Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-12-2018, 01:14   #251
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
’Dokładnie taki miałam plan’ myślała akolitka, gdy przed jej oczami rozgrywały się jakieś nieznane jej czary mary.
- Joder! - zaklnęła szpetnie, gdy dziewczyna włączyła swój ryk… ale ona też umiała się drzeć.
Najpierw dla porządku warknęła gniewnie na Loftusa, żeby wreszcie przestał splatać to i tamto oraz dodawać niewidzialne do niewidzialnego. Dlaczego mężczyźni zawsze musieli załatwiać wszystko siłowo? Dlaczego nie można było dać dziewczynce spokojnie przepracować te straszne wieści? Wiedziała, że chciał dobrze, to w końcu człowiek, który posiadał więcej rozsądku niż reszta drużyny razem wzięta, ona jednak też straciła rodziców i wtedy nikt nie chciał jej ogłuszać pałką.
- Cisza!! - ryknęła z całej siły, a potem potrząsnęła nieco dziewczynką chwytając ją za ramiona i ignorując okropny ból w uszach.
- Twoją babcię napadł jakiś wilkołak. ROZUMIESZ?! Wilkołak. Próbowaliśmy ją bronić i ratować, ale nie mamy tyle wiedzy co ona. - sama miała łzy w oczach jak to mówiła.
Potem padła na kolana przed Kapturkiem i przytuliła ją mocno licząc, że zamiast się drzeć zacznie wreszcie płakać. Miała w dupie czary, manifestacje chaosu i inne cuda na kiju. Jej głowę wypełniała zaś zwykła kobieca empatia, której potrzebował każdy komu ten wredny świat odebrał coś cennego.

Nie chciała używać wobec niej za dużo siły, ale rozumiała, że dziewczynka może się trochę wyrywać. Gdyby jednak walczyła zbyt mocno, musiała ją puścić. Wtedy pewnie mężczyźni chętnie wkroczą do akcji z ogłuszaniem i kolejną porcją czarów.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 10-12-2018, 20:42   #252
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Mimo obaw równie podejrzliwego co zgryźliwego krasnoluda do rana nic się nie wydarzyło. Za to po raczej nieprzespanej nocce dla Detlefa i Leo pozostali obudzili się radośni niczym skowronki. Z wyjątkiem Frietza, ale ten znowu dobrał się do alkoholu i kacował okrutnie. W każdym razie dobry stan i radosne miny pozostałych jeszcze bardziej irytowały krasnoluda zmęczonego ogarnianiem śpiących królewien. Był zły, że dali się otumanić wiedźmie, co mogło się skończyć śmiercią zdecydowanej większości oddziału, a przez to zagrozić misji. W końcu biedny kapral z szaloną akolitką zwaną Meisseńską Dziewicą oraz zawodowo pijącym szeregowym mieli niewielkie szanse na zablokowanie przełęczy. Stąd brodacz łypał z niechęcią na wszystkich przekrwionymi ze zmęczenia ślepiami i zapytany o cokolwiek burczał w odpowiedzi.
- Mam nadzieję, że się wyspaliście, gołąbeczki. A może jeszcze przymkniecie na chwilę oczęta, a ja w tym czasie zrobię pyszne śniadanie? - Usłyszał któryś, po czym potężne pizgnięcie drzwiami przez wychodzącego na zewnątrz krasnoluda sprawiło, że z powały posypał się kurz.

Mimo tego, że opuścił izbę do jego uszu dobiegł krzyk dziewki. Głos nie był wyraźny, ale zważywszy na ubitą przez sierściucha staruchę Detlef mógł się domyślać przyczyny. Thorvaldsson był przedstawicielem ludu zamieszkującego góry i korytarze w nich wydrążone. Krasnoludy nie były znane z empatii i wylewnego okazywania uczuć. Nawet nienawiść potrafiły trzymać w ryzach, upust furii dając w dopiero walce. Z problemami i przykrymi wydarzeniami radziły sobie w milczeniu, hartując ducha i emocje przekuwając w determinację. Ta mogła przerodzić się w ciężką pracę albo i zemstę, zależnie od okoliczności.

W każdym razie dziewką będą musieli zająć się umgi. Surowy jak ruda żelaza khazad nie byłby dobrym opiekunem w tak tragicznym dla małej czasie.

