Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-12-2018, 11:04   #160
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
- Kkharricku! - charakterystyczny głos gnoma był łatwy do rozpoznania. Porvyn wypadł z chatki, niosąc z dumą jakieś nieduże zawiniątko. - Zamówienie go-otowe, naawet w dwóch egzempplarzaach! Nie wwyygląda może najlepiej, a..ale warunki były kiepskie. Ggrunt, że ddziała. - powiedział, wręczając je mężczyźnie.
- O! Wspaniale. Dzięki - złodziej od razu zaczął przymierzać ochraniacze sprawdzając jak sobie radzą.
- Jestem pod wrażeniem, że ci się udało je zrobić. Ta cała Kining powinna być z ciebie zadowolona. Nie wyglądało jednak abyście mieli dobre stosunki. O co w zasadzie szło?
Gnom skrzywił się na wspomnienie o dawnej szefowej.
- Oona zaaajmowałaa się bi..znesem, aa jja ddla nniej ppraacowałem. Koowal z niej doobry, aale jeestem lepszy ww detalach.
- Widzę - sztylet schował się a potem pojawił w dłoni złodzieja. - Świetne. Bardzo mi się przyda. Słuchaj jakbyś chciał abym na coś zwrócił uwagę w czasie naszych wypadów daj znać. Teraz to chyba najważniejsze.
- Naa sieebie uwaażaj, i naa resztę. Beez was szlag naas trafi
- odparował gnom, z uśmiechem przyglądając się urządzeniu - Niee jest zaa luźne?
- Nie… a właśnie pokaż jak je regulować. Możliwe, że coś za nimi będę chciał jeszcze schować
- złodziej wystawił rękę aby gnom mu pokazał co i jak.
- Działo się coś poważniejszego jak nas nie było?
Porvyn zręcznie przesuwał paski, regulując i poprawiając ułożenie karwaszy.
- Poza burzą było spokojnie, chociaż raz czy dwa ktoś wrócił z polowania poraniony, niby jakiś wielki dzik go zaatakował. Dunkir mówi, że to stary Bliznogęby. - mówił w tym czasie szybko, o dziwo się nie jąkając.
- W takim razie powinniśmy się nim zająć. Jeśli Sulim go nie przekona będzie dla nas problemem - złodziej pozwalał gnomowi pracować nie przeszkadzając. Widział, że to mu pomaga.
- Jak myślisz, co mógłbyś zrobić jeszcze z materiałów jakie masz?
- Dużo tego nie mam, raczej drobiazgi z resztek, jak to
- wskazał na oba karwasze, kończąc poprawki - No, skończone. To naależy się dzieesięć złoociszy - wyszczerzył się do Kharricka.
Złodziej wytrzeszczył oczy i padł na kolana w teatralnie dramatycznym geście kładąc przedramię na czole..
- Panie zlituj się! Nie mam tyle! - nie starał się brzmieć naturalnie. To miało być przedstawienie. - Nie oskubuj mnie z ostatków złocisza!
Oczywiście wygrzebał coś ze swojej chudej sakiewki i rzucił w powietrze. Głównie miedziaki.
Gnom zaśmiał się serdecznie.
- Zabierz to! Uuratowaliście mi żyycie, mam u was spoory dług.
- Heheh, wybacz musiałem
- złodziej zaczął zbierać monety żałując, że rozsypał je na trawie.
- Chyba brakuje mi karczmy i przedstawień. Dawno nie odgrywałem. A o dług się nie martw. Życie, za życie. To - złodziej aktywował obie bransolety na raz - uratuje mi je nie jeden raz.
- Maam nadzieję - Porvyn spojrzał zaskoczony na Kharricka - Jeesteś aaktorem, aalbo bardem?
- No niestety życie nieco inne ścieżki mi wyznaczyło, ale ta… myślę, że lubię odgrywać role. Niektóre przedstawienia bywają inspirujące. Z boku nieco ćwiczyłem kiedy miałem czas. Hehe. Heh. Może kiedyś. Najpierw tutaj i teraz. Trzeba rozprawić się z Kłami.
- Moożesz coś pookazać tutaj, może pooprawisz naastroje.
- Myślałem nad tym, ale… może jak się przeniesiemy. Mimo wszystko wydaje mi się, że donośne śmiechy i muzyka może ściągnąć na nas niechcianą uwagę. Aaaale!
- wyprostował się nagle gdy schował ostatnia monetę do sakiewki. - Ktoś coś wspominał o jaskiniach i może jak tam się przeniesiemy to wtedy dogadam się z Jet.


Kiedy zrobiło się ciemniej i rozpalono ognisko/a, a ludzie w końcu postanowili odpocząć Kharrick znów zakręcił się szukając swojego miejsca. Zatrzymał się spoglądając na rodzinę bliźniaków. Przez moment zastanawiał się po czym w końcu podszedł do nich.
- Wybaczcie, że przeszkadzam. Lauro? Możemy porozmawiać? - wskazał kciukiem miejsce nieco z boku obozu.
Laura uraczyła starszego mężczyznę jednym ze swoich spojrzeń które mogły oznaczać cały wachlarz katastrof które mogły się zdarzyć, od deszczu żab po materializowanie się innych plag w okolicy. Kolejne sekundy zdążyły minąć przedłużając ciszę jaka nastała po pytania, złodziej w końcu otrzymał odpowiedź. - Tak. - Wiedźma minęła go ruszając we wskazanym kierunku.
