- Że skąd? - jedna głowa jakby obróciła się w pokazywanym kierunku.
- No jak to jak udowodnić?
- Tak normalnie!
- Myślicie, że kłamią?
Osobnicy za bramą wdali się w jakąś cichszą, zażartą dyskusję. Trwała chwilę, zanim znów się nie odezwał jeden z nich.
- Niziołka może wejść! - oznajmił. Głowa w hełmie zniknęła, a chwilę potem uchyliła się brama. - Zostanie poddana sprawdzianowi nie bycia od NIEGO!
Zabrzmiało to pompatycznie, nawet za bardzo. Luna zaglądając przez szparę tworzącą teraz wejście do wioski, ujrzała pyzatego i za grubego do tej roli niziołka w hełmie, niedopasowanej zbroi i skróconej na potrzeby niewielkiego ciała włóczni w ręku.
Weszła do środka, w zasadzie stojąc w bramie jeszcze, gdy po schodkach ustawionych obok zszedł chudzielec z burzą jasnych włosów. W koszuli nocnej sięgającej kolan.
- Po trzykroć głośno wyrzeknij się NIEGO! - zadeklarował.
Trzeci stał ciągle na podejście, wyglądając przez szparę na pozostałych.