Wciąż czując wzburzenie, a przy tym będąc uzbrojonym i opancerzonym ruszył dookoła domostwa wypatrując nieproszonych gości i innych oznak zbliżających się kłopotów. Liczył na to, że Baron ogarnie podwładnych i zarządzi szybki wymarsz - cel ich misji znajdował się daleko stąd i nie powinni mitrężyć czasu.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 10-12-2018, 23:14   #253
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Przeciągająca się cisza sprawiła że ostatecznie Galeb pokręcił głową.
Jawnie oskarżył właśnie Barona o brak kompetencji i podważył całego, pożal się Przodkowie, "żołnierskiego ducha drużyny".
To naprawdę już było męczące.
W sąsiednim pokoju rozległ się krzyk dziewczyny, który stawał się coraz głośniejszy. Rozległy się też krzyki Loftusa i Leo. W pierwszym odruchu Galeb chciał wparować do pokoju zająć się tym, ale zdał sobie sprawę że nie można niańczyć wszystkich.
Poza tym dwoje dorosłych ludzi powinno sobie poradzić z dziewczyną.

Podszedł więc do skacowanego Olega, chwycił za kudły i szarpiąc pociągnął ku drzwiom wyjściowym.
Miał zamiar zaprowadzić łazęgę do obozu i tak mu obić mordę, aby do końca życia zapamiętał, że krasnoludom się napitków nie podbiera. Ani nie opuszcza szeregu stojąc w pierwszej linii.
Nawet odpuszczając kwestię babki, dziewuchy i tego cholernego wilkołaka, włóczędze się po prostu za jego odpały należało.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 10-12-2018 o 23:19.
Stalowy jest offline  
Stary 11-12-2018, 00:05   #254
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Oleg nie zdążył się jeszcze dobrze rozbudzić, a już został wyciągnięty na zewnątrz, zaciągnięty w miejsce, gdzie wcześniej mieli obóz i obity do nieprzytomności przez Galeba, który w końcu postanowił spełnić swoje groźby.
Za Olegiem nie wstawił się absolutnie nikt, a Gustaw, rzekomo dowodzący, zignorował całą sytuację. Podobnie jak jego zastępca - Detlef pozłościł się i wyszedł na zewnątrz. I tyle.
Obaj tak samo zignorowali to, co działo się w innym pomieszczeniu.
Krzyku nie zignorował Bert, który wbiegł tam by uspokoić, rozproszyć lub w ostateczności ogłuszyć Kapturka. Gdy tylko wszedł zauważył, że dziewczynę złapała i przytula już akolitka, która również brnie w kłamstwo, jakie wypowiedział Loftus.
Tam po rzuceniu czaru przez maga, na kończynach i gardle dziewczyny zacisnęły się czarne sznury cienia, skutecznie uniemożliwiając jej dalsze krzyczenie. Leonora poczuła tylko spazmatyczne drżenie Kapturka i ciepłą strugę moczu wypływającą z ciała przytrzymywanej dziewczyny i nagle zorientowała się, że trzyma w rękach trupa. "Przyduszenie" maga okazało się nad wyraz skuteczne. Ślady jakie zostały na ciele ofiary wyglądały identycznie jak te na szyi zielarki.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 11-12-2018, 11:30   #255
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Dłoń kowala zacisnęła się na gardle włóczęgi, po czym spadły pierwsze ciosy. Ręka krasnoluda poruszała się równym rytmie jakby walił młotem w sztabę żelaza, a nie pięścią w twarz człowieka. Przestał dopiero, kiedy Oleg przestał reagować na kolejne ciosy, a i tak przyładował mu jeszcze raz dla pewności, że ten jakimś cudem nie udaje. Galeb, jak przystało na wprawnego rzemieślnika, ocenił swoje dzieło. Jeżeli zwiadowca się pozbiera to najpewniej do kaca, kapcia w mordzie, dojdzie jeszcze obluzowanie zębów i może opuchlizna. Tyle powinno wystarczyć.

Co nie zmieniało faktu, że najpewniej czekają go niedługo wielkie nieprzyjemności ze strony reszty. Może do Barona dotrze w końcu że krasnolud nie żartował i że sytuacja naprawdę wymyka mu się za każdym razem spod kontroli? Czy postanowi podnieść miecz na kowala albo go przepędzi? A co z resztą? Uznają, że taka zabawa w samosąd to jakiś przejaw psychopatycznych skłonności?
"Czemu to zrobiłeś? Co on ci zrobił? To był tylko miód! Co ci odpierdoliło?"

