Oleg nie zdążył się jeszcze dobrze rozbudzić, a już został wyciągnięty na zewnątrz, zaciągnięty w miejsce, gdzie wcześniej mieli obóz i obity do nieprzytomności przez Galeba, który w końcu postanowił spełnić swoje groźby.
Za Olegiem nie wstawił się absolutnie nikt, a Gustaw, rzekomo dowodzący, zignorował całą sytuację. Podobnie jak jego zastępca - Detlef pozłościł się i wyszedł na zewnątrz. I tyle.
Obaj tak samo zignorowali to, co działo się w innym pomieszczeniu.
Krzyku nie zignorował Bert, który wbiegł tam by uspokoić, rozproszyć lub w ostateczności ogłuszyć Kapturka. Gdy tylko wszedł zauważył, że dziewczynę złapała i przytula już akolitka, która również brnie w kłamstwo, jakie wypowiedział Loftus.
Tam po rzuceniu czaru przez maga, na kończynach i gardle dziewczyny zacisnęły się czarne sznury cienia, skutecznie uniemożliwiając jej dalsze krzyczenie. Leonora poczuła tylko spazmatyczne drżenie Kapturka i ciepłą strugę moczu wypływającą z ciała przytrzymywanej dziewczyny i nagle zorientowała się, że trzyma w rękach trupa. "Przyduszenie" maga okazało się nad wyraz skuteczne. Ślady jakie zostały na ciele ofiary wyglądały identycznie jak te na szyi zielarki.