Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-12-2018, 16:30   #584
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Thomas Douglas

- Tutaj jest kuchnia - mężczyzna zaprowadził ją do pomieszczenia. Wystarczyło rzucić na niego okiem, aby upewnić się, że nikt nigdy nie gotował w niej. Przypomniały jej się zagracone blaty pani Dawson… to była ogromna różnica.
Thomas nabrał wody do czajnika i przycisnął przycisk. W konsekwencji szklana obudowa zapaliła się na fioletowo i rozległ się cichy syk, którego głośność wnet zaczęła narastać.
- A ja zrobię sobie kawę. Nie masz ochoty? - mężczyzna podszedł do eleganckiego, srebrnego ekspresu i nacisnął przycisk. Ten zaczął włączać się i przepłukiwać.
Alice rozglądała się chwilę po kuchni, po czym zerknęła na czajnik i ekspres
- Nie dziękuję, kawę już dziś wypiłam. Dwie pod rząd to trochę za dużo… Za to jakbyś mógł mi wskazać gdzie macie kosz, bo nie jestem przywiązana do tego jednorazowego kubka zbyt mocno - zauważyła, bo przecież cały czas miała ze sobą kubek po kawie, którą piła w drodze z hotelu. Nie wiedziała od czego miałaby zacząć dłuższą rozmowę z Thomasem, miała mętlik w głowie. Jego pojawienie się na scenie kompletnie ją wybiło z rytmu. Zerkała na drzwi do kuchni, jakby oczekując, że w każdej chwili pojawi się w nich Robert Douglas.
- Musisz nam ufać… - mruknął Thomas. Kiedy Alice rzuciła mu pytające spojrzenie, szybko kontynuował. - Przepraszam, to takie zboczenie zawodowe. Kubki ze śladami DNA… - zaśmiał się, pocierając skroń. - Na jaką masz ochotę? Mamy zwykłą, earl greya, ale też zieloną i owocową. Jeżeli jesteś zdenerwowana, to mamy tu melisę. Ostatnio mama wypija jej hektolitrami. Chyba nie zauważyła, że jeszcze nie działa. Albo zauważyła, ale nie porzuciła nadziei.
Śpiewaczka uniosła lekko kącik ust
- Może po prostu czuję się bezpiecznie… Bo w takim domu to mało co człowiekowi może grozić - odpowiedziała na jego słowa apropo DNA. Choć kusiło ją, by nawiązać do zupełnie czego innego.
- Owocowa będzie w porządku. Nie słodzę - dodała w temacie herbaty. Domyślała się, czemu ta kobieta wypijała takie ilości melisy… Mina jej lekko zrzedła.
Mężczyzna zalał saszetkę, po czym postawił ją przed Alice.
- Usiądź - spojrzał na barowy stolik przy blacie, przy którym rodzina zapewne rano spożywała śniadanie.
Wnet sam zajął miejsce po drugiej stronie, popijając brunatnego płynu z kubka z napisem “najlepszy ojciec na świecie”. Chyba kompletnie nie zwrócił uwagi na to, z czego pił. Albo nie przywiązywał do tego żadnej uwagi.
- Fajnie, że do nas wpadłaś… Chodź w sumie mogłaś mnie tu nie zastać, bo jestem jedynie chwilowo z rodzicami. Potrzebują wsparcia po tym wszystkim, co się przydarzyło. Nasza rodzina była… ech - machnął ręką. - Nie przyszłaś tutaj wysłuchiwać żali - uśmiechnął się półgębkiem.
Rudowłosa usiadła i podziękowała kiwnięciem głowy za filiżankę z herbatą. Przysunęła ją do siebie prawą ręką. Zaraz przysłuchiwała się chwilę Thomasowi
- Powiedz mi Thomasie... Jak myślisz, z jakiego powodu mogę tu dziś być? - zapytała w sumie ciekawa jego opinii w tej kwestii. Bo trochę się mylił, sprawy jego rodziny, dotyczyły również i jej, po pierwsze dlatego, bo wiedziała co się stało z Natalie, po drugie dlatego, że wszyscy byli dziećmi tego samego mężczyzny…
Douglas pokręcił głową.
- Szczerze… zastanawiam się na ten temat od samego początku. Bo skoro to nie moje mieszkanie… to raczej nie mogłaś się mnie tu spodziewać. A jednak przyszłaś tu… Mówiłaś, że do mojego ojca? Tylko po co? O ile nie jesteś jego kolejną… proszę, wybacz mi, kochanką… To o czym możesz chcieć z nim porozmawiać? - mruknął, rozmyślając. - Chyba że… ale to niemożliwe - zmarszczył brwi. - Żebyś wiedziała cokolwiek o…? - posłał jej pytające spojrzenie. Alice miała wrażenie, że wstrzymał oddech. Jemu zapewne też zależało na Natalie. Przecież była jego siostrą!