Ujadanie sumienia i potencjalnych następstw czynów przerwało poruszenie w jakie wpadła cała okolica. Wątpliwości odeszły na drugi plan. Stało się coś bardzo złego i trzeba było działać. Tylko co?
Odpowiedź zaświtała szybko. Wkurwili ducha tego miejsca. A biorąc pod uwagę, że jedyną teraz żyjącą osobą z tym miejscem związaną był Kapturek.
To Loftus i Leo musieli nie podołać. Czy strzelili dziewuchę po twarzy czy ją rozwścieczyli... to nie było ważne.

- Detlef! - ryknął w khazalidzie Galeb - Las się wkurwił i idzie na chatę!

Przytomni w nocy przenieśli wszystkie rzeczy do chatki. I o ile Galeb miał przy sobie nóż i młot... o tyle w środku zostało parę ważnych rzeczy, bez których dalsza podróż będzie bardzo ciężka. Runiarz rzucił włóczęgę na ziemię i pobiegł do chatki.

- Bierz ładunki i spieprzamy stąd! - krzyknął jeszcze do kuzyna.

Musiał zgarnąć plecak. Prócz ekwipunku miał z nim księgę i narzędzia, których potrzebował. Pancerz to była kwestia drugorzędna w chwili zagrożenia.

Potem... potem jazda na polanę i poszukać wyjścia z tej gęstwiny.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 11-12-2018 o 11:38.
Stalowy jest offline  
Stary 11-12-2018, 12:14   #256
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Oleg Obudził się w połowie drogi do drzwi wyjściowych, a to, co wziął za napad bólu głowy okazało się krasnoludzką łapą zaciśniętą na czaszce. Zdążył ledwo warknąć i wylądował na wilgotnej ziemi. Wiedział, co się święci i chciał nawet jeszcze napyskować, albo choć spojrzeniem dać do zrozumienia, żeby się oprawca się streszczał, lecz nim rozeznał się w sytuacji spadły pierwsze ciosy i lewa powieka szybko się zamknęła na dobre. Tylko prawym okiem mógł spojrzeć w kaprawe krasnoludzkie gały, ale raczej nie nawiązał żadnej nici porozumienia.

Nie bronił się przed kolejnymi uderzeniami. Pierwszy ból złagodził krążący we krwi alkohol, drugi cios fakt, był bolesny, po trzecim twarz była już całkowicie odrętwiała, a czy padły kolejne już nawet nie był pewien.

Przebudził się, kiedy w nozdrza dostała się mieszanka kwi, śliny i piachu. Zachłysnął się i zaniósł się kaszlem. Pozbierał się na cztery łapy i wypuścił potok krwi z ust. Twarz pulsowała niemiłosiernie, ale gdyby nie świeża opuchlizna i naciągnięta do granic skóra sam do siebie by się roześmiał.
`Długo kazali mi czekać.`

Kiedy w końcu wtoczył się z powrotem do chaty nie spojrzał na nikogo, a jedynie usiadł ciężko przy stole.
 
Morel jest offline  
Stary 11-12-2018, 23:36   #257
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
"Gustaw w pełnej zbroi płytowej ozdobionej mnóstwem pozłacanych czaszek, gryfów i komet o dwóch ogonach jechał na opancerzonym gniadoszu. Rumak był większy od przeciętnego wierzchowca i kilka stóp. Razem prezentowali się imponująco.
Za Gustawem, który był w obleczony szarfą sugerującą stopień kapitana podążał na kruczoczarny wierzchowcu Loftus w szarych szatach. Skromnych, ale widać było, że nie tylko są praktyczne, ale zapewniają osłonę przed pogodą. Dzierżył w dłoni kostur misternie zdobiony a miecz kołysał się co jakiś czas uderzając delikatnie wierzchowca pod nim.
Obok maga jechała Leonora. Piękne, gładkie lico było lekko osłonięte kapturem czarnym kapturem z wszywką złotą na brzegu. Jej estalijskie ciało okrywał płaszcz w tej samej tonacji a włócznia, którą dzierżyła w prawicy błyszczała imponująco.
Za nimi szedł Detlef odziany od stóp do głów w krasnoludzką zbroję a na napierśniku, hełmie i tarczy mieniły się czerwoną poświatą runy. Runy także znajdowały się na jego solidnym toporze a wszytko to stworzył idący obok Galeb w złotych szatach narzuconych na ciężką zbroję z większą ilością run i innych inskrypcji.
Diuk szedł w błyszczącej zbroi i olśniewał. Imponował wielkością a halabarda, którą trzymał w dłoniach przypominała dzieło sztuki. Zabójcze dzieło sztuki.
Oleg z Walterem jechali za nimi na rączych rumakach. Nie tak potężnych jak Barona, ale ścigłych i zwinnych. Walter był przyodziany w piękny strój w różnych kolorach a w dłoniach trzymał mandolinę i przygrywał przepięknie. Łuk w kołczanie przy siodle był misternie zdobiony a strzały miały oślepiająco białe lotki. Oleg natomiast odziany w praktyczny bury strój spod którego przeświecała błyszcząca kolczuga prezentował się jak nigdy dotąd. siedział wyprostowany a jego bystry wzrok krążył po zebranym tłumie.
Jechali tak przez Nuln wśród wiwatującego tłumu a na końcu pochodu stała Czarna Gwardia Elektorki. Między nimi stała Jaśnie pani cudnej urody i w złotych szatach. Uśmiechała się na widok nadjeżdżających i po chwili nachyliła się do stojącego po jej prawicy Berta mówiąc coś mu na ucho. Ten skłonił się dworsko i zaczął przemawiać..."

