- Kto jest? Co jest?! Marianka uciekaj! Gotte uciekaj! Nurgell ratuj! Napadają!- krzyczał Gotte biegając po pokoju.
Gotte usłyszał, jak przy zamieszaniu na dole Ogr pyta zbrojnych o co chodzi. W odpowiedzi usłyszał, ze ma zejść ze schodów i powiedzieć, gdzie mieszka Anka Mari. Nurgell odpowiadział, że Anka mieszka w suterenie.
Marianka w pośpiechu zamknęła drzwi.
- Gdzie mam uciekać, Gotte? - rzuciła z wyrzutem i podbiegła do niego.
Następnie chwyciła w ramiona panikującego kuzyna i zatrzymała go, a patrząc w oczy powiedziała.
- Słuchaj mnie uważnie. Oni nie mogą wejść na górę. Tam jest Rudi Miller, mój brat. Jest... chory. Pod żadnym pozorem go nie dotykajcie.
W tym czasie do drzwi zaczęli się dobijać strażnicy.
Oboje spojrzeli w tamtą stronę. Drzwi nie wytrzymają długo pod ciosami toporów.
- Otwierać w imieniu prawa!
- Aleś to ty stąd nie ja. To ty wiesz gdzie ućkać nie ja. Ućkaj, a ja powiem, żem cię nie złapał. A Rudi, jak chory, to i tak nie ucieknie. Ućkaj, ućkaj - polecił Mariance.
- Ja już łotwieram, ino ją łapię. Ale już lecę do was. Nie bijcie, ady lecem. Ja dobry - zawołał do strażników. - Nurgel, wołej żeby drzwi pana twego nie bili i że Gotte dobry. Już lecem przeciem.
- Pobiegła do okna wychodzącego na tyły budynku.
Kiedy otworzyła okiennice zaczęło się rąbanie drzwi.
- Rudiego nie mogą znaleźć! Idź otwórz im drzwi. - poleciła.
Tak też Gotte zrobił. Pobiegł do drzwi krzycząc, że już otwiera. Zagrał na czasie ile mógł kombinując z zamkiem.
- Oknem ucieka - krzyknął otwierając straży, by po chwili poczuć tępy ból z tyłu głowy i wpaść w wirujące ramiona ciemności. |