie solidna porcja białej spermy. Kleks zaczynał się na prawym policzku mężczyzny, szedł przez jego prawą powiekę i kończył na czole.
Terry głośno oddychał nad Joakimem, spoglądając na niego z góry z pożądaniem. Dahl natomiast westchnął, z ociąganiem podniósł rękę i zaczął wmasowywać nasienie de Trafforda w skórę twarzy. Chyba postanawiając w ten sposób pozbyć się go.
- Mam nadzieję, że już wszyscy są zaspokojeni? - zapytał po chwili zmęczony. - Nie wiem co ze mną robiliście… ale dudni mi w uszach. I aż mnie boli… - mruknął.
Harper przesunęła się do przodu, by położyć teraz i oprzeć łokcie na jego obojczyku
- A, to pewnie wtedy, jak wciągaliśmy cię za nogi po schodach i waliłeś głową o każdą krawędź. Wiesz, nieładnie jest zasypiać w środku imprezy, na prywatnym koncercie - powiedziała rozleniwionym, ale nadal lekko drżącym głosem. Właśnie leżała na Joakimie i była tego w stu procentach świadoma. Więcej. On też był tego świadomy, a w tym łóżku był jeszcze Terrence. Kręciło jej się w głowie i oczy miała nadal zaszklone. Przyglądała się teraz to Dahlowi, to de Traffordowi.
Anglik usiadł na materacu obok głowy Joakima i spoglądał na sufit z uśmiechem. Chyba wcale nie żałował tego, co się wydarzyło w tej sypialni.
- To całkiem możliwe - Dahl odpowiedział. - Ale istnieje też opcja… że z przyjemności. Choć nie chcę tego przyznać - jęknął. - Nie pamiętam, kiedy ostatni raz ktoś był taki względem mnie… - zamilkł, szukając słowa. - Łapczywy.
Terry zaśmiał się na to.
Tymczasem panna Harper zawstydziła się. Nie wtedy, gdy Terrence nękał ją za zasłoną, nie gdy przyszli do tej sypialni i zaczęli to robić przy śpiącym Joakimie. Nie gdy brała go do ust tak łapczywie… Dokładnie teraz szkarłat wypalił na jej policzkach, mieszając się z bladym światłem księżyca, a kobieta odwróciła głowę na bok. Coś wymamrotała, a po chwili zamilkła.
- Jesteś jak mityczne stworzenie… Nie żebym chciała brać do ust mityczne stworzenia… Znaczy się… Nie… dobra… Hm… Co ja chciałam powiedzieć? - powiedziała i zamknęła oczy zasłaniając palcami twarz.
Tymczasem Terry położył się obok Joakima i zaczął bawić się włosami na jego klatce piersiowej. Podpierał głowę lewą ręką, patrząc na niego nieco z góry.
- A wiesz, że tuż przed tym, jak się tobą zajęliśmy… to weszliśmy do tej sypialni, żeby pieprzyć się z sobą? Przy tobie? I to zrobiliśmy.
Zdawało się, że de Trafford nie zamierzał pomagać Alice w jej zawstydzeniu.
Harper cała się spięła i spojrzała na Terrence’a
- Zamierzasz mu teraz wszystko opowiadać? - zapytała wdzięczna za zmianę tematu, ale jednocześnie sztywna, bo leżała na Joakimie i jeśli się wścieknie, to jeszcze ją zrzuci. Zerknęła na niego ostrożnie.
O dziwo Dahl wcale się nie zezłościł. Zamiast tego spojrzał na sufit i objął ją dłońmi. Głaskał ją delikatnie po plecach.
- Nie dziwię ci się, że masz takie potrzeby, Alice. To normalne - rzekł. - Pewnie nawet nie moglibyśmy uprawiać seksu, nawet gdybyśmy chcieli. Nie z moją fizjonomią. Natomiast taki Terry… pewnie nawet nie zauważasz, kiedy wchodzi. Prawda? - uśmiechnął się zaczepnie.
Alice otworzyła szerzej oczy, po czym zmrużyła je
- Oooooh… No nie wiem. Trzeba by było pewnie sprawdzić. Szkoda, że wcześniej się nad tym nie zastanowiłeś i wolałeś być zajęty kurwowaniem i przeklinaniem na nas, gdy ja miałam zajęty przełyk. Wtedy byście mogli faktycznie się licytować. A tak to. Pfft… - rozłożyła dłonie i oparła czoło o jego obojczyk. Uśmiechnęła się czując ulgę, że mimo wszystko nie została potraktowana jak talerz z jadalni. Rozluźniła się i ułożyła odrobinę wygodniej. Zsunęła też uda, żeby leżeć odrobinę bardziej przyzwoicie.
Terry roześmiał się.
- Alice, ale mogłabyś przynajmniej zaprzeczyć, że jednak coś czujesz, kiedy się w tobie poruszam - mężczyzna podźwignął się i pocałował ją w usta.
Śpiewaczka mruknęła mu w nie czule i podniosła dłoń by go pogłaskać po policzku, zapewniając że oboje doskonale wiedzą co czuła, a czego nie. Nawet jeśli tego nie powiedziała.
Następnie Terry obrócił się i spojrzał na Joakima ze złośliwym uśmiechem.
- Na serio było ci do twarzy z moją spermą - mruknął. - Ale teraz idę do łazienki - powiedział, po czym podźwignął się i opuścił łóżko.
- Aach… - Joakim nagle westchnął. Alice musiała zmrużyć brwi w niezrozumieniu, gdyż pospieszył z wyjaśnieniami. - Bardzo mocno… złapał mnie… - mruknął z pewnym zażenowaniem. - Zboczeniec.
Wnet drzwi toalety zamknęły się i rozległ się dźwięk prysznica. Joakim i Alice zostali sami. Mężczyzna pogładził jej włosy.
- Byłem zły… bo nie tak wyobrażałem sobie nasz pierwszy raz - mruknął po dłuższej chwili ciszy.
Kobieta spoglądała chwilę na drzwi w ciszy, po czym powoli przesunęła wzrok na Joakima
- Ja… Też nie tak… W Terrence’a wstąpił dziś natomiast szatan… I niestety mi się udzielił. Przepraszam… - powiedziała, znowu była zawstydzona i znowu odbiło się to w spięciu jej ciała. Spróbowała się zsunąć z Dahla na bok. Ale ten ją zatrzymał na miejscu. Chyba lubił jej ciepło.
- Nie wszystko może układa się dokładnie tak, jak sobie zamarzymy… Ale mimo to… trudno mi udawać, że jestem nieszczęśliwy i skrzywdzony - lekko zaśmiał się i przewrócił oczami. Następnie westchnął. - To było naprawdę… - zamilkł na moment. - Dobre. Może nie romantyczne - dodał. - Ale dobre.
Harper przyglądała mu się uważnie
- Mhm… Jak nazwałeś de Trafforda gwałcicielem, to ja się poczułam jak gwałciciel wiesz? - tyknęła go palcem w nos. Westchnęła i oparła czoło na jego obojczyku, po raz enty.
__________________ If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies... |