Słońce przez okno oślepiało budzącego się Gustawa. Ten wypoczęty usiadł na łóżku i pokręcił głową.
~ To tylko sen.~ Wymamrotał i wstał. Wyszedł i oddalił się do chałupy by przemyśleć parę spraw i nagrzać się słońcem. Obmył się w strumieniu i usłyszał jęki. Wstał i ruszył w kierunku dochodzących za winkla dźwięków. Tam Galeb okładał Olega pięściami.
- Daj mu już spokój. Bo nas nie wyprowadzi stąd.- Wtrącił się i jeszcze chciał coś powiedzieć gdy usłyszał krzyk Kapturka.
Poderwał się i podbiegł do chaty. Na podłodze leżała dziewczyna w objęciach Leo.
- Co tu się dzieje!? Coście narobili?- Pytał z przejęciem. - Czy ona nie żyje?- Zapytał z przejęciem, po czym wtrącił się Galeb z wieściami, że las atakuje.
- Ja piernicze! Czy wszystko musi się walić jak na chwilę się Was nie pilnuje?- Popatrzył na zebranych.
- Zbierać rzeczy i wypad. Przy najbliższym obozie musimy objaśnić kilka spraw.- Dorzucił i nakazał wyruszenie.

Gdy wszyscy rozeszli się podszedł do Loftusa i Leo.
- Wytłumaczcie co się stało. Teraz nie ma już czasu. Nikt nam nie pomoże w tym miejscu a mamy misję. Od teraz mam w dupie okolicę i jej problemy. Idziemy wykonać rozkaz i nie zajmujemy się niczym.- Podsumował i wyszedł zabrać swoje rzeczy i wszedł do pokoju Babci i na zaplecze wziąć kilka rzeczy, które wydawały mu się przydatne przy opatrywaniu i leczeniu.

- Teraz słuchać. Jedziemy i już nie wdajemy się w awantury i nie zajmujemy się okolicą. Mamy zadanie i koniec. Jak się komuś nie podoba to zaraz Kapral przemówi inaczej do Waszych łbów. Teraz jedziemy a na postoju obmyślimy dalszy plan. Już miał ruszyć gdy stwierdził, że w sumie to nie wie dokąd.
- Mam już dość tych czarcich zabaw! Rozpalać pochodnie czy inne otwarte źródła ognia i idziemy. Mieczami wytniemy sobie drogę.- Popatrzył po pozostałych i zwrócił się do Olega.
- W którą stronę najszybciej na szlak się przebijemy?- Rzucił już dość nerwowym głosem.
 

Ostatnio edytowane przez Hakon : 12-12-2018 o 00:03.
Hakon jest offline  
Stary 12-12-2018, 00:13   #258
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Akolitka patrzyła na martwą dziewczynkę, która jeszcze chwilę temu krzyczała z rozpaczy. Coś ją udusiło, podobnie jak dzień wcześniej babcię i wilkołaka. Potem popatrzyła na maga, który coś mamrotał pod nosem. Miała oczy wielkie jak dwa talerze z babcinej zastawy, a podbródek jej drżał, co nie zwiastowało niczego dobrego. Było jednak o tyle dobrze, że pozabijali już wszystkich i mogli… jak to stwierdził właśnie wchodzący Baron spokojnie ruszać w dalszą drogę.

