Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-12-2018, 19:14   #70
TomBurgle
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Dzień wstał chłodny i mglisty. Wiatr się uspokoił, ale ciężkie chmury zalegały nisko na niebie, a mlecznobiała mgła była o poranku tak gęsta, że nie dało się zobaczyć nawet wyspy Rębacza. Wypoczęli w miarę dobrze, otrzymując z samego rana dodatkowe leczenie, dzięki czemu wszyscy powrócili do sił i zdrowia, gotowi stawić czoło paskudztwom zamieszkującym podziemia pod Sandpoint. Kilyne opowiedziała o tym co widziała w nocy i wspólnie opuścili miasto przez północną furtę, rozglądając się wokół. Śladów nie udało się odczytać, ale poszukiwania wcale nie okazały się aż tak trudne - strażnik jak się okazało szedł zaledwie do pierwszych drzew. Tam w dziupli czarnowłosa odnalazła zwiniętą w rulon wiadomość zalakowaną woskiem, bez żadnego herbu. Po złamaniu go ukazała się krótka wiadomość.

"Za dużo się dzieje, jeśli wciąż jesteście w okolicy zostawcie wiadomość inaczej odwołuję wszystko. Spotkanie przełożone na 29 Rova, o północy."
Kilyne pokazała wszystkim swoje znalezisko.
- Koniokradzi raczej się nie pojawią, będziemy musieli ich udawać.
Uśmiechnęła się odrobinę złowieszczo i schowała wiadomość.

- Najpierw spróbujmy jednak zbadać tunel. W głębi serca wierzę, że Izambard jeszcze żyje.

- Gdzieś w zaświatach na pewno - skwitował Chasequah. - Szkoda, był nawet miły jak na czarownika. Bez urazy - zerknął na Nukę. - Ale wyczarować to on wiele nie potrafił, nie miałby sam szans z tą bestią, która prawie pożarła najnowszy nabytek naszej dzielnej straży.
Ziewnął i kopnął od niechcenia jakiś patyk, po czym ruszył ku ścieżce wiodącej do tunelu, ale zaraz się zatrzymał i podrapał po głowie.

- Jak zabierzesz tą wiadomość i nie zostawisz żadnej innej to ten strażnik nie zorientuje się, że coś nie gra? - zapytał Kilyne.
- W końcu ktoś miał tę wiadomość otrzymać, nie uważasz? - zapytała ciemnowłosa. - Wątpię, aby narażał się i sprawdzał to co chwilę. Wieczorem podrzucimy odpowiedź.

- Jak chcesz, o mądra nie-barbarzyńska kobieto z miasta - Shoanti nie ukrywał drwiny. - Ale po co się w ogóle w to bawić? Dowód przestępstwa już mamy. Nie lepiej aresztować tego strażnika i przypiec mu pięty, żeby wyśpiewał co wie?

- Wy barbarzyńcy pewnie tylko to znacie, torturowanie i bicie - parsknęła rozbawiona. - Dlatego w mieście albo was nie ma, albo szybko stajecie się tacy jak inni. Tu przetrwanie wygląda całkiem inaczej niż na waszym prostym stepie.

Bez przeszkód zeszli na plażę i Kilyne otworzyła tajne przejście, odsłaniające przed nimi mroczny i tajemniczy tunel. Kas rozdał wszystkim pochodnie i mrucząc coś o “cholernych tunelach” zaczął krzesać ogień, by zapalić swoją.
- Pójdę przodem - oznajmił, po czym zwrócił się do Nuki: - A ty lepiej tym razem trzymaj się z tyłu. Jesteś pewna, że znów chcesz tam wchodzić?

- Nie - zaprotestowała od razu Kilyne. - Pójdziesz w pewnym oddaleniu za mną, przyświecając. Poprzednio sprawdziło się to dobrze, tylko Nuka nie jest wojowniczką. Ja potrafię znacznie lepiej odnaleźć się w ciemnościach.
Przygotowała łuk i założyła strzałę na cięciwę. Tym razem poprzedni plan powinien wypalić lepiej, być może przemądrzały Shoanti sprawdzi się w boju lepiej niż w potyczce na języki.

- Ja mogę iść jako trzecia - odezwała się Nuka. - W takiej odległości od ciebie - zwróciła się do Kasa - żeby nie obejmowała mnie już łuna bijąca od pochodni.
Kilyne jednego utłukła - zmieniła temat - ciekawe czy dużo tych paskud jest jeszcze w tunelach.

- Poczekalibyście - Lugir ledwie dogonił pozostałych przed wejściem do środka i sapnął głośno - Stulatkowi nie jest tak łatwo za wami nadążyć w skórzni, wiecie? - druid poprawił chwyt na dębowej tarczy i zakręcił lagą. - Jako i Kyline, widzę w ciemności, więc mogę pilnować tyłów, a jakby coś się pojawiło z przodu, to podbiegnę zaraz z pomocą. A może i zauważę coś przed wami - dodał zanim zaczął mruczeć zaklęcie.

- Stulatkowi, he he. - Shoanti puścił Kyline przodem, odczekał chwilę i sam z odpaloną pochodnią wkroczył za nią do tunelu. - Zaraz, jak to stulatkowi?! - obejrzał się na druida.

