Wyczucie czasu Wróbel miał iście mistrzowskie. Gdy tylko wyczuł ruch koło siebie odwrócił się tylko po to by… - Smakował posiłek? Może coś jeszcze? - zapytała kelnerka, widział ją pierwszy raz, wcześniej obsługiwała go inna. - Może pomóc panu się położyć?
Musiała mu czytać w myślach, bo propozycja była idealnie zgrana z nagłym osłabieniem członków… nóg i rąk mości karczmarzu! Polej wszystkim, ale z umiarem by nie skończyli jak nasz Kuba, który właśnie spływał z ławy w jakże miłe objęcia kelnerki. Na jego szczęście zatracił świadomość, gdy ta przekazała go w mocarne, ale już nie tak delikatne objęcia kompana. Kompana, który posturą mógłby obdzielić dwóch mniejszych mężczyzn.
Vince, pocąc się jak świnia, chodził i rozpytywał. Nagle zauważył nad tłumem charakterystyczne pióro z kapelusza Wróbla. Przepchnął się przez ciżbę niczym z żubr przez zarośla i już miał zawołać, gdy zobaczył, że kapelusz znajduje się na głowie drągala dźwigającego zrolowany dywan na ramieniu. Drągal był w towarzystwie jakiejś mieszczki, która zakasawszy spódnicę starała się nadążyć za jego długimi krokami.
Widok wydałby mu się śmieszny, gdyby nie to, że z dywanu wystawały buty. Vince nie był na bieżąco w sprawach mody, ale te buty akurat wydały mu się znajome. Podobnie jak kapelusz na głowie drągala. |