Wątek: Mafia - Avalon
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-12-2018, 23:38   #10
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację

Bretania, odkąd sięgał pamięcią, kojarzyła mu się z mżawką, z szumem fal, wdzierających się w poszarpaną kamienistą plażę. Barwy Bretanii, którą pamiętał, to szarość i biel. I oczywiście aqua marina, jakżeby inaczej.

Dotknął boku konia ostrogą, ruszył w stronę wydm, szczelniej otulając się płaszczem. Drobne krople - zbyt drobne, by wsiąkać - osiadały gęsto na tkaninie, na grzywie konia, mętną parą ćmiły połysk metalowych części ekwipunku. Horyzont wypluwał ciężkie, kłębiaste, szarobiałe chmury, toczące się po niebie w stronę lądu. Wjechał na pagórek, porośnięty kępami sztywnej, szarej trawy. I wtedy ją zobaczył, czarną na tle nieba, nieruchomą cytadelę Camelotu.
Podjechał bliżej. Koń ciężko stąpał po piachu, wilgotnym tylko cienką, wierzchnią warstwą, pękającą pod naciskiem kopyt.


***

Nie lubił zamkniętych bram, opuszczonych krat, podniesionych zwodzonych mostów. Nie lubił stać niczym dureń nad śmierdzącą fosą. Nienawidził zrywać sobie gardła, odpowiadając knechtom, niezrozumiale krzyczącym z blanków i zza ambrazur, nie wiedząc, czy lżą go, kpią czy pytają o imię.
Nienawidził podawać imienia, kiedy nie miał ochoty go podawać.
Dobrze się tedy złożyło, ze brama była otwarta, krata podniesiona, a wsparci na halabardach i partyzanach knechci niespecjalnie gorliwi.

W bramie skłonił hełm, pięścią w rękawicy dotknął kolczugi na piersi. Nie przedstawił się. Miał prawo. Odwrócona tarcza przy jego kolanie była czytelnym i szanowanym sygnałem chęci utrzymania incognito. Obyczaj rycerski zaczynał już na dobre przybierać charakter powszechnie uznawanej normy. Nie był to wcale najzdrowszy objaw, zważywszy, że obyczaj rycerski stawa się coraz bardziej idiotyczny i niemożebnie dziwaczał.

***

Zamek był przeraźliwie pusty. Jak wymarły. Było zimno, a widok czarnych, wygaszonych kominków sprawiał, ze robiło się jeszcze zimniej. Najemnik czekał z innymi w wielkiej, zimnej sali tronowej, wśród skośnych smug światła, wpadającego przez ostrołukowe okna. Nie czekał długo. Skrzypnęły niskie drzwi.
~Teraz - pomyślał, a myśl rozbłysła mu pod czaszka jak biały, chłodny, oślepiający płomień okazując na moment długą, nie kończącą się glebie czarnego korytarza. Teraz...

- "Ja, Artur, Król Wasz, jestem w potrzebie... - usłyszał od herolda w bogato zdobionym czerwonym płaszczu i fantazyjnym kapeluszu. Nie był zdziwiony. Legenda musiała się dopełnić. Nie był też zdziwiony tym, że na liście pojawiło się także jego imię.
Morhołt z Ulsteru.

Czuł zapach jabłek.

 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 11-12-2018 o 00:56.
hen_cerbin jest offline