Mężczyźnie nie udało powstrzymać się od drobnego uśmiechu na twarzy. Pozwolił dziewczynie prowadzić.
- Wydaje mi się, że źle zaczęliśmy znajomość - wypalił jak już się zatrzymali nie dając jej czasu na zebranie myśli. Laura jeszcze się nie odezwała zamiast tego uniosła jedną brew w oznace zainteresowania co też może zaraz usłyszeć.
- Dzisiaj po rozmowie z Jacem, a potem z twoim bratem uznałem, że mogliśmy się nieco nie zrozumieć. Nie chciałem cię obrazić, ani naśmiewać. Przepraszam.
- Kharriku, czy masz ostatnio chęć pożywiać się muchami? - głos Laury był poważny i spokojny, ale pytanie było tak dziwaczne że złodziej mógł nie wiedzieć co powiedzieć, a Laura dała mu mało czasu zanim zadała kolejne.
-[i] Czy masz ostatnio ochotę zamieszkać na stałe w sadzawce a twoja skóra zrobiła się zielona i oślizgła?[/]
Złodziej westchnął.
- Nie dasz się tak łatwo przeprosić jak rozumiem?
-[i] Jeśli do tej chwili nie zmieniłeś się w obślizgłą żabę mieszkającą w jakiejś kałuży to możesz, nadal spać spokojnie.[/]- Nadając sens wcześniejszym pytaniom nawet nie dała mu zareagować, nadal w swoim spokojnym poważnym głosem dodała- Pomogłeś uratować moich rodziców przed śmiercią lub niewolą, jestem wdzięczna. Dziękuje.
Kharrick uśmiechnął się na jedną stronę wystawiając otwartą dłoń do dziewczyny.
- Nie spoufalaj się za bardzo mam pewną reputację którą lubię pielęgnować - Powiedziała ostro obdarzając go surowym spojrzeniem.
Dłoń nie została zabrana, a w oczach złodzieja zaświeciła się kolejna nuta rozbawienia.
- No weź, bratu będzie miło. - zachęcił.
Na skroni laury pojawiła się ledwo widoczna pulsująca żyłka, w oczach błysnąć gniew, choć dziewczyna spojrzała nad złodziejem w stronę swojej rodziny. Wyciągnęła dłoń łapiąc mężczyzny obdarzając go silnym uściskiem, no na tyle silnym na jaki nie grzesząca siłą Laura mogła sobie pozwolić. Jednocześnie pochyliła się do przodu i powiedziała ciszej by żadne dodatkowe wścibskie uszy nie mogły dosłyszeć.
- Uważaj ropuszko, bo jedno czego nie lubie to jak ktoś próbuje mnie zmanipulować. Mojego brata też to dotyczy - Jej głos był zimny i nadawał całej wypowiedzi obietnice czekających okropieństw, jeśli ktoś nie posłucha dobrej rady. Odsuwając się od niego obdarzyła go nie szczerym ale uroczym uśmiechem który wywołałby dreszcze niepokoju tych co znali ją dłużej.
Złodziej nie miał pewności, że wiedźma była w stanie uczynić mu krzywdę. Tylko, że i on odgrywał swoją rolę, a w tym się szczycił. Dlatego też pochylił się aby ucałować dłoń dziewczyny tak jak wcześniej to uczynił z Rhyną.
- Będę pamiętać zacna damo - powiedział puszczając i wycofując się z rozmowy.
-[i] Słusznie.[/]- Przyznała cofając rękę i zaplatając z drugą na piersi - Czy tylko po to mnie oddaliłeś od rodziny?
- Uznałem, że łatwiej będzie przeprowadzić tę rozmowę w cztery oczy, a nie na forum. Ale tak, tylko, czy też aż, po to.
- Następnym razem po prostu powiedz o co ci chodzi bez bawienia się w dziecinne podchody. I sugeruje wziąć jednak te zioła co ci wcześniej dałam
- A co one robią? Bo mój żołądek ma się całkiem dobrze.
- Zdrowy mężczyzna w twoim wieku nie rzyga bez powodu na widok większej ilości pająków, Mikel mówił że jesteś z daleka, znaczy że coś co dodajemy tu do jedzenia może ci nieświadomie szkodzić. - znowu ten stoicki spokojny beznamiętny głos. No i wytłumaczenie swoich akcji z wcześniej które nagle nie wyglądały na złośliwość a pomoc.
- Jedni rzygają widząc roztopione trupy przez pajęczy jad inni jak widzą wychodzące z gardła pająki. Widać na mnie działa to drugie. - stwierdził Kharrick tracąc nieco humor.
- Tak zdarzają się czasem i takie płaksy w grupie. - przyznała dziewczyna.
Wzrok mężczyzny uniósł się na moment w stronę nieba. Pokręcił głową.
- Na siłę miły nie będę. Nie chcesz rozejmu to nie. Dobrej nocy słodziutka. - odwrócił się na pięcie mając dość słuchania obelg.
Laura nie wiedziała co ma bycie miłym do współpracy między ludźmi. Nie zamierzała rozmawiać do jego pleców więc się nie odezwała i wróciła do rodziny. Zastanawiając się czy nie zrobiła gdzieś błędu w tej rozmowie i czegoś nie opacznie zrozumiała.
 
Asderuki jest offline