Harper wytrzymała jego pytające spojrzenie z cierpliwością kogoś, kto przeżył niejedno.
- Myślę, że kwestia tego co tu robię bardzo szybko się wyjaśni, gdy będę mogła zamienić już kilka słów z twoim ojcem. Co do innych tematów, o których mogłabym coś wiedzieć… To nie jestem pewna, czy wiem o czym mówisz. Przepraszam. Przyszłam w jakimś złym czasie? - zagrała to, niemal bezbłędnie. Jej spojrzenie bowiem pozostawało niewzruszone, choć zapewne powinna wyglądać na lekko zaniepokojoną, albo zaciekawioną o co może chodzić Thomasowi. Była zbyt usilnie spokojna. Wyczuła to u siebie i zaraz uniosła filiżankę oburącz, aby się napić ciepłej jeszcze herbaty.
- To nie jest żadna tajemnica, mogę ci powiedzieć - rzekł mężczyzna. - Jeszcze niedawno Douglasowie byli wspaniałą, przynajmniej patrząc z zewnątrz, rodziną. Ojciec agent FBI, matka dentystka. Najstarszy ich syn, Arthur, chirurg-ortopeda. Ja poszedłem w ślady taty i pracujemy w tym samym miejscu. Finn, programista, mieszka w San Francisco z żoną i malutkim synkiem, chyba nie skończył jeszcze roku. Connor studiował w Quantico, chciał być analitykiem. Natalie pracowała jako archeolożka. Wszystko zaczęło psuć się, kiedy wyszły na jaw zdrady ojca. Peter Morris, policjant, wkroczył do rodziny jako nasz przyrodni brat. Potem Connor zginął w wypadku samochodowym, tu w Portland. Trafił do szpitala, gdzie Arthur, jako chirurg na dyżurze, nie był w stanie go operować. Jak mógłby kroić i zaszywać braciszka? Pewnie by mógł, ale tego nie zrobił. Rozpił się, zrobił kilka awantur po wódce w szpitalu i obecnie jest bezrobotny. Jakby tego nie brakowało, Natalie zaginęła bez wieści i całe FBI jest bezsilne. Pewnie już nie żyje, bóg wie dlaczego. Finn odciął się od reszty rodziny, Arthur trafił na odwyk… Matka przeżyła pierwsze załamanie nerwowe miesiąc temu, jest coraz gorzej, była już u psychologów, a wczoraj miała pierwsze spotkanie z psychiatrą. Tata również leczy się, tyle że w burdelach, a ja… - wzruszył ramionami. - A ja… Nie wiem, co ja. Jem czipsy, oglądam kreskówki i teraz z tobą rozmawiam, popijając kawą słowa.
Śpiewaczka poruszyła się, gdy w tak niezręczny sposób Thomas przedstawił jej sytuację w ich rodzinie. Odstawiła herbatę i przechyliła głowę
- Jest mi niezmiernie przykro z powodu tego wszystkiego co wam się przytrafiło. Moje najszczersze kondolencje… Mam nadzieję, że się nie załamiesz. Dobrze, że w takim czasie pozostajesz z rodzicami - powiedziała pocieszającym tonem. Myślenie o Natalie było dla niej niezmiernie niewygodne… Zwłaszcza, że mieli ją za zaginioną, a ona miała odpowiedzi, których chcieli, a nie mogła ich im podać.
- Mogę cię więc od razu upewnić w tym, że nie. Nie jestem kochanką twojego taty - dodała, chcąc rozwiać jego wcześniejsze wątpliwości.
- Jesteś chyba pierwszą kobietą, która powiedziała coś takiego - zaśmiał się. - Szczerze mówiąc… nie wiem, co to o mnie znaczy, ale jakoś to do mnie nie dociera i nie przejmuję się. Jakbym znajdował się w kompletnie innej rzeczywistości - wzruszył ramionami. - Zamierzam niedługo wrócić do siebie, bo moja obecność nie bardzo pomaga rodzicom. Tak mi się wydaje. Myślę, że potrzebujemy po prostu czasu. Będzie tylko lepiej. Ale jeśli wcale nie i zacznie dziać się jeszcze gorzej… to nikogo to nie zdziwi - wzruszył ramionami. - Jest pewna określona ilość rzeczy, które możesz znieść, zanim przestanie cię to wszystko obchodzić.

Mężczyzna wstał po wypiciu kawy i rozprostował się.
- Zobaczę, czy tata jest w gabinecie, dobrze?
 
Ombrose jest offline