Odłożyła zwłoki delikatnie na łóżko. Oglądnęła je uważnie, jakby miała nadzieję, że wydarzy się jakiś cud i dziewczynka z powrotem ożyje. Odmówiła w ciszy kilka słów pożegnalnej modlitwy, sklejonej z nerwowych i prostych słów, które jej przychodziły do głowy. Przykryła Kapturka kocem i wreszcie skierowała swój wzrok na Barona.
- Wsadź sobie w dupę tą swoją pierdoloną misję, a potem popchaj ją tym kretynem wraz z jego zestawem gównianych zaklęć. Może we dwoje zdechniecie i nie będę musiała oglądać waszych obrzydliwych mord.
Potem przepchała się między nimi, przewróciła stół w kolejnej sali, zwaliła jakąś półkę i poszła za dom kopać kolejny grób. Głęboki i porządny jak na estlijską robotę przystało.
Każdy kto próbował coś do niej powiedzieć, mógł usłyszeć tylko jedno słowo:
- Spierdalaj!
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 12-12-2018, 11:56   #259
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Cichy chrobot dochodził z ust Olega. Zdawał się znów zakrztusić krwią spływającą z rozbitego nosa do gardła. W końcu zaniósł się teatralnym śmiechem łapiąc się ostentacyjne za korbol.
- Tak jest kurwa! - krzyknął rozweselony. - Bądźmy szczerzy, to musiało w końcu jebnąć. - powiedział do ogółu, po czym zwrócił się do dowódcy tego bajzlu - Jeśli chcesz zapytać pobitego, półprzytomnego pijaka i włóczęgę, którędy na szlak to to tak powiem ci. Ale powiem ci coś jeszcze. Wydaj rozkaz a efekt będzie zupełnie odwrotny. A wiesz dlaczego? Bo to nie jest armia. Masz zbieraninę szlamu! Pijaka, grajka, dwóch cwaniaczków i dwa zakute łby, którym też się wydaje, że trafili do pierwszego regimentu dupnastej kompanii jakiejś tam kurwa królowej. Komu chcesz rozkazywać? Ja się proszę o stryczek od ucieczki z koszarów pierwszego dnia! Samosądy, morderstwa i podważanie władzy były by karane podobnie, a za "wsadź sobie w dupę" do kapitana nasza ślicznotka w prawdziwej armii sama miałaby w dupie.

Frietz w końcu opanował histeryczny śmiech - Ja na prawdę nic do ciebie nie mam, ale nie próbuj rzeczy niemożliwych, bo mogą się nie udać. A skoro nawet zacny Galvinson postanowił sobie mnie spizgać, a zakładam też, że rozkazu, ani pozwolenia nie było, to znaczy, że nawet on wie, że to nie jest armia, bo w takiej dostałby za to baty, albo karcer.

Oleg wstał i spojrzał na kowala - Czyli albo jest idiotą, albo nas ma za idiotów. Bo albo wszyscy udajemy żołnierzy albo wcale się nie bawimy. Czy się mylę?... - zapadła cisza, a Frietz wpatrywał się w zasłoniętą twarz krasnoluda mimo, że sam wciąż nie widział najlepiej przez przymrużone, napuchnięte powieki. W powietrzu zawisło nieme "i co z tym teraz zrobisz?".
 

Ostatnio edytowane przez Morel : 12-12-2018 o 11:58.
Morel jest offline  
Stary 12-12-2018, 12:53   #260
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Galeb będący w połowie pakowania swoich rzeczy i zarzucania ich na grzbiet przystanął na sekundę.
W końcu Frietz wykazał się błyskiem rozumu, o który krasnolud go nie podejrzewał. I dużo dosadniej wyjechał do von Grunnenberga to co sam powiedział wcześniej, a zostało zignorowane przez śniącego o dupie jaśnie jej kurewskiej-mości Księżnej-Elektorce.

- Za idiotę mam tu tylko jednego człowieka. - rzekł spokojnie - Człowieka, na którym ciąży krasnoludzka klątwa i gdybym w dzielnicy krasnoludzkiej w biały dzień poraził go z kuszy to co najwyżej wszyscy w koło by się oburzyli czemu marnuję dobry bełt. Ten człowiek ponoć dowodzi tą ekspedycją.

Gdy skończył mówić wrócił do pakowania się. Widząc, że gęstwina tylko niebezpiecznie się porusza, a nie próbuje rozwalić chatki, kowal pospiesznie zebrał rzeczy, założył pancerz i wyszedł na zewnątrz.
 
Stalowy jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:17.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172