- Zamilcz -
syknęła rudowłosa, choć sama chciała spytać druida, czy faktycznie ma sto lat. Wydarzenia z dnia poprzedniego kazały jej jednak zachować ostrożność mimo, że stała jeszcze na skraju tunelu.

Druid, którego oczy właśnie rozbłysły wypełnione duchem natury, jedynie machnął ręką, dajac znać że wrócą do tematu później. Teraz musiał się skupić, by utrzymać zaklęcie w mocy.

Ruszyli tunelem, zagłębiając się w jego mrok. Dotarli do rozwidlenia, kiedy zaklęcie druida nabrało mocy. Natychmiast wyczuł pojedynczą obecność bliżej, zgodnie z kierunkiem znanej już Kilyne i Nuce odnogi i następną albo następne na skraju zasięgu czaru.

- Jeden z tych stworów jest blisko, o w tamtej odnodze - druid szturchnął w plecy idącego przed nim Kasa i mruknął tak żeby wszyscy mieli szansę usłyszeć - I następny daleko, kilkaset stóp przed nami.

- Następny czeka pewnie tam, gdzie znalazłam poprzedniego - Kilyne zwolniła, aby wymienić ciche uwagi z resztą. - Chował się w pomieszczeniu na prawo od korytarza. Mogłabym się tam zakraść, ale chyba lepiej go wywabić i zaskoczyć. Wszystkim nam na raz na pewno nie da rady.

- Wywab to ścierwo tutaj - szepnął Chasequah. - Jak wypadnie zza rogu strzelajcie a ja będę siec. Ktoś chce pożyczyć mój łuk?
Odłożył pochodnie na ziemię i powoli, cicho wydobył miecz z pochwy. Poprawił tarczę. Następnie ustawił się przy ścianie, tuż przed rozwidleniem, tak by nie blokować linii strzału.

Nuk przez chwilę zastanowiła się, czy nie skorzystać z propozycji pożyczenia łuku. Szybko jednak pacnęła się w głowę, dosłownie, i przygotowała swoją kuszę. Lubiła strzelanie z łuku, ale zważywszy na to, że nie robiła tego od dobrych kilku tygodni postanowiła pozostać przy broni, która pewnie leżała w dłoniach. Rudowłosa tak jak postanowiła, trzymała się poza światłem pochodni. Przyczaiła się pod ścianą z bełtem gotowym do wystrzału.
Jak się zaraz okazało, druid trochę źle sprecyzował pojęcie "blisko". Mieli trochę do przejścia i dopiero tam, gdzie wcześniej dziewczyny walczyły z plugastwem Lugir kazał im się zatrzymać i wskazał kierunek. Tam gdzie wcześniej czekał zabity, tam teraz czekał następny. Kilyne nie widziała martwego ciała i wolała myśleć, że zostało zabrane a nie wstało z martwych. Poprzednio wystarczyło samo światło pochodni, aby go wywabić. To jednakże oznaczało, że musieliby się zbliżyć i narazić na jego szybki atak, zanim zdążą choćby wystrzelić. Dziewczyny pamiętały jak szybkie to stworzenie było.
Kilyne wyjęła zapasową pochodnię, chowając się za plecami Kasa. Podpaliła ją od tej trzymanej przez barbarzyńcę.

- Nie ma potrzeby podchodzić - szepnęła i rzuciła pochodnią, celując w korytarz przed wejściem do bocznego pomieszczenia, aby sama pochodnia nie była bezpośrednio widoczna ze środka, a jedynie pochodzące od niej światło.

- Chciałam to zrobić nieco subtelniej - pomyślałam, bo miała zamiar posłać tam pochodnię zaklęciem. Rezultat jednak był podobny. Pozostało jej czekać w ukryciu z bronią gotową do wystrzału.

- No, chodźże tutaj skubańcu - mruknął druid, smarując swoją sękatą pałkę olejem. Niemały obuch urósł jeszcze bardziej, do rozmiarów małego drzewka. Wysunął się przed kobiety, gotów przyjąć pierwsze ciosy napastników na swoją tarczę.

Przynęta okazała się skuteczna. Niemal w tym samym momencie, w którym pochodnia uderzyła o ziemię, z pomieszczenia wyskoczyło humanoidalne stworzenie o zbyt długich ramionach. Nie wydawało się zaskoczone, pędząc z wielką szybkością na czekającą na niego grupę.

Ponieważ Lugir postanowił rąbać, Kas zdecydował się jednak użyć swojego łuku. Ustawił się kilka kroków za druidem, ale po lewej stronie tunelu. Czekał z napiętą cięciwą i od razu wypuścił strzałę, zaraz po tym upuszczając łuk i chwytając miecz, dla wygody już wyjęty z pochwy i oparty rękojeścią do góry o kamienną ścianę. Kilyne schowała się za nimi dwoma i wystrzeliła strzałę jak tylko zobaczyła wyłaniającego się z ciemności potwora. W ten sposób nie była tak skuteczna, ale chciała zachować pełnię swoich możliwości na później.

Nuka celowała chwilę, by z jak największą precyzją posłać bełt w stronę poruszającego się szybko przeciwnika. Wystrzeliła jako trzecia licząc na to, że zatrzymają pędzącego stwora.

Lugir czekał kilka kroków przed pozostałymi, gotów zdzielić stwora kiedy tylko ten spróbuje go minąć - albo po prostu znajdzie się w zasięgu ciosu.
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline