Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-12-2018, 20:57   #11
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Kyomasa obrócił się i popchnął Orochiego na ziemię. Wpatrywał się w niego roziskrzonym wzrokiem choć jego mina zdradzała, że jest zagubiony.
- Chcę cię posiąść. - Ciało mężczyzny spięło się, a Hana dostrzegł niewielką plamkę krwi, która przebiła się przez opatrunek.
- Jestem po to, by spełniać twoje życzenia panie... - powiedział posłusznie Orochi, stając na czworakach i wypinając pośladki w stronę klienta - Tylko uważaj na swoje zdrowie panie. Nie chcemy przecież byś... się przeforsował. - powiedział z uśmiechem.
Samuraj sięgnął do pośladków Hany i przesunął między nimi palcami. Ostrożnie zahaczył o znajdujący się tam otwór. W tym momencie z ust Kyomasy wydobyło się ciche przekleństwo. Usiadł na ziemi tuż za Orochim.
- To… - Widać było jak się waha. Ujął własną męskość w dłoń i spojrzał na nią, a potem na Hanę. - Pokaż mi… - Zawahał się. - Usiądź na nim.
Orochi skinął głową. Nie uśmiechał się, by Kyomasa nie pomyślał, że się z niego naśmiewa.
Wstał, rozłożył na ziemi kilka ręczników, po czym wskazał mężczyźnie, by położył się na nich na plecach.
Następnie nasmarował dłonie smarowidłem, którym zwykle natłuszczało się skórę, by nie pękała i by łatwiej masowało się klientów. Zaczął pieścić znów męskość samuraja palcami.
- Spróbuj się odprężyć mój panie. Wszystkim się zajmę... - obiecał.
Samuraj wykonywał polecenia z ociąganiem, cały czas z uwagą obserwując poczynania chłopaka. Gdy Orochi dotknął ponownie jego męskości z ust Kyomasy wyrwało się syknięcie. Spiął się i zesztywniał, leżąc na ziemi, a Hana nabrał pewności, że nie jest to osoba nawykła do bezczynności.
- Jesteś taki.. Młody. - Powiedział rozpalonym głosem. Męskość samuraja drżała w dłoniach Orochiego.
Tym razem chłopak nie przeciągał rozkoszy, gdy skończył rozprowadzać smarowidło, usiadł okrakiem na Kyomasie, patrząc mu w oczy.
- Czy to źle? - zapytał cicho, jednocześnie jedną dłoń ujmując członka mężczyzny i powolutku wprowadzając go do swojego wnętrza. Choć starał się rozluźnić i tak jęknął, gdy męskość pokonała barierę i wsunęła się do środka.
Samuraj chwycił biodra Orochiego i mocno zacisnął palce wbijając je w skórę chłopaka. Przez chwilę wydawało się, że Kyomasa naciągnie na siebie Hanę, jednak się powstrzymał. Patrzył na niego rozpalonym wzrokiem, oddychając z trudem.
- Nie. - Wycharczał. - Ciasno.. Nie boli, cię to?
Orochi przygryzł wargę, wahając się co ma powiedzieć.
- Tro...chę, ale też... sprawia przyjemność. Nie musisz tak się o mnie troszczyć, panie. Jestem tu dla ciebie... - szepnął, powoli poruszając biodrami i nabijając się coraz głębiej.
Kyomasa przyglądał mu się, patrząc jak jego własna męskość znika w cianym wnętrzu. Nagle chwycił mocno chłopaka i przewrócił tak, że Orochi wylądował plecami na starannie ułożonych przez siebie ręcznikach. Długie włosy samuraja opadły na twarz gejszy gdy wpatrywał się wprost w jego oczy.
- A nie jesteś tu bo polecił tak Ashikaga? - Biodra mężczyzny poruszyły się powoli wysuwając męskość z Hany, tylko po to by gwałtownie się ponownie w niego wbić.
Orochi jęknął z bólu, ale i pożądania. Dłońmi złapał boki kochanka, mimowolnie podziwiając jego muskulaturę.
- A czy to... się musi wykluczać? - zapytał, z trudem łapiąc powietrze.
- Wykluczać.. Nie. - Wyraźnie jednak nie był to fakt, z którego Kyomasa był zadowolony. Odchylił się do tyłu dzięki czemu Orochi mógł oglądać jego umięśnione ciało w pełnej okazałości i nałożył sobie nogi chłopaka na ramiona. Całkowicie nie zważał na to, że jedno jest zabandażowane i plama na nim zaczyna się pomału powiększać. Ujął pośladki Orochiego i zaczął pomału poruszać jego ciałem, wychodząc mu przy okazji, biodrami naprzeciw. Jego ciemne oczy wpatrywały się uważnie w twarz gejszy. Wyglądało jakby samuraj nie chciał mu sprawiać bólu, ale może Hanie tylko się tak wydawało? Ruchy nadal były stanowcze i głębokie mimo niespiesznego tempa.
Orochi wił się i jęczał słodko, nie musząc nawet tego udawać. Choć zawsze wstydził się przyznać to przed samym sobą, czuł, że mężczyźni i kobiety podniecają go w tym samym stopniu, a ten tutaj... był niczym ziszczenie jego marzeń - młody, piękny, silny, temperamentny, a jednak nie brutalny... Chłopak czuł, że niedługo i on dojdzie.
Pozwalając sobie na odrobinę egoizmu, jedną ręką zaczął pieścić swoja męskość, drugą zaś gładząc bok i udo kochanka.
- Cieszę się, że... pan Ashikaga wybrał do tego... właśnie mnie... bardzo się cieszę... Kyomasa-san..
- Jakby… wszystko wiedział. - Ruchy Kyomasy stały się agresywniejsze. Jednak nadal wyglądał tak jakby w każdej chwili był gotowy przerwać zabawę, gdyby na twarzy Orochiego pojawił się choć ślad bólu.
- Oooo taaak... - jęczał chłopak, choć nie miało to nic wspólnego z tematem syna szoguna. Po chwili trysnął wprost na podbrzusze kochanka.
Samuraj przyglądał się temu zafascynowany. Zwolnił nieco ruchy pozwalając chłopakowi dojść do siebie i niespiesznie opuścił jego ciało. Sprawnym ruchem obrócił gejsze na brzuch i ustawił w pozycji, od której chciał zacząć Orochi. Nie minęła chwila, a chłopak poczuł jak męskość Kyomasy ponownie się w nim zanurza i sprawnie powraca do przerwanego tempa.
Orochi dyszał pod nim jak kowalski miech, całkiem tracąc opanowanie i poddając się tej słodkiej, nieco bolesnej rozkoszy, jakiej doświadczał.
- Tak trudno uwierzyć... że robisz to pierwszy raz... panie... jesteś... niesamowity... och!
Kyomasa prychnął i wbił się w chłopaka do końca. Nie poruszając się pochylił się, a Orochi poczuł jak długie włosy samuraja opadły na jego ramię..
- Pierwszy raz… z mężczyzną. - Wyszeptał rozpalonym głosem tuż przy uchu chłopaka. Hana odniósł wrażenie, że zagrał kochankowi na ambicji, a chwilę poczuł, że ma rację. Dłoń Kyomasy pochwyciła męskość Orochiego i zaczęła się nią zabawiać. - To ciekawe… - Mężczyzna poruszył biodrami wbijając się w Hanę. - chyba Gejsze powinny najpierw zaspokajać swoich gości, prawda?
- Tak... wybacz panie... jeśli cię zawiodłem... - szeptał Orochi udręczonym, rozpalonym głosem, jednocześnie wijąc się pod samurajem. Zaczynał rozumieć czego ten pragnie i... chciał mu to dać, przyjmując rolę prostytutki, która przekroczyła swoje kompetencje, pozwalając sobie na wybuch własnych pragnień. - Co mogę zrobić... by to... naprawić? - udawał skruchę.
- Cały czas podkreślasz jakie masz doświadczenie… - Samuraj przyspieszył ruchy swoich bioder i dłoni. Orochi czuł jak kochanek rozpycha się w jego wnętrzu. Ciało Kyomasy drżało zwiastując zbliżający się szczyt. Pytanie czy samuraj znów go powstrzyma? Czy będzie dalej dręczył ciało Hany? - … a to mój pierwszy raz, prawda? Skąd mam wiedzieć? - Kolejny atak był już rzeczywiście agresywny, biodra Kyomasy uderzyły boleśnie o pośladki Orochiego.
- Język może skłamać, lecz nie oczy... nie ciało... - Orochi z trudem wypowiadał słowa, jęcząc pomiędzy nimi bezwstydnie. Przymknął przy tym oczy, i zacisnął dłonie na zmierzwionych ręcznikach, by jakoś zaprzeć się i wyjść naprzeciw gorącemu palowi, na który raz za razem był nabijany.
- Więc co takiego mówi moje ciało? - Kyomasa odchylił się. Puścił męskość Orochiego tylko po to by sięgnąć do pośladków chłopaka i je rozchylić. Kolejny sztych wszedł jeszcze głębiej.
“Że pragniesz syna szoguna” - mógł powiedzieć Orochi, lecz wstrzymał się. Nawet zalewajaca go rozkosz nie była w stanie przysłonić instynktu przetrwania.
- Ono mówi, że... jesteś nienasycony... i to dopiero początek... - powiedział wymijająco.
- A ty chcesz mi ulżyć? - Samuraj przyspieszył i Orochi nabrał pewności, że tym razem nie będzie powstrzymywał. Kyomasa miał siłę, którą nie dysponowali jego klienci z Ochaya. Nie był jednak jednym z rzezimieszków, którzy dręczyli jego ciało gdy został zupełnie sam. Z jakiegoś tylko znanego sobie powodu samuraj chciał by i Hana odczuł przyjemności, i choć nie miał wprawy wychodziło mu to całkiem dobrze.
- Chcę... pragnę... tego... pragnę... pana uszczęśliwić... całym sobą... - wysapał Orochi, wychodząc naprzeciw męskości samuraja swoimi pośladkami i przyjmując każdy jego sztych z westchnieniem zachwytu.
Kyomasa pochwycił mocno jego biodra i naciągnął na siebie. Zamarli i po chwili Hana poczuł jak znajome ciepło wypełnia jego wnętrze. Samuraj westchnął głośno i znów zaczął się poruszać. Orochi czuł jak palce mężczyzny drżą, jak zaciskają się na nim zachłannie. Ruchy były powolne, ospałe, a z każdym z nich w ciało chłopaka wlewało się coraz więcej.
- Więc mnie uszczęśliw. - Głos, który usłyszał za sobą należał do zadowolonego, spełnionego człowieka… choć Hana wyczuł w nim pewien żal.
Gejsza poruszał swoim ciałem tak, by spotęgować doznania klienta, a gdy ten wlał już weń cały swój sok rozkoszy, odwrócił się i spojrzał onieśmielony na mężczyznę.
- Myślę... myślę, że jeśli poprosisz panie Ashikagę o mnie, syn szoguna zgodzi się i... sekret się nie wyda, a ty sam... będziesz mógł spędzić jeszcze wiele takich wieczorów ze mna. Jeśli tego pragniesz, oczywiście.
Dłoń samuraja wędrowała po pośladku Hany.
- Zadbam o to by twój sekret się nie wydał ale nie wiem czemu uważasz, że takie wieczory mnie uszczęśliwią. - Spojrzenie Kyomasy było nieco zamglone, widać było że targają nim wątpliwości. Pomału wysunął się z Orochiego i usiadł na ziemi. Teraz Hana mógł zobaczyć jak bardzo ta zabawa nadwyrężyła ranę samuraja. Krwawa plama pokrywała już sporą część bandaża na piersi. - Umiesz zmienić opatrunek?
Chłopak aż zbladł ze strachu. Dopiero co omal nie doprowadził jednego klienta do zawału. Nie mógł nadwyrężać zdrowia kolejnego.
- Och... tak, jeśli to nic skomplikowanego, to mogę pomóc. - powiedział i wstał szybko. Nie bacząc na swoją nagość zaczął krzątać się pomiędzy półeczkami w szatni. Po chwili wrócił z naręczem czystych bandaży i maścią na rany.
- Wybacz panie - szepnął, nie patrząc Kyomasie w oczy, gdy powoli zdejmował stary bandaż - Myślałem... sądziłem, że mogę dać ci nieco szczęścia.
- Szwom chyba nic nie jest. - Gdy Orochi zdjął bandaż okazało się, że rana jest duża, wyglądała też na głęboką i znajdowała się niebezpiecznie blisko serca. Kyomasa zacisnął szczękę gdy zakrwawiony bandaż odkleił się od szwów. Jego zdrowa ręka powędrowała do twarzy chłopaka. Kciuk przesunął się po wardze Hany. - Może… rzeczywiście mógłbyś mi co nieco dać.
- Panie... - szepnął chłopak i pocałował jego kciuk. Nie mógł jednak pozwolić sobie na więcej czułości. Zaciskając zęby, skupił się na ranie - oczyścił ją, nasmarował, a potem zaczął zawijać nowy bandaż na umięśnionej piersi samuraja.
- Mam nadzieję, że to wystarczy. W razie gdyby pa się źle czuł, możemy wezwać balwierza, mieszka niedaleko.
- Nic mi nie będzie. - Kyomasa nachylił się i pocałował Orochiego. - Pewnie musisz wrócić do reszty towarzystwa?
Chłopak zamrugał oczami, nie spodziewając się delikatnego pocałunku. Dopiero po chwili dotarł do niego sens słów samuraja. Zastanowił się.
- Nie zostało to powiedziane. To zależy od pana, kiedy pan mnie odeśle lub zechce tam wrócić.
- Nie chce tam wracać. - Samuraj odsunął się nieco. Jego spojrzenie było zmęczone, a wizja powrotu do wspólnej sali sprawiła, że w kącikach oczu pojawiły się delikatne zmarszczki.
- Myślę, że nikt nie będzie miał nic przeciwko i syn szoguna wykaże się zrozumieniem, jeśli położysz się dziś wcześniej - podpowiedział Orochi.
- Szczególnie jak położe się w towarzystwie wybranej przez niego gejszy. - Kyomasa sięgnął po czarkę na sake. - Napij się ze mną Hano.
- Z przyjemnością, tutaj czy w pana... sypialni? - zapytał niepewnie chłopak. Wciąż nie umiał do końca rozgryźć uczuć samuraja. Czy był tylko zamiennikiem młodego Ashikagi? Czy naprawdę wojownik się zainteresował?
- A czy jedno wyklucza drugie? - Kyomasa podał chłopakowi naczynie i buteleczkę z sake i wziął czarkę dla siebie. Odpowiedź dziwnie pasowała zarówno do pytania, które padło głośno jak i tego w myślach gejszy.
 
Aiko jest offline