Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-12-2018, 23:36   #257
Hakon
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
"Gustaw w pełnej zbroi płytowej ozdobionej mnóstwem pozłacanych czaszek, gryfów i komet o dwóch ogonach jechał na opancerzonym gniadoszu. Rumak był większy od przeciętnego wierzchowca i kilka stóp. Razem prezentowali się imponująco.
Za Gustawem, który był w obleczony szarfą sugerującą stopień kapitana podążał na kruczoczarny wierzchowcu Loftus w szarych szatach. Skromnych, ale widać było, że nie tylko są praktyczne, ale zapewniają osłonę przed pogodą. Dzierżył w dłoni kostur misternie zdobiony a miecz kołysał się co jakiś czas uderzając delikatnie wierzchowca pod nim.
Obok maga jechała Leonora. Piękne, gładkie lico było lekko osłonięte kapturem czarnym kapturem z wszywką złotą na brzegu. Jej estalijskie ciało okrywał płaszcz w tej samej tonacji a włócznia, którą dzierżyła w prawicy błyszczała imponująco.
Za nimi szedł Detlef odziany od stóp do głów w krasnoludzką zbroję a na napierśniku, hełmie i tarczy mieniły się czerwoną poświatą runy. Runy także znajdowały się na jego solidnym toporze a wszytko to stworzył idący obok Galeb w złotych szatach narzuconych na ciężką zbroję z większą ilością run i innych inskrypcji.
Diuk szedł w błyszczącej zbroi i olśniewał. Imponował wielkością a halabarda, którą trzymał w dłoniach przypominała dzieło sztuki. Zabójcze dzieło sztuki.
Oleg z Walterem jechali za nimi na rączych rumakach. Nie tak potężnych jak Barona, ale ścigłych i zwinnych. Walter był przyodziany w piękny strój w różnych kolorach a w dłoniach trzymał mandolinę i przygrywał przepięknie. Łuk w kołczanie przy siodle był misternie zdobiony a strzały miały oślepiająco białe lotki. Oleg natomiast odziany w praktyczny bury strój spod którego przeświecała błyszcząca kolczuga prezentował się jak nigdy dotąd. siedział wyprostowany a jego bystry wzrok krążył po zebranym tłumie.
Jechali tak przez Nuln wśród wiwatującego tłumu a na końcu pochodu stała Czarna Gwardia Elektorki. Między nimi stała Jaśnie pani cudnej urody i w złotych szatach. Uśmiechała się na widok nadjeżdżających i po chwili nachyliła się do stojącego po jej prawicy Berta mówiąc coś mu na ucho. Ten skłonił się dworsko i zaczął przemawiać..."

Słońce przez okno oślepiało budzącego się Gustawa. Ten wypoczęty usiadł na łóżku i pokręcił głową.
~ To tylko sen.~ Wymamrotał i wstał. Wyszedł i oddalił się do chałupy by przemyśleć parę spraw i nagrzać się słońcem. Obmył się w strumieniu i usłyszał jęki. Wstał i ruszył w kierunku dochodzących za winkla dźwięków. Tam Galeb okładał Olega pięściami.
- Daj mu już spokój. Bo nas nie wyprowadzi stąd.- Wtrącił się i jeszcze chciał coś powiedzieć gdy usłyszał krzyk Kapturka.
Poderwał się i podbiegł do chaty. Na podłodze leżała dziewczyna w objęciach Leo.
- Co tu się dzieje!? Coście narobili?- Pytał z przejęciem. - Czy ona nie żyje?- Zapytał z przejęciem, po czym wtrącił się Galeb z wieściami, że las atakuje.
- Ja piernicze! Czy wszystko musi się walić jak na chwilę się Was nie pilnuje?- Popatrzył na zebranych.
- Zbierać rzeczy i wypad. Przy najbliższym obozie musimy objaśnić kilka spraw.- Dorzucił i nakazał wyruszenie.

Gdy wszyscy rozeszli się podszedł do Loftusa i Leo.
- Wytłumaczcie co się stało. Teraz nie ma już czasu. Nikt nam nie pomoże w tym miejscu a mamy misję. Od teraz mam w dupie okolicę i jej problemy. Idziemy wykonać rozkaz i nie zajmujemy się niczym.- Podsumował i wyszedł zabrać swoje rzeczy i wszedł do pokoju Babci i na zaplecze wziąć kilka rzeczy, które wydawały mu się przydatne przy opatrywaniu i leczeniu.

- Teraz słuchać. Jedziemy i już nie wdajemy się w awantury i nie zajmujemy się okolicą. Mamy zadanie i koniec. Jak się komuś nie podoba to zaraz Kapral przemówi inaczej do Waszych łbów. Teraz jedziemy a na postoju obmyślimy dalszy plan. Już miał ruszyć gdy stwierdził, że w sumie to nie wie dokąd.
- Mam już dość tych czarcich zabaw! Rozpalać pochodnie czy inne otwarte źródła ognia i idziemy. Mieczami wytniemy sobie drogę.- Popatrzył po pozostałych i zwrócił się do Olega.
- W którą stronę najszybciej na szlak się przebijemy?- Rzucił już dość nerwowym głosem.
 

Ostatnio edytowane przez Hakon : 12-12-2018 o 00:03.
Hakon jest offline