Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-12-2018, 16:38   #589
Vesca
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
Pożegnanie z ojcem - część druga

Śpiewaczka popatrzyła na swojego ojca
- Wybaczyłam, bo postanowiłeś mnie jednak przyjąć, porozmawiać… Nie odrzuciłeś mnie teraz, choć zrobiłeś to kiedyś. Ale jak przestaniesz dzwonić, to się pogniewamy - powiedziała i uśmiechnęła się, by nieco rozluźnić napięcie.
Mężczyzna również uśmiechnął się. Następnie spojrzał na nią chwilę dłużej.
- Wyglądasz zupełnie, jak ona… - westchnął bardziej do siebie, niż do Alice.
Kobieta uśmiechnęła się i pokręciła głową
- Niezupełnie… Mama miała bardziej intensywny, zielony kolor oczu. moje są bardziej niebieskie. To główna różnica. Bo z resztą to faktycznie, ponoć bardzo ją przypominam. Babcia zawsze tak mówiła - mruknęła wspominając to.
- Będę musiała zamówić taksówkę. Bo nadal pada - zmieniła temat. Wolała nie przegiąć z czasem. Nie mogła długo zostać w Portland.
- Oczywiście - rzekł mężczyzna. - Sam zamówię. Mam całkiem pokaźną zniżkę w jednej z firm taksówkarskich - wyjaśnił i sięgnął po komórkę, która była na stole. - A może wolisz, żebym osobiście zawiózł się? - zapytał.
Harper uśmiechnęła się znowu do ojca
- Ależ nie trzeba. Taksówka w zupełności wystarczy. Nie chcę cię wyciągać z domu w tak beznadziejną pogodę. W takie dni lepiej zostać w ciepłym domu - powiedziała z troską. Wolała nie myśleć o tym, że mogłoby mu się coś stać na drodze. Chyba by sobie nie wybaczyła.
- Dobrze. Jesteś pewna, że nie chcesz zostać jeszcze dłużej? - zapytał.
Śpiewaczka westchnęła
- Chciałabym, ale akurat tym razem nie mogę. Obiecuję jednak, że za którymś razem zostanę, może nawet na weekend - znowu przyrzekła Robertowi.
Mężczyzna skinął głową i wykręcił numer. Rozmowa trwała jedynie kilka sekund. Następnie odłożył telefon i zaczęli iść w stronę parteru.
- Chcę, żebyś wiedziała, że zawsze będziesz tu mile widziana - rzekł do niej, kiedy schodzili po schodach.
Alice wzięła swoją torebkę i poprawiła rękawiczki
- Cieszę się niezmiernie - powiedziała uprzejmie do ojca, kiedy schodzili na dół
- Mam nadzieję, że choć odrobinę poprawiłam ci humor, mimo tego całego przygnębiającego czasu - dodała.
Mężczyzna westchnął, przypominając sobie o nieciekawej rodzinnej sytuacji.
- Tak… - rzekł. - Nie sądzę, żeby to spotkanie mogło potoczyć się lepiej. Jestem szczęśliwy, że wyrosłaś na taką silną i piękną kobietę, również bez mojej pomocy. Ale chcę, żebyś wiedziała, że zawsze możesz na mnie liczyć. Zadzwoń do mnie w razie problemów, a ja… postaram ci się pomóc.
Ruszyli korytarzem w kierunku drzwi wyjściowych. Zobaczyli palącego na zewnątrz Thomasa. Spoglądał na pochmurne niebo i ulice, o które obijał się deszcz.
Harper kiwnęła głową
- I vice versa… Gdyby coś się działo, chcę żebyś wiedział, że możesz na mnie liczyć - powiedziała obiecując ojcu jeszcze coś. Zerknęła na Thomasa i na deszczową pogodę. Już robiło jej się zimno od samego myślenia, że będzie musiała znów ruszyć na ten deszcz. Postanowiła, że następnym razem będzie brała pod uwagę prognozy pogody.
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...
Vesca jest offline